Kilka dni temu przeczytałam "Całuję.Mama" i stwierdziłam, że powinnam dać sobie więcej czasu na refleksje zanim podejmę ewentualną próbę wyrażenia opinii o treści. Już podczas przewracania kolejnych stron moje emocje względem bohaterek zmieniały się tak gwałtownie, że tuż po zakończeniu lektury mogłabym napisać tyleż wielbiących zdań, co i wyrażających moją irytację. Rzadko zdarza się, by książka wywoływała u mnie aż taki wachlarz odczuć, po tak lapidarnie skonstruowanej opowieści córek w żałobie.
Prosto i zwięźle przedstawiona akcja kilku dni spędzonych przez Beatę, Joanne i Paulinę na porządkowaniu rzeczy po zmarłej matce, to kłębowisko uczuć, z jakimi każda z nich musi poradzić sobie na swój sposób. Jednak Orłowska funduje czytelnikowi coś więcej, niż żal po odejściu bliskiej osoby. Odbywamy podróż sentymentalną do lat dziecięcych dorosłych kobiet, mogąc jednocześnie wrócić pamięciom do własnych wspomnień z okresu PRL-owskiej rzeczywistości (też byłam wtedy dzieckiem). To również podróż w głąb siebie, przetwarzanie swoich żali, każda z kobiet we własnej świadomości. Niektóre rozważania wypowiedziane na głos podlegają konfrontacji i pozwalają im zobaczyć dane zdarzenie, z nieco innego punktu, niż go zachowały w pamięci. I to ta jedna strona treści, bo druga odwołuje się do emocji tu i teraz. Każdy człowiek ma prawo do przeżywania na swój sposób odejście bliskiej osoby, choć z boku może być niewłaściwie za to oceniany. Nikt nie wie, co tak naprawdę dzieje się w naszym sercu, czasem trzeba podzielić się tymi uczuciami,żeby ten, kto też cierpi z tego samego powodu mógł nas zrozumieć w bólu. Takie wspólne przeżywanie zbliża pozostałą rodzinę, buduje głębszą więź zamiast tworzyć niepotrzebne bariery.
Uważam,że to dobra pozycja, szczególnie dla tych, którym przyszło się mierzyć z takim problemem i mają nadal nierozwiązaną sytuację wśród rodzeństwa albo dalszych krewnych. Bohaterki są tu przykładem na to, jak można zacząć, mimo wszystko współdziałać, choć nie przychodzi to bez trudu i zaangażowania. Przechodzą podczas kilku dni rewolucje mentalną, dojrzewają do zmian swoich stanowisk, jak i przewartościowania pewnych aspektów swego życia. Każda z nich jest inna, dzielą je przecież dekady, ze względu na czas w jakim się rodziły. To jest bardzo sprytne zagranie ze strony autorki, że tak wymyśliła kreacje swoich bohaterek dając obraz 20-,30-,40- latki. Trzy siostry, to samo środowisko wychowawcze, a przecież siłą rzeczy już w zmieniających się realiach Polski, jak i sytuacji w domu. Inaczej widzi rodzinę i miniony czas Beata, inaczej Joanna, a jeszcze z czym innym mierzy się najmłodsza.
W tak krótkiej treści zostało umieszczonych tyle wartości, istotnych kwestii i znaczących problemów. I tylko od osoby czytającej tę książkę będzie zależeć jak dużo z tego przyswoi. W wypadku "Całuję.Mama" nie chodzi o ocenę klasyfikującą w rankingu, a ocenę emocjonalną, uświadomienie sobie, jaki wpływ wywarła lektura na nas. Być może będzie wspomnieniem wypadków z własnego życia?