"Trzeba dać sobie szansę".
Kryminał retro jest jednym z moich ulubionych gatunków. Kraków jest moim zdaniem najbardziej fascynującym i klimatycznym miastem w Polsce. Połączenie tych dwóch elementów, zapowiadało rozpalającą moje zmysły ucztę czytelniczą na kilka godzin spędzonych w całkowicie innej rzeczywistości. Ku mojemu zdziwieniu, lektura "Poszukiwanej" okazała się w pewnych jej aspektach niestety lekturą, która potrafi rozczarować.
Małgorzata Kochanowicz to urodzona w 1969 roku we Włocławku, absolwentka studiów ekonomicznych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Autorka zadebiutowała w 2011 r. kryminałem retro pt. "Latarnie umarłych", rok później pojawiła się jej druga powieść pt. "Piramida śmierci". Obecnie pracuje w Urzędzie Miasta we Włocławku, pasjonuje ją kultura i historia Słowian, Krakowa i Celtów.
Jesień 1904 r. nie jest przyjazna dla zdolnego detektywa Witolda Korczyńskiego. Długi w jakie popadł, zmuszają go bowiem do przyjęcia zlecenia od bogatego i niebezpiecznego przemysłowca Stanisława Wereszyńskiego. Zadaniem detektywa jest odnalezienie żony przemysłowca, która pewnego dnia nie wróciła do domu. Tymczasem nad brzegiem Wisły, miejscowa policja odnajduje zwłoki chłopca. Jak się okazuje, prywatne śledztwo Korczyńskiego łączy się z nierozwiązanym morderstwem.
Dobry kryminał, nie tylko retro, winien w mojej subiektywnej ocenie posiadać trzy kluczowe elementy: odpowiedni klimat, niespodziewane zwroty akcji oraz zaskakujące zakończenie. "Poszukiwana" Małgorzaty Kochanowicz jest kryminałem, w którym wszystkie te trzy elementy nie do końca zostały dopracowane, czyniąc tę powieść nie do końca zadowalającą czytelników, w szczególności czytelników czytających nagminnie kryminały retro.
Kraków z początków XX wieku to wydawałoby się miejsce idealne do poprowadzenia kryminalnej fabuły. Pomysł autorki był więc trafiony, jednak w samym wykonaniu zabrakło mi szczegółów, dzięki którym mogłabym przenieść się w tamte czasy. Małgorzata Kochanowicz stara się minimalistycznymi opisami wprowadzić w klimat Krakowa ówczesnych czasów, jednak fragmentów oddających ten realizm miejscowy jest zwyczajnie za mało. W tego typu kryminale jest to element niezbędny, bez którego retro nie zasługuje na miano retro. Biorąc pod uwagę ten aspekt fabularny "Poszukiwana" to taki kryminał "pół retro", niestety.
Niespodziewane zwroty akcji to zabieg, którego potencjał również nie został do końca wykorzystany przez autorkę. Akcja kryminału toczy się bowiem dość leniwie, nie wzbudzając zbytniego przyspieszenia serca czytelnika. Podczas lektury "Poszukiwanej" nie poczułam żadnego napięcia związanego z poczynaniami detektywa Korczyńskiego. Pomimo dość ciekawej kreacji głównego bohatera będącego tajemniczym i równocześnie aroganckim dżentelmenem, jego śledztwo nie przypomina brawurowych działań detektywów, którzy przy pomocy swojej inteligencji rozwiązują zagadki kryminalne. W jego przypadku to raczej splot szczęśliwych zbiegów okoliczności, pozwala zachować twarz. Zakończenie, cóż dość przewidywalne i nie powodujące pojawienia się okrzyku "Wow", również nie wywarło na mnie wielkiego wrażenia. Poza tym irytować mogą także niedokończone wątki, których rozwiązania czytelnik z pewnością będzie się spodziewał.
Na uwagę natomiast zasługuje wspaniała i klimatyczna okładka powieści, która urzeka od pierwszego spojrzenia. Obraz Krakowa z tłem kościoła Mariackiego oraz obecnym na pierwszym planie mężczyzną (w domyśle główny bohater), zapowiada fabułę godną zainteresowania. Trzeba przyznać, że w tym aspekcie wydawnictwo trafiło w gusta czytelników kochających kryminały retro.
"Poszukiwana" nie dostarczyła mi rozrywki czytelniczej na poziomie, którego bym sobie życzyła. Autorka musi popracować nad warsztatem językowym i konstrukcją fabularną, gdyż widać, że drzemie w niej potencjał, który musi koniecznie wykorzystać. Nie polecam lektury tego kryminału czytelnikom, którzy posiadają swoiste doświadczenie w tego typu gatunku. Rozczarowanie bowiem może przysłonić pozytywne aspekty tej książki.