Dawno nie czytałam tak precyzyjnie zbudowanego thrillera psychologicznego. Na polskiej scenie w ogóle trudno tu o dobre porównanie literackie. W takich wypadkach czasami pisarz przesadzi i rozpisze się w rozważaniach głównego bohatera, który z uporem maniaka będzie wszystko analizował. Bohater "Pod podłogą" jest tego przeciwieństwem. Owszem, w centrum stoi Łukasz, ale po przeczytaniu książki dochodzi się do wniosku, że wiele postaci z jego otoczenia gra równolegle drugie skrzypce zapełniając przestrzeń i wyraziście wzbogacając fabułę.
Z jednej strony sytuacja jest dość zagmatwana. Z drugiej szybko tocząca się akcja i napięcie powodują, że w pewnym momencie zostawiamy rzeczowe rozpracowanie i poddajemy się nurtowi wydarzeń, jakbyśmy sami zaczynali popadać w stany zwątpienia towarzyszące bohaterowi. Niewiarygodne, jak wszystko jest dopracowane. A nawet, jeśli komuś się wyda, ze połapał się we wszystkim zanim nastąpił finał, to musi przyznać, że Autor zadbał o detale, zmyślną manipulację przez złożoność wydarzeń i tożsamość postaci. Ruszanie do przodu oraz równie częste zawracanie. Coś dzieje się tu i teraz, ale przecież pojawiają się też sny, które z jednej strony chcą czytelnikowi coś istotnego uświadomić, a z drugiej nakładają lekką zasłonę, wyprowadzają bądź wprowadzają w błędne myślenie. I dla mnie to jest właśnie genialne, jak psychologizacja postaci wpływa na nasz odbiór, gdzie nie podaje się rzeczy wprost, a idąc za ciągiem zdarzeń odkrywamy pełną sytuację. Wszystko tu ma znaczenie, nawet miejsce, w którym rzecz się rozgrywa.
Michał Pstrucha zadbał o realizm wydarzeń. "Pod podłogą " bardzo dobrze ukazuje wyobcowanie jednostki. Wierzymy ofierze, ale nasza pierwsza reakcja może też być podszyta zdumieniem i zaprzeczeniem. O ile naprawdę zanurzymy się w treść, nasz stan ducha zmieniać się będzie wraz ze stanami świadomości głównego bohatera i będziemy doświadczać wyraźnie pewnych bodźców, nawet jeśli nie będziemy czytać książki w czasie wieczornej ciszy. Pomimo zagadkowości wydarzeń i chęci szybkiego rozwiązania pojawia się też chęć, jak najdłuższego uczestnictwa w grze między bohaterami. Książki na tyle można uznać za dobre, na ile potrafią wciągnąć i odbić się prezentowaną sytuacją nierealną na naszym realnym zaangażowaniu w jej treść. Niektóre sploty okoliczności mogą wydać się dziwne, ale czy na pewno niemożliwe?
Czego nie należny robić przed zabraniem się za lekturę Michała Pstrucha? Nie czytać opinii, szczególnie tych skupiających się na opisie fabuły. Raz, że nie sposób bez szczegółów oddać złożoności nakreślonej perspektywy. A dwa, że wtedy pozbawiamy się przyjemności wędrowania mrocznymi ścieżkami miasta i odkrywania zakamarków ludzkiego umysłu.