Pomoc domowa recenzja

Znacie twórczość Freidy McFadden?
23 października premierę będzie miała kolejna książka tej znakomitej amerykańskiej autorki. „Dobra koleżanka” zapowiada się bardzo obiecująco, ale zanim poznam tę historię, wróćmy do cyklu z Millie Calloway, od której polubiłam się z twórczością Freidy.

Millie nie ma szczęścia w życiu prywatnym i zawodowym. Dziewczyna mieszka w samochodzie, ale kiedy dostaje pracę jako pokojówka, zamieszkuje z Niną i Andrew Winchesterami. Jest wdzięczna za możliwość pracy dla tak zamożnej rodziny. Nina Winchester okazuje się jednak niezwykle temperamentna, ale Millie ignoruje jej dziecinne zachowania, bo desperacko potrzebuje tej pracy. Zostaje zakwaterowana w maleńkim pokoju na poddaszu, który można zamknąć tylko od zewnątrz. Przystojny mąż Niny, Andrew, cierpliwie znosi napady złości swojej żony, ale Millie dostrzega w nim skrywane nieszczęście. Z czasem zaczyna marzyć o luksusowym życiu, w którym to ona miałaby u boku takiego oddanego i atrakcyjnego mężczyznę, jak Andrew.

Co było dalej?
Nie chcę zdradzać szczegółów, ponieważ ta historia pełna jest zwrotów akcji, które sprawią, że nie oderwiecie się od lektury. Powiem tylko, że „Pomoc domowa” to doskonały thriller – mroczny, tajemniczy, z dynamiczną i nieprzewidywalną fabułą. Czyta się go lekko i szybko, co czyni go dokładnie takim thrillerem, jaki lubię.

Choć zarys historii na pierwszy rzut oka może wydawać się prosty, to sposób, w jaki autorka ją przedstawiła, czyni z tej książki prawdziwą perełkę. Freida ma ogromny talent do tworzenia klimatu, a jej umiejętność kreowania obrazów sprawia, że historia staje się niemal namacalna. Dopiero po poznaniu prawdy o Ninie poczułam do niej pewną sympatię – choć tylko do pewnego stopnia. Lubiłam Millie, choć niektóre jej decyzje budziły we mnie mieszane uczucia. A Andrew? Cóż, brakuje mi słów na jego postać.

Cała historia podzielona jest na trzy części. Choć pierwsza i druga są dość przewidywalne, trzecia całkowicie mnie zaskoczyła – a epilog to po prostu mistrzostwo!