Sięgnęłam po książkę „Wszystko, co ważne” Jana Goldsteina, gdyż szukałam lektury, która pomogłaby mi zauważyć sens życia, tak zwaną „studnię”, za którą wszyscy tak gonią. Nie miałam pojęcia, jak dobrego wyboru dokonałam, dopóki nie przeczytałam kilku pierwszy stron…
Akcja rozgrywa się najpierw w Los Angeles, później w Nowym Jorku, Maine i innych mniej ważnych miejscowościach. Główne bohaterki to starsza Gabby i jej wnuczka Jennifer, która próbuje odebrać sobie życie. Babcia „dostaje” ją na próbę, czy zdoła ją odwieść od takich myśli. Czyni to z tej powieści pozycję pełną humoru i momentami wzruszającą, dającą do myślenia i równocześnie przyjemną. Aspekt dotyczący przeszłości Gabby wiąże się z Holocaustem, co sprawia, że książka jest jeszcze bardziej nietuzinkowa.
Gabby jest osobą pełną energii i dobroci, sypiącą radami i złotymi myślami jak z rękawa. Jennifer to zgorzkniała młoda kobieta, której nic nie interesuje, i dla której jedynym rozwiązaniem, wyzwoleniem jest… Śmierć. Która wygra? Czy Gabby zasieje ziarno radości w życiu wnuczki?
Wydarzeń nie ma zbyt wiele, za to masa rzeczy dzieje się „w środku” bohaterów. Gdy na przykład Jen idzie przez park, nie są opisywane rzeczy dokoła, ale jej odczucia i emocje wobec świata. To bardzo ciekawe, czego doświadczyłam na własnej skórze. Jan Goldstein ma talent do poruszania czytelnika do głębi. Jestem pewna, że nieprędko zapomnę o tej książce, a już na pewno nie w ciężkich chwilach. Jest to pozycja idealna, gdy myślimy, że mamy cały świat u stóp zarówno jak i wtedy, gdy wszystko wali się nam na głowy. Według mnie każdy szanujący się czytelnik powinien zapoznać się z tą pozycją i zadać sobie pytanie, czy do tej pory naprawdę doceniał to, co ma, czy potrafił to docenić. Czy zauważał piękno poranka, piękno samego faktu obudzenia się…
Z chęcią będę wracała dla „Wszystko, co ważne”, ponieważ mało jest książek o tak ciężkiej tematyce, a jednocześnie napisanych z taką subtelnością i lekkością. Czytamy o problemach, ale nie przytłaczają nas one. Czasem stykamy się z fragmentami, które możemy przypisać samemu sobie, jednak nie wpędza nas to w załamanie, a po prostu daje do myślenia. Absolutnie powinniście sięgnąć po tę książkę. Jeśli nie dla siebie, to dla swojej przyszłości.