!!!PREMIERA 9.08.2023!!!
Kryminał to gatunek, do którego podchodzę bardzo ostrożnie. Coraz częściej jednak staram się wyjść ze strefy komfortu i zapoznawać z książkami z tego rodzaju. Tym bardziej zatem cieszę się, że „Poszukiwacz zwłok” wskoczył na pierwsze miejsce kryminałów, jakie do tej pory przeczytałam.
Jest to powieść, dla której można zapomnieć o świecie, odłożyć na bok obowiązki i dać się porwać (o ironio!) do tego ciężkiego świata, gdzie atmosfera przesycona jest strachem i bólem w każdej formie. Sama dawkowałam sobie tę przyjemność po kilka rozdziałów na dzień, choć wierzcie mi, siła woli została poddana ciężkiej próbie Zrobiłam tak dlatego, że podczas lektury nie ma momentu, gdzie można przez chwilę podryfować myślami i jakoś je ułożyć, by powstała prawdopodobna hipoteza na temat tego, kto jest kim. Fabuła nabiera tempa z każdą stroną, a niespodziewane zwroty akcji potęgują ciekawość i nasilają napięcie
W wielkim skrócie: jest seryjny morderca, sprytny i nieuchwytny. Są policjanci, których przerost ego nie pozwala przyjąć do wiadomości, że rolę dowódcy przejęła kobieta, tak zdeterminowana i nieustępliwa, że niejednego rosłego chłopa postawiła do kąta. Laura Wilk nie ma lekko, bo nie dość, że sprawa mordercy nie jest łatwa, to jeszcze musi zmagać się z niechęcią po stronie kolegów z branży. Jest też psycholog z przyklejonym alter ego i praktycznie do samego końca ciężko zgadnąć, o co chodzi z Arielem vel Maćkiem.
Wielowątkowość tego kryminału jest doprowadzona do perfekcji. Żonglowanie czasem teraźniejszym z przeszłym, gmeranie we wspomnieniach i duszenie się od nadmiaru emocji wywołuje wręcz klaustrofobiczną atmosferę. Do tego dochodzą osobiste dramaty bohaterów, szczególnie te z przeszłości. Rzutują na teraźniejszość; właściwie każdy bohater dźwiga na barkach potężny bagaż złych lub tragicznych doświadczeń. Szczególną uwagę zwróciłam właśnie na wykreowanie postaci.
Ariel jest dla mnie majstersztykiem. Jest w nim tyle sprzeczności, jakby w niepozornym ciele walkę toczyło niebo i piekło, z całymi zastępami agresywnych wojowników. A on musiał jakoś ten front okiełznać i stworzenie Macieja miało być dla niego formą ucieczki od tych wewnętrznych rozterek.
Dodatkowego smaczku dodają okoliczności, które wiele zachowań w bohaterach wymuszają. Najlepszym przykładem jest choćby korupcja i dążenie „po trupach” (dosłownie tak!) do celu. Usilne tuszowanie prywatnych przewinień są tak wielkim kontrastem do zawodu, który w założeniu powinien przestrzegać prawa. Świetnie pokazuje to postać Piotra Żołnierza. Szybko i konkretnie poznajemy człowieka, który nigdy nie był szczęśliwy, a podatność na wszelkiego rodzaju używki zrujnowała w nim resztki człowieczeństwa. I to jest kolejny plus tej książki i wielkie ukłony kieruję w stronę autora za to, że w sposób tak niewymuszony a bardzo obrazowy wykreował każdą z postaci. Nie muszę tym samym rozpisywać się o języku powieści i warsztacie pisarskim autora. Ta kwestia jest oczywista.
Czy sam wątek Poltergeista jest oryginalny? Nie jestem wielką znawczynią kryminałów, ale wydaje mi się, że seryjny morderca to dość popularny motyw w tym gatunku. Dlatego cieszę się, że akurat ten motyw był elementem w fabule nie najważniejszym, choć oczywiście równoległym z innymi. Sam proces dochodzenia do wyjaśnienia tożsamości Poltergeista był przyjemnie nienachalny, przetykany innymi wątkami i nieco może się zacierał, ale ostatnie strony zostały poświęcone całkiem tej sprawie i wiele się wyjaśniło, choć nie wszystko.
Jestem zachwycona tym kryminałem do tego stopnia, że z czystym sumieniem postawię egzemplarz na półce książek ulubionych, a Mieczysława Gorzkę zapisuję jako autora do obserwowania. Poczułam się na tyle zainteresowana, że zamierzam zapoznać się z innymi Jego książkami.
Z czystym sumieniem i wielką satysfakcją wystawiam ocenę 10/10.
Za możliwość przeczytania książki przedpremierowo dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.