Eszelon do Samarkandy recenzja

Pociąg nadziei

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @asiaczytasia ·3 minuty
2024-06-15
1 komentarz
6 Polubień
ZSRR, 1923 rok. „(…) baśniowa Samarkanda (…)”[1] tam mozolnie toczy się pociąg, a w nim 500 dzieci - dzieci głodnych i bezdomnych. Naczelnikiem pociągu jest Diejew, „młody weteran wojny domowej w Rosji”[2]. Zadnie jest trudne. Rozkaz do przygotowania transportu został wydany, ale środków jest niewiele. Naczelnik, niczym czarodziej, musi zdobyć prycze, okrycia, buty, jedzenie opał. Eszelon pełen młodych pasażerów zbliża się do celu, ale czy dzieci uda się uratować. Czy słońce Turkiestanu pokrzepi wygłodzone ciałka?

Przyznam, że trochę bałam się powieści „Eszelon do Samarkandy”. Różne rzeczy się czytało, ale tragedia dzieci zawsze mnie rozstraja emocjonalnie. Nie wiedziałam, czy udźwignę treść tej książki. Jednak celem Guzel Jachiny nie było „zmiażdżenie” czytelnika. Pisząc tę powieść wykazała się wyjątkową delikatnością, co nie znaczy, że nie oddała tragedii, jaka dotknęła tamtych ludzi. Ciężar tej historii spoczywa na barkach dorosłych i tego, jak zorganizowali transport sierot. Autorka pisze o wychudzonych ciałkach, wrzodach, szaleństwie, czy dziecięcej prostytucji i dotyczy to nie jednostek, a całych grup dzieci. Natomiast sercem tej opowieści jest tytułowy eszelon, a dzieci i próba ich uratowania przyczyną jego utworzenia.

Guzel Jachina pokusiła się nie tylko na pokazanie fragmentu historii, gdzie bohaterami są dzieci skazane przez władze i ich gospodarowanie na życie na marginesie, ale też o ciekawe profile psychologiczne bohaterów. Na początku zaintrygowała mnie postać komisarz Białej. Kobieta jak skała, wydaje się zimną, nieczułą. To ona została oddelegowana do zajmowania się sprawami dzieci, jak dowiadujemy się w toku fabuły, z własnego wyboru. Jednak z czasem najciekawszą postacią staje się naczelnik Diejew. Początkowo wydaje nam się, że trafiliśmy po prostu na dobrego człowieka, który za bardzo przejął się losem porzuconych dzieci. Jego decyzje, to co na siebie bierze jest szalone. Myślimy, że stoi za tym wielkie serce, ale w pewnym momencie padają w kierunku naczelnika słowa: „Ty w tym pociągu nie ratujesz dzieci, tylko samego siebie”[3]. Diejew jest młodym człowiekiem – ok. 20-30 lat (w tekście jest podany jego dokładny wiek, ale musicie mi wybaczyć, umknęła mi ta liczba) – jednak jego psychika jest staruszką. W czasie wojny mężczyzna wiele widział i ma na swoim koncie decyzje obciążające sumienie. Czy te doświadczenia uwrażliwiły go na los innych, a może próbuje odpokutować swoje winy, oczyścić się?

„Eszelon do Samarkandy” prowokuje nas do dyskusji na temat dobra i zła. „Każdy (…) zrobił wszystko, aby zło nie zatryumfowało w Rosji. A ono nie tylko nas pokonało – ono szydzi z nas, gryzie i dręczy”[4]. Eszelon i jego pasażerowie są niczym ruchoma ekspozycja, która przemierza ZSRR i pokazuje do czego doprowadziła wojna i czego nie rozwiązała centralnie planowana gospodarka. Wyzysk się nie skończył. Zło dalej się dzieje. Obywatele mogą mieć wrażenie, że ktoś z nich zadrwił, pozostawił samych sobie.

Jak to się przekłada na tytułowy eszelon? Sam fakt sposobu walki z problemem może wydawać się „pozorny”. Co z tego, że przetransportujemy 500 dzieci, skoro na Powołżu giną miliony? Z drugiej strony, każdy uratowane życie to skarb. Guzel Jachina pokazuje też, że ten sam czyn może być moralnie zły i dobry. Pociąg spotyka na swojej drodze ludzi (także „zbirów”), którzy są gotowi oddać to co mają dla dzieci, albo coś zorganizować. Natomiast czy dobrym jest zabieranie siłą, nawet w imię pomocy dzieciom?

„Nie ma dziś miejsca dla dzieci – nigdzie!”[5] mówi rozzłoszczony naczelnik pociągu, a jednak desperacko próbuje dowieźć powierzonych mu malców do celu, wierząc, że czeka tam na nich lepsze życie. Prosi, grozi, szuka niekonwencjonalnych rozwiązań, wręcz spala się, aby – nie wykonać rozkaz – a pomóc. Ta mozolna podróż przez ZSRR jest przedmiotem powieści „Eszelon do Samarkandy”. Powieści inspirowanej prawdziwymi przekazami, powieści pięknej i mocnej w swoim wyrazie, powieści o dobrych ludziach w niedobrych okolicznościach.

[1] Guzel Jachina, „Eszelon so Samarkandy”, przeł. Henryk Chłystowski, Magdalena Hornung, wyd. Noir sur blanc, Warszawa 2023, s. 393.
[2] Tamże, okładka.
[3] Tamże, s. 398.
[4] Tamże, s. 356.
[5] Tamże, s. 323.

Moja ocena:

× 6 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Eszelon do Samarkandy
Eszelon do Samarkandy
Guzel Jachina
8.7/10

"Śpij, mój chłopcze, Śpij — i zbudź się mężczyzną. Już koń osiodłany i napięta cięciwa, Czasy cię wzywają. Narody czekają." Jest rok 1923, Diejew, młody weteran wojny domowej w Rosji, dostaje r...

Komentarze
@jatymyoni
@jatymyoni · 5 miesięcy temu
Ciekawa recenzja i książka, ukazująca ludzką twarz Rosji. w tym samym czasie w okolicach Moskwy i innych miast strzelano do dzieci, jak do zdziczałych psów.
× 1
Eszelon do Samarkandy
Eszelon do Samarkandy
Guzel Jachina
8.7/10
"Śpij, mój chłopcze, Śpij — i zbudź się mężczyzną. Już koń osiodłany i napięta cięciwa, Czasy cię wzywają. Narody czekają." Jest rok 1923, Diejew, młody weteran wojny domowej w Rosji, dostaje r...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

"Eszelon do Samarkandy" autorstwa Guzeli Jachinato poruszająca opowieść, która wnikliwie odtwarza trudne realia ZSRR lat 20. XX wieku. Autorka, wykorzystując wspomnienia partyjnych pracowników, prasy...

@Malwi @Malwi

Pozostałe recenzje @asiaczytasia

Do grobowej deski
Przyjaźń do grobowej deski

Mówi się o miłości do grobowej deski, ale w przypadku „Trylogii funeralnej” Moniki Wawrzyńskiej chyba powinnyśmy zamienić miłość na przyjaźń. Jagnę, Martę i Magdę połącz...

Recenzja książki Do grobowej deski
Alraune. Historia pewnej żyjącej istoty
Mroczna, perwersyjna, niesamowita

„Odpowiadała za szczęście podczas procesów i wojny, była amuletem strzegącym przed czarami i przyciągała mnóstwo pieniędzy do domu. Powodowała też, że ten kto ją posiada...

Recenzja książki Alraune. Historia pewnej żyjącej istoty

Nowe recenzje

Breviarium Kanonu Kultury
Kultura głupcze
@melkart002:

Paweł Milcarek, Breviarium kanonu kultury Decorum Czym jest Breviarium? To pochodna łacińskiej nazwy brewiarz...

Recenzja książki Breviarium Kanonu Kultury
Miasto mgieł
„Miasto Mgieł" - Michał Śmielak - to mroczna hi...
@g.sekala:

W Sandomierzu nigdy nie byłem. Miasto zupełnie mi obce, a pierwsza myśl jaka przychodzi mi do głowy to pewien fenomen j...

Recenzja książki Miasto mgieł
Zapach ziół
Świetna książka
@paulinkusia...:

Na wstępie chciałabym podziękować Autorce za zaufanie i możliwość objęcia patronatem medialnym książki "Zapach ziół". J...

Recenzja książki Zapach ziół
© 2007 - 2024 nakanapie.pl