Zamiłowania do podróży , misji odkrywczych i wszelkiego rodzaju eskapad skłoniła mnie nie po raz pierwszy do przeczytania "Podróżnika WC". Byłam i jestem szczerze urzeczona spisanymi tam historiami. Wtedy jeszcze nie doceniałam jak pomocne informacje zgromadził i zawarł w tej książce autor.Skupiłam się jedynie na walorach artystycznych, co nie jest wcale niepoprawne przy tak wielkim nagromadzeniu niebywałych fotografii.
Kilka dni temu dokonałam wspaniałego zakupu "Podróżnika WC" i po raz kolejny zagłębiłam się w lekturze.
Wojciech Cejrowski w znakomity i wymyślny sposób przedstawił nam kolejne etapy podróży wprawionego poszukiwacza adrenaliny.Uzmysłowił mi jak wiele człowiek może zdziałać sam.
(...)Państwa nie powinien powstrzymywać brak pieniędzy, zły kręgosłup, krótkowidztwo, nieznajomość języków, podeszły wiek i temu typu duperele.Świat należy do zuchwałych, a nie młodych zdrowych i bogatych."(...)
Ta złota myśl autora może popchnąć do działania.Wojciech Cejrowski swoją przygodę życia zaczął mając w kieszeni 200 dolarów pożyczonych na procent u ojca i spał na dworcu.To co ogranicza nas według autora przeszkodą wcale nie jest! Pan Cejrowski nie ma jednego płuca. Mimo tego niemal każda jego podróż kończy się w dżungli.Wytrwałość, marzenie i zuchwałość Moi Drodzy, to recepta na udaną podróż życia.
Lektura "Podróżnika WC" narzuciła mi wiele ciekawych propozycji zorganizowania wyprawy. W końcu książka została napisana przez doświadczonego podróżnika, posiadającego dogłębną wiedzę na temat odwiedzanych przez niego krajów.Teraz wiem,że osoba podróżująca samotnie ma większą szansę wtopić się w tło i wsączyć w rdzenną kulturę.Wojciech Cejrowski twierdzi,że każdy poradzi sobie w dzikim świecie niedotkniętym ludzką ręką.Jedynym warunkiem jest chęć przygody, brak strachu przed brudem i głodem. Autor podzielił miłośników przygody na turystów i podróżników. Ci pierwsi zwiedzają świat z pokładu samolotu, natomiast drudzy przemierzają planetę własnymi nogami. Idą boso przez świat.
Wojciech Cejrowski ma naprawdę niecodzienny humor. Poczułam pozytywny zastrzyk energii czytając ciekawe anegdoty dotyczące jego podróży.Płakałam wielokrotnie ze śmiechu ale jedna historia zapadła szczególnie w mojej pamięci.Dokładnie zabawna przygoda z kapeluszami Panama i autobusem. Teraz wiem czemu służą ogromne nakrycia głowy w zamkniętej przestrzeni publicznego środka transportu.Jeżeli kiedykolwiek znajdę się w autobusie do Gwatemali, nigdy nie zlekceważę dziwnych spojrzeń i ciekawych zwyczajów rodowitych mieszkańców.
Muszę również przyznać, że tak jak Wojciech Cejrowski zakochałam się w Meksyku. Zakochałam? To zbyt proste słowo w odniesieniu do uczucia jakie żywię do tego kraju/miasta.Po prostu zwariowałam , oszalałam ,zbzikowałam...!
(...)Polska to moja matka, a Meksyk to moja wybranka serca, ukochana.Zakochałem się w Meksyku na zabój, na umór, na zawsze..."(...)
Podpisuję się pod tymi słowami krwią i sercem.Aczkolwiek w moim przypadku Meksyk jest mężem i wybrankiem .;)Żałuję tylko tych krótkich opisów miasta. Jako bezgranicznie i szalenie zakochana chciałam chłonąć kartka po kartce historię Tenochtitlana. No cóż... nie wszystko dla wszystkich.
Na koniec wspomnę jeszcze o oprawię "Podróżnika WC". Twarda okładka, dołączone mapki i fotografie przyciągają skutecznie wzrok czytelnika. Fotografie? Cóż ja mówię! To małe dzieła sztuki.Do moich ulubionych należy zdjęcie papugi , autobusów( nigdy bym nie pomyślała ,że można jeździć tak barwnymi środkami transportu! Polsko ,czemu nie jest tak u nas?!)... Mogłabym tak wyliczać w nieskończoność.
Mam nadzieję, że w najbliższym czasie wypiję Cuba Librę ze znajomymi pod gwieździstym niebem Meksyku. (Podobno gwiazd tam jest więcej niż na polskim niebie w sierpniu! )Założę kapelusz Panamy i poznam prawdziwego Indianina. Może i ja spotkam *burro w autobusie?
*burro (hiszp.) - osioł