Polowanie na mordercę recenzja

Jak bardzo trzeba być silnym i zdeterminowanym, by po osobistej traumie, móc pomagać innym? Jakim trzeba być odważnym, by każdego dnia dzielnie stawiać czoła nowym przeciwnościom losu? Ile trzeba cierpieć i jakie pokłady żalu trzeba mieć w sobie, by zemsta za śmierć kogoś bliskiego stała się czyjąś obsesją?

"Polowanie na mordercę" Rachel Caine. Gwen Proctor cudem uszła z życiem spod rąk seryjnego mordercy i jej męża w jednym. Teraz gdy jego już nie ma, cała rodzina może odetchnąć z ulgą. Niestety ich sielanka nie trwa zbyt długo, bowiem cały czas śledzą ich internetowi trolle, którzy za wszelką ceną pragną ukarać Gwen. To bardzo niebezpieczni wrogowie, którzy nie wierzą w jej niewinność. Ale są i tacy, którzy dzielnie ją wspierają lub sami potrzebują jej pomocy. Co jakiś czas Gwen odbiera błagalne telefony od zagubionych, przestraszonych kobiet. Wśród niech jest Marlene Crockett, prosząca o przyjazd Gwen, ponieważ panicznie boi się o siebie i swoją córkę. Jednak zanim Gwen wraz z rodziną docierają do Wolfhunter, Marlene zostaje zamordowana, a tutejsza policja o zabójstwo oskarża jej nastoletnią córkę. Jak się można spodziewać, na nowo przybyłych czeka wielkie niebezpieczeństwo i spore kłopoty. Co takiego kryje w sobie to niewielkie i mroczne miasteczko? Miasteczko do szpiku kości przesiąknięte złem i niewinną krwią.

Cała fabuła tej powieści opiera się na poszukiwaniu i ukaraniu mordercy Marlene. Tego prawdziwego mordercy. Nasi bohaterowie starają się dociec prawdy o tych tragicznych wydarzeniach w Wolfhunter. Niestety w tym odludnym i tajemniczym miasteczku zło czai się niemal na każdym kroku. Zamiast być łowczym, Gwen wraz z rodziną stają się zwierzyną, na którą polują zawodowcy oraz cała masa amatorów. Ich życie jest zagrożone i to nie jednokrotnie. W związku z tak niebezpieczną fabułą, pełną nagłych zwrotów akcji, intrygujących i śmiertelnie groźnych bohaterów, czytelnikowi stale towarzyszy napięcie i adrenalina. A to z kolei gwarantuje szereg silnych emocji i nieprzespaną noc.

Ta historia podobnie jak poprzednie, ogromnie mnie zaciekawiła i zaintrygowała. Już od pierwszych stron porwała mnie w wir niebezpiecznych przygód, ostrego polowania, licznych strzelanin oraz wszechobecnego morderczego instynktu. Instynktu, który jednym każe zabijać dla czystej satysfakcji, utrzymania władzy bądź samego egoizmu, a innym by przetrwać. Mając styczność z takimi wydarzeniami, nie obejdzie się tutaj bez brutalnych scen, przelewów krwi oraz wielu niewinnych ofiar. Jedno jest pewne- tam gdzie pojawia się rodzina Gwen Proctor, tam czai się śmiertelne zagrożenie i to nie tylko dla nich samych, ale i dla tych, którzy na nich polują. Dreszcze, adrenalina i ekscytacja to właśnie czeka nas w tym tajemniczym i mrocznym miasteczku. Miasteczku, w którym nie istnieje sprawiedliwość, życzliwość, a jego mieszkańcy mają niecne zamiary oraz nieczyste sumienia.

Jeżeli chodzi o głównych bohaterów to oczywiście prym wiedzie Gwen Proctor. Kobieta twarda, odważna i zdeterminowana. To kobieta, która z jednej strony została zniszczona psychicznie przez męża potwora, ale z drugiej zaś jak lwica broni swoją rodzinę przed jakimkolwiek zagrożeniem. Jak się okazuje z każdym nowym tomem staje się ona silniejsza, bardziej zawzięta. Można rzecz że niemal niezniszczalna, bowiem napędza ją bezgraniczna miłość do dzieci. Dzieci, które pomimo tak traumatycznych przeżyć, nie zmagają się z aż tak poważnymi problemami. Dzieci, które choć są jeszcze bardzo młode, to wykazują się nadzwyczajną inteligencją, bystrością i chartem ducha. Jest jeszcze Sam Cade- zapewne przystojny i dobrze zbudowany, wrażliwy i troskliwy mężczyzna. Mężczyzna, który początkowo był zagubiony i opętany rządzą zemsty za śmierć swojej siostry. Winą obarczał również Gwen. Jednak w pewnym momencie przejrzał na oczy i zobaczył prawdę o tym jaka jest Proctor- niewinna. Obecnie wierny swoim poglądom, emocjom, rozsądkowi. Murem stojący za tymi, których kocha, a mimo to nadal stanowi on dla mnie nie lada zagadkę.

Podsumowując, "Polowanie na mordercę" Rachel Caine to jak dla mnie najlepsza jak dotąd część serii o Stillhause Lake. Jest znacznie bardziej niebezpieczna, nieprzewidywalna, tajemniczo mroczna i pełna przebiegłych intryg. Ekscytująca fabuła, wsparta o dynamiczne tempo, które rosło wraz z każdym kolejnym rozdziałem oraz atrakcyjni i charyzmatyczni bohaterowie to dobry dowód na to, że tę powieść warto przeczytać. Podobnie jak i pozostałe tomy tego cyklu. Przede mną już tylko finałowa pozycja, która czeka na swoją kolej, a ta niebawem. Szkoda będzie się rozstawać z tą wyjątkową i nietuzinkową rodziną, lecz to nieuniknione. Tymczasem polecam całą serię, bo jest ona dobra, wciągająca i emocjonująca.