Nie od dziś wiadomo, że najprostszym sposobem na stworzenie kinowego hitu jest literatura. A raczej przeniesienie jej na wielki ekran. Co jakiś czas rynek zostaje zdominowany przez filmowe wydania bestsellerów, zachęcając do sięgnięcia po pierwowzór. Podobnie było z amerykańską produkcją „Poradnik pozytywnego myślenia”, której premiera w Polsce, zbiegła się z tą książkową.
Trzydziestoletni Pat Peoples właśnie opuścił złe miejsce. Szpital psychiatryczny. Mimo dojrzałego wieku mężczyzna posiada mentalność dziecka i nie do końca rozumie prawa rządzące światem. Uważa, że jego życie to film, a ten zawsze kończy się happy endem. Wystarczy przestrzegać kilku zasad. Utrata kilogramów oraz utrzymanie idealnej sylwetki, regularne przyjmowanie leków, bycie miłym, przeczytanie listy lektur, o których treści uczy jego żona. Była żona. Jednak Pat ciągle wierzy w powrót Nikki i w skuteczność swojego planu na odzyskanie jej. Mimo pozytywnego nastawienia życie trzydziestolatka z każdym dniem wydaje się coraz bardziej skomplikowane. Między państwem Peoples nie układa się najlepiej, przyjaciele zaczynają się zmieniać, a w dodatku do Pata przyczepia się piękna Tiffany, która po tragicznej śmierci męża, próbuję uporać się z życiem w samotności.
Podczas czytania kieruję się kilkoma zasadami. Jedną z najbardziej przeze mnie przestrzeganych jest „Najpierw książka, później film”. Oczywiście, mimo moich usilnych starań, zdarzają się wyjątki i właśnie „Poradnik pozytywnego myślenia” do nich należy. Zanim sięgnęłam po lekturę autorstwa Matthew Quick'a miałam okazję zobaczyć jej interpretację w wykonaniu reżysera Davida O. Russell'a. Pomijając pewną sztampowość w filmie, nie zniechęciłam się i przy pierwszej okazji, znowu przywitałam Pata. Tym razem w wersji spisanej na papierze.
Już w połowie lektury zrozumiałam, że ekranizacja i książka, to w tym przypadku dwie różne historie. Dzięki odmiennej chronologii, podkreśleniu pewnych niuansów, odbiorca w zależności od wyboru nośnika, dostaje zupełnie inną mieszankę.
Najważniejszym i niepowtarzalnym plusem powieści jest nikt inny, jak sam Pat, który wprowadza nas w świat osoby chorej psychicznie. Narracja z perspektywy kogoś, kto stara się dostosować do panujących reguł, zaskakuje, a czasami bawi, z każdą kolejną stroną. Słodko-gorzkiej historii trzydziestolatka, charakteru dodają postacie drugoplanowe, takie jak ojciec uzależniający swój nastrój od wygranej ulubionej drużyny, krnąbrna i szczera Tiffany, czy przesadnie opiekuńcza matka. Książkę pochłania się z niesamowitą szybkością. Od pierwszej do ostatniej strony, czas zmienia swój bieg i przepływa między palcami czytelnika niczym woda. Na dodatkową uwagę zasługuje okładka, która mimo filmowego pochodzenia, cieszy oko umiejętnym połączeniem szarości i żółci, oraz estetycznym układem.
Matthew Quick w każdy możliwy sposób rozkochał mnie swoim pisarstwem i z utęsknieniem czekam na nowe powieści jego autorstwa. Mimo romantyzmu, którym „Poradnik pozytywnego myślenia” ocieka, z czystym sercem mogę polecić go każdemu, nawet osobą niegustującym w ckliwych historyjkach. Amerykanin uniknął typowej dla gatunku wtórności, kreując autentyczne wydarzenia i bohaterów, goszczących w naszych sercach, nawet po zamknięciu książki.
Więcej na
http://niedopisana.blogspot.com/