Biorąc do ręki książkę Lisy See, otworzyłam sobie drzwi do niezwykłego świata chińskich kobiet żyjących w XIX w. Jest to świat pełen cierpienia, bólu i wyrzeczeń, głęboko skrywanych uczuć pod maską powściągliwości i skrajnego posłuszeństwa. Świat, w którym kobiecą wartość mierzy się długością boleśnie skrępowanych, zdeformowanych stóp oraz ilością wydanych przez nią na świat synów...
"Jesteśmy uważane za kompletnie bezużyteczne. Nawet jeśli rodziny, w których przyszłyśmy na świat kochają nas, to jednak jesteśmy dla nich ciężarem. Potem wchodzimy w nowe rodziny, udajemy się do domu męża, którego nigdy wcześniej nie widziałyśmy, idziemy do łóżka z obcym człowiekiem i podporządkowujemy się wymaganiom teściowej. Jeżeli szczęście nam sprzyja, rodzimy synów i umacniamy naszą pozycję w domu męża. Jeżeli nie, czekają nas obraźliwe drwiny teściowych, kąśliwe uwagi konkubin męża i rozczarowane spojrzenia naszych córek".
Poruszającą historię swojego życia snuje nam główna bohaterka - Lilia. Już jako osiemdziesięcioletnia staruszka dzieli się swoimi wspomnieniami, poczynając od tzw. "mlecznych lat", czyli okresu swojego dzieciństwa. Wydawałoby się, że czas narodzin dziecka jest czymś, co warto świętować, co przywodzi nam na myśl piękne skojarzenie - cud. W przypadku Lilii było inaczej, bo natura zdecydowała, że będzie dziewczynką, a więc w kulturze chińskiej kimś... całkowicie zbędnym, ciężarem, kolejną osobą do wykarmienia, "bezużyteczną gałązką", która nie przyczyni się do przedłużenia swojego rodu. Śmierć małej dziewczynki często uważane jest za błogosławieństwo, za swoisty dar od losu. Istnieje jednak wyjście z tej "trudnej" dla rodziny sytuacji. Otóż dziewczynkę należy jak najlepiej wydać za mąż. Jej los przypieczętowany jest w dniu, kiedy osiąga wiek około pięciu lat. Wtedy to swatka zaczyna poszukiwania najlepszego kandydata na jej przyszłego męża. Szanse na dobre małżeństwo zależą od kształtu i wielkości stóp przyszłej małżonki. Ideał to siedem centymetrów.
"(...) doskonała stopa powinna wyglądać jak pączek lotosu, o pełnej zaokrąglonej pięcie, mocno zwężająca się ku przodowi. Cały ciężar ciała opiera się na dużym palcu, co oznacza, że kości dużych palców i podbicia należy połamać, ściągając je w kierunku pięty.(...) Wiedziałam, że jeżeli uda mi się to wszystko osiągnąć, moją nagrodą będzie wielkie szczęście".
Krępowanie stóp jest drogą przez mękę, którą jednak należy przebyć w imię wyższego dobra. Niejednokrotnie zabieg ten kończył się śmiercią dziewczynki, wydaje się jednak, że dla nikogo nie miało to znaczenia i przez wiele stuleci kobiety musiały znosić cierpienia, stając się kalekami do końca życia. Lilia również cierpiała, lecz miała przy tym wiele szczęścia, gdyż osiągając idealny kształt stóp, otrzymała szansę na znaczny awans społeczny. Jednak czy wejście do tzw. dobrej, wysoko postawionej rodziny było równoznaczne z osiągnięciem szczęścia? Kobieta przez całe życie musi być posłuszna - najpierw rodzicom, potem rodzinie męża, a jeszcze później własnemu synowi. Wystarczy jeden maleńki błąd, by w jej stronę popłynęły obelgi teściowej, mąż niezadowolony z pożycia małżeńskiego przyprowadzi do domu konkubiny. Największy jednak błąd, który może popełnić kobieta, to urodzić córkę.
Lilia nie była wyjątkiem. Doświadczyła tego wszystkiego, co inne kobiety wychowane w tej niezwykłej kulturze. Jest jednak coś, co w jakiś sposób wyróżniało ją spośród innych - związek z laotong ("ta sama"). Jest to coś na kształt głębokiej przyjaźni, która wiązała na całe życie dwie kobiety. Posiadanie swojej laotong było czymś bardzo cennym i pięknym, ponieważ uczucia wiążące obie kobiety najczęściej były większe od tych, które żywiły do własnych mężów. Aby w ogóle zaistniał taki związek, musiały być spełnione pewne kryteria, np. ta sama data urodzin, zgodność horoskopów itp. Laotong Lilii była Kwiat Śniegu.
Mężatki opuszczające swój rodzinny dom, rzadko kiedy do nich powracały. Co zrobić, by móc komunikować się ze swoją matką i siostrami, nie zdradzając się z tym jednak przed mężem? Otóż należy nauczyć się kobiecego sekretnego pisma zwanego nu shu. Znaki należące dla tego pisma kreślono pędzelkiem i tuszem na papierze lub na wachlarzu, ale można również wyszywać na chusteczkach lub po prostu kawałkach materiału. Lilia i Kwiat Śniegu również posługiwały się nu shu, by komunikować się ze sobą. Do tego celu służył im najczęściej wachlarz, na którym kreśliły sekretne wiadomości. Jednak trzeba było zachować należytą uwagę podczas odczytywania znaków, ponieważ ich niewłaściwa interpretacja była przyczyną wielu nieporozumień. Lilia i Kwiat Śniegu nie ustrzegły się tych błędów...
"Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz" to piękna, poruszająca i bardzo wciągająca powieść. Czasem wstrząsająca, zwłaszcza w chwilach, gdy autorka nie szczędzi nam szczegółów opisujących proces krępowania stóp malutkim dziewczynkom. Lisa See dała nam do rąk bardzo sugestywny portret chińskiej kobiety ukształtowanej przez tradycję, znoszącej ból i upokorzenia, ale również doznającej czegoś pięknego - przyjaźni, która pomogła jej przetrwać, była światełkiem nadającym sens jej istnieniu. Los na przemian splatał i rozplatał ścieżki życia Lilii i Kwiatu Śniegu, lecz uczucie, które się między nimi narodziło, było niezwykle silne. Czy zdołało jednak pokonać wszystkie przeciwności losu?
Niezwykły jest również język tej powieści. Subtelny, niemal poetycki kreśli przed naszymi oczami wyrafinowane obrazy.
"Każdy wie, że ludzkie ciało jest miniaturową wersją wszechświata - oczy i uszy to słońce i księżyc, oddech to powietrze, krew to deszcz".