„Trzy siostry utworzą krąg i zjednoczą swoją moc, by przetrwać najciemniejszy czas. Odwaga, ufność, sprawiedliwość i współczucie, i jeszcze bezgraniczna miłość, oto trzy nauki dla nich.”
Odwieczna walka dobra ze złem jest wpisana w ludzkie życie, więc często jest motywem wielu powieści z różnych gatunków, nie tylko fantasy, ale też romansów czy zwykłych obyczajówek. W bardzo zgrabny i fascynujący sposób wykorzystała to Nora Roberts w swojej trylogii „Wyspa Trzech Sióstr.” Poznaliśmy już losy Nell Channing w tomie pierwszym pt.: „Podniebny taniec” i Ripley Todd w tomie drugim pt.: „Niebo i Ziemia”, ale chyba najbardziej byłam ciekawa bliższego poznania Mii Devlin.
Mia fascynowała mnie od początku. Tajemnicza, zmysłowa, widząca więcej niż inni, czarownica o ogromnej mocy, które emanuje niesamowitym urokiem i wewnętrzną mądrością. Poznając losy Nell i Ripley w pierwszych dwóch tomach, przewijał się wątek dawnej miłości Mii, o której ona nie chciała nigdy mówić i omijała ten element swego życia skutecznie. Do czasu, gdy na wyspę przybywa, po wielu latach nieobecności, Sam Logan. Jego głównym celem jest odzyskać serce Mii, ale szybko orientuje się, że nie będzie to łatwym zadaniem, gdyż ona schowała głęboko swoje uczucia na dnie swojej duszy i nie zamierza pozwolić im się rozwinąć. Do tego zauważa, że ma ona wokół siebie gotowe na wszystko obrończynie, które nie pozwolą jej skrzywdzić, więc Logana czeka nie tylko walka z mrocznymi siłami grasującymi po wyspie, ale też z murem niechęci ze strony kobiet. Na szczęście Mia nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo duża jest siła miłości, która reprezentuje sobą największą magię.
Powieść „Prosto w ogień” ukazała się w Polsce po raz pierwszy w 2002 roku w wydawnictwie Amber, a w 2012 roku została wydana jako „Czarodziejskie więzy” w wydawnictwie G+J i teraz wydawnictwo Świat Książki wznowiło całą serię, z czego ogromnie się cieszę. Do tego nowa oprawa graficzna wszystkich tomów doskonale nawiązuje do charakteru prezentowanej historii. Po przeczytaniu dwóch pierwszych części z niecierpliwością czekałam, aż ukaże się kolejna porcja tej niesamowitej powieści. Nora Roberts pisze z różną jakością i stąd nie wszystkie jej książki, które do tej pory przeczytałam, spełniły moje oczekiwania. „Wyspa Trzech Sióstr” mnie urzekła od pierwszej chwili. Zawiera wszystko to, czego oczekuję od dobrej powieści, w której nie ma zbędnych dłużących się opisów, a wszystko ma sens i jest spójne.
Każdy z tomów trylogii „Wyspa Trzech Sióstr” dostarczyły mi niesamowicie ekscytujących wrażeń, całej gamy emocjonalnej i wciągając w klimatyczną aurę tej opowieści. Historia trzech kobiet połączonych mistycznymi więzami sięgającymi daleko w przeszłość. Każda z nich reprezentuje inny żywioł i musie odkryć w sobie konkretne wartości. Tom trzeci wprowadza do ich świata element wody w postaci mężczyzny, który stanowi dopełnienie ich mocy. Pokazuje w ten sposób, że świat męski i żeński doskonale się uzupełniają i są sobie potrzebne, by zapanowała równowaga.
Mia trochę straciła na swym uroku, jakim emanowała we wcześniejszych odsłonach tej historii, w których ukazana była niezwykle eterycznie, delikatnie, z dobrodusznym podejściem do innych, zawsze empatyczna i dobroduszna. Tym razem okazała się bardziej przyziemna, uparta, nie zawsze sympatyczna, zwłaszcza wobec Logana. Jej gniew i chłód wobec niego był oczywiście zrozumiały, ale z drugiej strony nic nie dzieje się bez przyczyny. Niezbyt mocno przemówiły do mnie powody, które przyczyniły się do ich rozstania przed laty, gdyż spodziewałam się czegoś bardziej konkretnego. Nie do końca więc byłam po stronie Mii, gdyż jej postawa pokazuje, że miłość traktowana egoistycznie, może czasami zadusić to, co najpiękniejsze.
„Wyspa Trzech Sióstr” to świetna napisana trylogia z mistycznym, niedzisiejszym klimatem wywołany nie tylko nadprzyrodzonymi zdolnościami bohaterów, ale brakiem współczesnych udogodnień, chociażby w postaci komórek czy Internetu. Nora Roberts napisała ją w 2002 roku, a więc minęło od tamtej chwili ponad 20 lat, a jak wiadomo, to dla technologii to ogromny skok rozwojowy. Zbudowała swoją opowieść opierając ją na legendzie o czarownicach z Salem i pokoleniach kobiet z nimi związanych, a dzięki temu dałam się całkowicie pochłonąć temu, o czym opowiadają poszczególne części trylogii. Razem tworzą rewelacyjną opowieść o sile kobiet, przyjaźni, akceptacji siebie, poczuciu sprawiedliwości, odkrywaniu swoich atutów i otwieraniu się na miłość. Pokazuje, że w pojedynkę nie raz trudno poradzić sobie z problemami, które reprezentowane są tutaj przez krążące po wyspie zło, ale razem można pokonać nawet największe przeciwności losu.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
Książka wydana również pod tytułem "Czarodziejskie więzy". Mia Devlin wie, jak to jest kochać całym sercem – a potem patrzeć, jak miłość odchodzi. Wiele lat temu łączyła ją niesamowita więź zbudowan...
Książka wydana również pod tytułem "Czarodziejskie więzy". Mia Devlin wie, jak to jest kochać całym sercem – a potem patrzeć, jak miłość odchodzi. Wiele lat temu łączyła ją niesamowita więź zbudowan...
Już trzeci raz wróciłam na Wyspę Trzech Sióstr, by spotkać się z Nelą, Ripley i Mią-kobietami obdarzonymi magicznymi mocami. Fabuła każdego tomu poświęcona jest postaci jednej z sióstr oraz stopniowo...
"Od świtu aż do schyłku dnia niech płomień ten płonie jasno jak słońce. Gdy światło lśni coraz silniej przyzywam płomienie z powietrza (...) Niech się stanie, tak jak chcę." "Prosto w ogień" to fina...
@kasienkaj7
Pozostałe recenzje @Mirka
Co kryją mury Mulberry Tales?
@Obrazek „Nie wiara wpływa na to, jakimi ludźmi jesteśmy, tylko to, jak sami postrzegamy moralność.” Kilka miesięcy temu skończyłam czytać "The paper dolls", pierw...
@Obrazek „Są słowa, które zapadają człowiekowi głęboko w pamięć.” Czasami spotykamy jakąś osobę, która wydaje się nam znajoma, ale nie jesteśmy w stanie osadzi...