Do jakiej grupy osób się zaliczacie-tych, którzy lubią wygadać się ze wszystkiego, co je boli, czy tych, które duszą to w sobie i nie użalają się nad sobą?
Ja tak samo, jak bohaterowie powieści Brittainy C. Cherry „Południowe sztormy” cierpię w samotności. Zdaję sobie sprawę, że to nie jest dobre, a kumulowane w sobie emocje mogą tylko zaszkodzić, ale czasem tak trudno jest mówić o swoich uczuciach...
Kennedy Lost dotknęła ogromna tragedia. W wypadku samochodowym traci rodziców i córeczkę. Trawiące ją od środka poczucie winy i tęsknota sprowadza nad jej małżeństwo ciemne chmury.
Pewnego dnia Penn wręcza jej papiery rozwodowe...
Jedyną osobą, do której Kennedy może zwrócić się z prośbą o pomoc, jest jej siostra, jedyna bliska osoba, jaka jej została, a z którą nie utrzymuje kontaktu od ponad roku. Boi się, że nie będzie chciała z nią rozmawiać a co dopiero przygarnąć. Niepotrzebnie. Yoanne widząc siostrę automatycznie puszcza w niepamięć ostatnie miesiące i udostępnia jej własny domek w uroczym miasteczku Havenbarrow.
Kennedy może zacząć wszystko od nowa, a malowniczy krajobraz i małomiasteczkowy klimat są tym, co jest w stanie przynieść ukojenie jej poszarpanej duszy.
Szybko okazuje się jednak, że wścibscy sąsiedzi ani myślą zostawiać ją w spokoju, ma też niemiłe spotkanie z pewnym humorzastym typkiem, który praktycznie wyrzuca ją z terenu swojej posiadłości. Pan Charakterek, jak go w myślach nazwała, ma w sobie coś znajomego... Czy to możliwe, by się już kiedyś poznali?
Kiedy tylko zobaczyłam tę książkę, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Nazwisko autorki jest reklamą samą w sobie. Kocham powieści Brittainy C. Cherry. Uwielbiam to, że porusza w nich trudne tematy i wlewa w nie hektolitry emocji. Mam pewność, że biorąc do ręki książkę Brittainy, nie obędzie się bez wzruszeń i momentów refleksji.
Śmierć bliskich i żałoba to tematy, które zawsze budzą w nas silne emocje. Utożsamiamy się z bohaterami, których dotknęła strata, bo większość z nas zna uczucia jej towarzyszące.
Jednak to wątek opieki Jaxa nad schorowanym, umierającym już ojcem rozwalił moje serce na milion kawałków. Ojcem, który z życia chłopaka zrobił piekło na ziemi, a mimo to ten go nie opuścił w potrzebie. Trwał przy nim do samego końca, bo choć pamiętał, ile krzywdy ojciec mu wyrządził, kochał go.
Są ludzie, którzy nie zmieniają się nawet na łożu śmierci, ba są tacy, którzy nawet po niej wciąż potrafią ranić, o czym boleśnie przekonał się Jax.
„Południowe sztormy” to piękna historia o starcie, poczuciu winy, lękach. To opowieść o wielkiej przyjaźni, przeznaczeniu i miłości. Historia o tym, że po każdej burzy wychodzi słońce, musimy tylko wystawić twarz w jego stronę, by ciepłe promienie mogły musnąć naszą skórę. Nie powinniśmy zamykać się w sobie. Rozmowa i wyrzucenie z siebie raniących duszę emocji przynosi ulgę, której tak bardzo potrzebujemy. Warto o tym pamiętać. Warto też poprosić o pomoc, jeśli nie potrafimy poradzić sobie z uczuciami sami.
Jest to historia o nowych początkach. O wyrwaniu się z toksycznego środowiska, związku. O bratniej duszy, którą każdy z nas ma, a która rozumie nas bez słów i jest w stanie pomóc nam przejść przez trudy życia. To książka uświadamiająca jak ważna i dająca spokój jest pamięć o bliskich, których straciliśmy...
Polecam gorąco.