Polowanie na mordercę recenzja

"Polowanie na mordercę" to trzecia część cyklu Stillhouae Lake, która trzyma w napięciu do samego końca. Ciężko się od niej oderwać bo, akcja pędzi ze strony na stronę.                   
                                                                
 Gwen Proctor, główna bohaterka, poradziła sobie ze swoim mężem, seryjnym mordercą, i teraz chce zapewnić dzieciom w miarę normalną i stabilną sytuację. Jednak internetowi dręczyciele nie dają im spokoju. Chcą by ona i dzieci odpowiedzieli za zbrodnie popełnione przez Mavena. Gewen pewnego dnia dostaje telefon, z prośbą o pomoc, od pewnej kobiety z położonego na odludziu Wolfhunter. Marlene Crockett uważa, że jest w niebezpieczeństwie i boi się o życie swoje i córki. W tym samym czasie zostaje też porwana dziewczynka, córka milionera. Gdy Gwen przybywa do małej miejscowości okazuje się że Marlene już nie żyje, a o zbrodnie została oskarżona jej piętnastoletnia córka. Kobieta szybko orientuje się że Wolfhunter liczą się tylko układy z wyżej postawionym mieszkańcami oraz, że to odludne miasteczko jest idealnym miejscem na "polowanie".
 Czy Gwen uda się pomóc córce Marlene? Czy da radę kolejny raz ochronić swoich bliskich?                      
                                                                  
 Autorka doskonale potrafi przekazać nam emocje bohaterów. Już od pierwszych stron czujemy to co oni. Narracja prowadzona jest przez kilka osób, co pomaga nam je lepiej poznać i wczuć się w ich sytuację. Osobowość każdej z postaci bardziej się rozwinęła w porównaniu z pierwszą częścią. Książkę czyta się szybko. Akcja pełna napięcia i ciekawa fabuła.                                        
 
 "Polowanie na mordercę" to naprawdę dobry thriller psychologiczny przesiąknięty niepewnością i niepokojem. Polecam!