Czytałam wiele kryminałów, ale "Poryw" Kingi Wójcik jest jak powiew świeżości w morzu powtarzalnych historii. Od samego początku wciągnęła mnie gęsta atmosfera, nieoczywista intryga i galeria postaci, które balansują na granicy dobra i zła.
Klemens Chmielny, bohater idealny tylko z pozoru, okazuje się skrywać więcej tajemnic, niż można by się spodziewać po spokojnym księgowym. Podwójne życie, zaskakujące powiązania, a w tle plejada podejrzanych - każdy z potencjalnym motywem, by pozbyć się Klemensa. Autorka świetnie buduje napięcie, prowadząc przez labirynt kłamstw, półprawd i emocji, w których nic nie jest takie, jakie się wydaje.
Komisarz Lena Rudnicka to postać, która od razu zdobyła moją sympatię. Nie jest kryształowa, a jej ekscentryczność i bezkompromisowość wyróżniają ją na tle innych literackich detektywów, choć muszę przyznać, że, chwilami, przypominała mi Chyłkę z powieści Remigiusza Mroza. Jej relacja z sierżantem Marcelem Wolskim, pełna tarć i humoru, stanowi świetny kontrapunkt dla powagi śledztwa. Wójcik udało się stworzyć duet, który bawi i intryguje. A gdy do gry wchodzi prokurator Krzysztof Nawrocki, robi się naprawdę gorąco – skomplikowane relacje i napięcie między nim a Leną dodają historii pikanterii i głębi.
Relacja Leny i Marcela – pełna iskier, wzajemnych przekomarzań, ale też nieoczywistej współpracy – to prawdziwa perełka. Marcel, jako początkujący, nieśmiały sierżant, świetnie kontrastuje z silną, zadziorną Rudnicką. Razem tworzą duet, który chce się obserwować i który – co najważniejsze – ewoluuje w trakcie książki.
Kinga Wójcik balansuje między dynamiczną akcją a subtelnym budowaniem postaci. Każda z nich – od głównych bohaterów po osoby drugoplanowe – została zarysowana z psychologiczną głębią. Nie ma tu czerni i bieli, każdy niesie bagaż doświadczeń, który wpływa na jego decyzje i postępowanie. To właśnie ten realizm sprawia, że "Poryw" wciąga jeszcze bardziej, bo każda kolejna strona jest jak odkrywanie nowych warstw skomplikowanego ludzkiego charakteru.
Jednak to, co najbardziej wyróżnia tę książkę, to sposób, w jaki autorka igra z naszymi oczekiwaniami. Gdy już myślałam, że wiem, kto jest winny, pojawiał się nowy trop, nowa tajemnica, która burzyła moje teorie. Wójcik wprowadza zwroty akcji, nie popadając przy tym w przesadę – wszystko wydaje się logicznie powiązane, a jednocześnie zaskakujące.
Warto też wspomnieć o wyjątkowym stylu pisania autorki. Jest lekki, ale jednocześnie pełen mroku i emocji, co sprawia, że książkę czyta się niemal jednym tchem. Opisy miejsc i wydarzeń są plastyczne, ale nie przytłaczają, a dialogi brzmią naturalnie, co dodatkowo wciąga w świat przedstawiony.
"Poryw" to nie tylko świetny kryminał, ale też opowieść o ludziach – ich słabościach, ambicjach i sekretach. Zakończenie? Zaskakujące, satysfakcjonujące, ale pozostawiające apetyt na więcej. Jest to książka, która ma wszystko, czego szukam w kryminale: tajemnicę, emocje, wiarygodnych bohaterów i tempo, które nie pozwala się oderwać. Jeśli tak wygląda początek serii o Lenie Rudnickiej, to jestem absolutnie pewna, że jej kolejne części mnie nie zawiodą. Czekam z niecierpliwością na dalsze śledztwa tej niezwykłej komisarz!