"Można się śmiać z miłości od pierwszego wejrzenia, ale naprawdę jest coś takiego - że się spojrzy na drugą osobę i już się wie, jakby w tym krótkim spojrzeniu w czyjeś oczy, w kilka chwil, dostrzegło się i całą przeszłość, i ekscytującą teraźniejszość, i obiecującą przyszłość. Intuicja, jeśli się ma z nią dobre relacje, nie myli, nie wpuści obdarzonego nią człowieka w maliny."
Dwie kobiety, dwa okresy historyczne, różne statusy materialne ... łączy je jedno. Chęć bycia kochaną. Chęć znalezienia swojej drugiej połówki.
Anna Matkowska, kobieta po trzydziestce, zniechęcona nieudanymi związkami szuka miłości przez portale randkowe. Sara Flinkerówna, młoda dziewczyna nieoczekiwanie zakochuje się w przystojnym acz biednym lekarzu. Czy coś może łączyć te kobiety? Czy te dwie historie, pozornie ze sobą nie związane, mogą mieć coś wspólnego?
Kiedy zobaczyłam zapowiedzi książki Agnieszki Jeż byłam niezywkle zaintygowana. Piękna okładka kusiła i nęciła moje oczy. Jako okładkowa sroczka nie mogłam się jej oprzeć. A kiedy przeczytałam, że historia w niej zawarta traktuje o miłości w czasie wojny wiedziałam, że na pewno ją przeczytam.
Powieści osadzone w okresie wojny są bardzo popularne i miałam wrażenie, że kolejna niczym mnie nie zaskoczy. A jednak.
"Jak to jest, że serce czy też dusza od rau wiedzą to, nad czym człwowiek się biedzi dłużo dłużej? One po prostu czują, nie dywagują. I działają jak najszybszy i najmocniejszy komputer."
Poznajemy Annę Matkowską, która na portalu internetowym "znajduje" Marcina Zielińskiego. Po pierwszej randce już wie, że to mężczyzna jej życia, ten, na którego czekała. Przystojny dżentelmen, elegancki, z dobrą pracą jest wymarzonym kandydatem na męża. Zakochani zaczynają planować wspólne życie. Przyjęcie zaręczynowe, od którego zaczyna się historia jest jak trzęsienie ziemi. Nagle okazuje się, że nie wszyscy są tymi, za którymi się podają, że coś, co było budowane latami burzy się i obraca w ruinę. Że życie było oparte na kłamstwie.
Sara Flinkerówna to młoda dziewczyna, Żydówka z bogatego domu, dla której ojciec ma już kandydata na męża. Jednak plany mają czasami w zwyczaju ulegać zmianom i tak jest w tym wypadku bowiem Sara zakochuje się. Jej wybrankiem jest ubogi lekarz, Jan Górski, Polak. Historia dwójki zakochanych mogłaby być początkiem cudownego życia, gdyby nie fakt, że jest lato 1939 roku.
"Dobre miłości zaczynają się przypadkiem. Wszystkie dobre, romantyczne miłości ze starych książek mają taki początek..."
Historia w "Miłości wartej wszystkiego" toczy się dwutorowo i naprzemiennie. Mamy możliwość poznać losy i życie obu kobiet. Współczesność miesza się z okresem wojny, szczęście z niepewnością, spokój z zagrożeniem. Niezmienna jest miłość.
"O miłości trudno się opowiada, człowiek sam jej czasami nie rozumie, a nawet jeśli rozumie, to brakuje mu słów."
"Miłość warta wszystkiego" to piękna i przejmująca opowieść o miłości. O tym niezwykle silnym uczuciu, które czasami determinuje nasze życie. O uczuciu, które sprawia, że robimy rzeczy, na które byśmy się nie zdobyli. O miłości współczesnej, której szukamy niecierpliwie ale i pełni nadziei. Ale także o miłości w czasie wojny, która pomagała przetrwać. Czy można sobie pozwolić na takie płomienne uczucie kiedy trwa wojenna zawierucha i giną miliony ludzi? Kiedy jest dobry czas na zakochanie? Może właśnie wtedy kiedy świat wali się w gruzy warto mieć przy sobie tą jedną osobę, której oddało się serce.
Ale powieść to nie tylko zakochane pary. Autorka pięknie pokazała relacje rodzinne między dorosłymi już dziećmi, rodzicami i dziadkami i fakt czy przeszłość naszej rodziny może jakoś wpływać na naszą teraźniejszość. Czy może ją determinować?
Powieść to także pięknie ukazana przyjaźń. Obie bohaterki, Anka i Sara mają tą bliską sobie osobę. Ale czy faktycznie możliwa jest czysta, bezwarunkowa przyjaźń jeśli w grę wchodzi miłość do mężczyzny?
"Może przyjaźń polega także na tym, żeby drugiej osobie oszczędzić bólu, nawet jeśli się to wiąże ze swoistą nieszczerością."
Początkowo, chociaż nie wiem dlaczego, trudno było mi się wciągnąć w opowieść. Historia Anny, choć współczesna interesowała mnie mniej niż opowieść Sary. Ale z każdą przewróconą kartką miałam wrażenie, że obok mnie siedzą obie bohaterki i to one mi opowiadają swoje życie.
Czytając zastanawiałam się, czy mogę oceniać zachowanie i postępowanie bohaterek, nie
tylko tych pierwszoplanowych wyłącznie w kolorach czarnych i białych. Czy, nawet znając wszystkie fakty, mamy prawo je oceniać? Tyle nas znają na ile nas sprawdzono głosi porzekadło. Nie będąc w takiej sytuacji nie wiemy jak my byśmy się zachowali.
Bardzo podobał mi się zabieg dwutorowości historii i prowadzenie jej naprzemiennie. Pomimo początkowych trudności książkę czytało się niezwykle płynnie.
Książka rozpoczyna się trzęsieniem ziemi i tak też się kończy. Kiedy doszłam do końca pękło mi serce ... tak na chwilę, bo jednak dopisek "ciąg dalszy nastąpi" skleił je na nowo. Czekam z niecierpliwością i wielką ciekawością jak autorka poprowadzi dalszy ciąg histori.
"Żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć."