Pod kluczem recenzja

Książka zaczyna się od listu pisanego przez młodą dziewczynę do prawnika. Tłumaczy ona w nim że nie jest winna zbrodni o którą ją posądzają i stara się wytłumaczyć co się wydarzyło. Opowiada o swoich staraniach o posadę niani w wielkim naładowanym elektroniką domu i o momencie w którym została sama w posiadłości z trójką małych dzieci. Jednak to nie wszystko jeszcze zanim dostaje prace od właścicielki dowiaduje się że krążą plotki o nawiedzeniu tego domu, oraz o tym że cztery poprzednie nianie uciekły wystraszone.

Książka jest świetnie napisana. Wciągneła mnie mocno i czytałam z zapartym tchem zastanawiając się, oco w tym chodzi. Szczerze powiem, że rozwiązanie książki mnie zaskoczyło, kompletnie nie spodziewałam się czegoś takiego, ale to chyba dlatego, że po opiniach o książce spodziewałam się czegoś bardziej ... "łał". Nie mówie, że zakończenie było złe, ale czegoś w nim mi brakowało, coś w nim mi przeszkadzało do tego stopnia, że sama nie chciałam wierzyć, że to jest prawdziwe zakończenie. Nie liczac tego po przeczytaniu książki miałam poczucie jak by to było ustawione. Wiecie wiadomo że co do każdej rzezczy jaka sie dzieje można powiedziec "no gdyby jedno sie nie wydarzyło to do drugiego też by nie wyszło" ale są talie sytuacje w których czuje sie jak by te prawdopodobieństwo wydarzenia się nienktórych rzeczy było za małe. I tak miałam po przeczytaniu tej książki wszystko super i faktycznie było to możliwe, ale czy aż tak prawdopodobne? Myślę, że to też kwestia tego w co się wierzy bo jedni powiedzą, że jasne czemu nie? A inni będą uznawali za za mało możliwe. No ale, za bardzo się rozpisałam, bo tak czy siak odczucie te nie było na tyle silne że odrzuciłam książkę uznając ją za niewartościową. Uważam, że prawdopodobieństwo było duże tylko małe poczucie że coś jest nie tak sprawia że nie moge dać tej książce najwyższej oceny. Czegoś mi brakowało, coś umknęło. Nie licząc tego czytało się świetnje i mimo tego uważam książkę za naprawde dobrą i napewno sięgne po inne dzieła autorki.