Książka, autorstwa sławnego psychologa, traktuje o psychoanalizie, tej teorii, czy raczej prądzie umysłowym, który wywarł olbrzymi wpływ na psychologię, psychiatrię, filozofię i sztukę w XX wieku, oraz o jej twórcy: Zygmuncie Freudzie.
Analizując prace Freuda, i opisy przypadków, które miały popierać jego teorie, Eysenck zarzuca swemu bohaterowi bezkrytyczne poleganie na interpretacji o wysoce spekulatywnym charakterze, lekceważenie i pomijanie faktów, zwłaszcza tych, które przeczyły jego teoriom.
I tak, Freud sprzeciwiał się wykorzystywaniu powszechnie akceptowanych metod sprawdzania głoszonych teorii: odrzucał możliwość przeprowadzania badań klinicznych dla zbadania skuteczności terapii; nie chciał też uznać znaczenie szczegółowej i opierającej się na faktach obserwacji dzieci w próbach udowodnienia sformułowanej przez siebie psychoseksualnej teorii rozwoju dziecka. Wrogo też od odnosił się do eksperymentów: uważał, że nie są potrzebne do potwierdzenia jego hipotez.
Niemniej takie badania prowadzono i autor pisze (cytując m.in. własne wyniki), iż nic nie wskazuje na to, że teorie Freuda można poprzeć danymi z badań eksperymentalnych, obserwacjami klinicznymi, danymi statystycznymi czy wynikami obserwacji naukowej.
Powstaje zatem pytanie: jak to się stało, że freudowskie spekulacje zostały tak powszechnie zaakceptowane przez psychiatrów i psychologów? Nota bene, Eysenck twierdzi, że freudowskie nauczanie, zaprzeczające konieczności dostarczenia dowodów prezentowanych teorii, zahamowało rozwój psychiatrii i psychologii o około 50 lat.
Przyczyny popularności teorii Freuda są wielorakie. Po pierwsze, są one zrozumiałe, eleganckie i przemawiają do przekonania. Po drugie, Freud z pełną determinacją tworzył mitologię, której centralną postacią był on sam i jego osiągnięcia, a establishment był wrogo doń nastawiony.
Autor pisze, że Freud był geniuszem, ale nie nauki, lecz propagandy, perswazji, sztuki pisania. Jego miejsce jest nie obok Kopernika i Darwina, (z którymi się porównywał) ale raczej obok Hansa Christiana Andersena i braci Grimm. Co ciekawe, od lat dziewięćdziesiątych XIX Freud cierpiał na nerwicę, uzależnił się też od kokainy, oraz zupełnie zaprzestał życia seksualnego. Autor stawia ciekawą hipotezę, że treść teorii Freuda ma związek z tymi zdarzeniami, bo psychoanaliza jest nie nauką, bardziej zaś sztuką, i w przeciwieństwie do nauki jest bardzo związana z osobowością twórcy.
To, że obecnie psychoanaliza odchodzi w zapomnienie, pisze Eysenck, świadczy o tym, że psychologia i psychiatria kończą z etapem szarlataństwa, tak jak astronomia oddzieliła się od astrologii, a chemia od alchemii. Niemniej nie byłbym takim optymistą, wciąż są psychoanalitycy, również w naszym kraju, i wciąż prowadzą terapię.
Książkę wydano w latach osiemdziesiątych, niemniej nie straciła na aktualności, wydaje się wręcz, że najnowsze osiągnięcia neuronauki, zadają dalsze ciosy teorii Freuda.