Laurell K. Hamilton jest autorką serii bestsellerowych powieści o Anicie Blake, łowcy wampirów. Mieszka w Arnold, w Missouri z mężem, córką, dwoma psami, trzema ptakami i kuropatwą rezydującą na gruszy.
Jako, iż podobała mi się postać Anity Blake wykreowana w serii książek napisanych przez Laurell K. Hamilton z chęcią sięgnęłam po kolejna jej książkę „Pocałunek ciemności”.
Anita Blake zabójca wampirów, nekromantka i animatorka zwłok, bohaterka dziewiętnasto książkowego cyklu. Przeciętna dziewczyna o specyficznym poczuciu humoru, czarnym i sarkastycznym wprowadza nas w swój alternatywny świat licencjonowanej egzekutorki wszelkiej maści nieumartych i istot magicznych działających niezgodnie z prawem. Mieszanka fantastyki, horroru z elementem kryminału i domieszką romansu. Pierwszą z przeczytanych przeze mnie o niej książek czytało się łatwo lekko i przyjemnie. Nie nudziła mnie i z chęcią sięgałam po kolejne tomy, które czytałam z taką samą przyjemnością.
Gdy dostałam w swoje ręce „Pocałunek ciemności” nawet nie czytałam opisu książki. Myślałam, iż to kolejny tom wyżej wymienionego cyklu, a nawet jeżeli nie to pewnie coś w tym samym stylu.
Pierwsze strony książki wyprowadziły mnie natychmiast z błędu. Fabuła książki praktycznie nie istnieje, streścić ja można w kilku słowach.
Meredith Gentry, księżniczka Faerie, zbiegła z Dworu Królowej Powietrza i Ciemności. Od trzech lat ukrywa się jako Merry Gentry, pracując w Agencji Dedektywistycznej.
Nazwanie tej książki fantastyczna czy fantazy to grube nieporozumienie. Ciężko mi nazwać ten gatunek – fantastyka erotyczna czy erotyka fantastyczna. Z góry powinno być zaznaczone , że jest to książka z serii dla dorosłych. Praktycznie od samego początku wszystko w książce obraca się wokół seksu.
Wplatanie w treść postaci magicznych to jedyne co każe się zastanowić nad zaklasyfikowaniem książki pod jakiś określony gatunek. Główna bohaterka Meredith Gentry jest całkowitym przeciwieństwem Anity Blake.
„Meredith jest elfem i księżniczką, w dodatku ucieka od trudnych sytuacji, podczas gdy Anita jest w stu procentach śmiertelniczką, wybierającą z reguły wyjście siłowe, nie zaś ucieczkę.”
Czytając tę książkę, zastanawiałam się czy autorka nie jest przypadkiem uzależniona od seksu i pisanie o tym jest dla niej formą terapii. Dodatkowo posunęłabym się dalej, uzależniona od seksu na pograniczu sado-masochizmu. Wniosek taki wyciągnęłam z faktu, iż prawie na każdym kroku podkreślane było, że seks z odrobina brutalności i bólu nie jest zły, oczywiście pod warunkiem, że obie strony tego chcą. Dziewięćdziesiąt procent treści to opisy stosunków pomiędzy różnymi formami istot magicznych i niemagicznych. Opisy gry wstępnej lub wymownych sytuacji. „Pozytywna”, o ile można to tak określić, była tylko tolerancja dla miłości wśród różnych gatunków istot magicznych, ale i to w sumie można różnie odebrać. Uważam , że dobre sceny erotyczne podkreślają akcję i rysy bohaterów, o ile pasują do specyfiki opowieści, jednak we wszystkim powinno się zachować umiar. Jak będę chciała poczytać podręcznik seksu międzygatunkowego , to taki poszukam.
Styl pisania jest lekki i przyjemny do czytania, jednak sama treść po przeczytaniu tak około jednej trzeciej objętości zanudziła mnie całkowicie. Najstraszniejsze jest to , że jest to pierwszy tom z cyklu liczącego sobie około ośmiu książek. Nie wiem co można jeszcze wymyślić w tym temacie i ja osobiście wolę nie wiedzieć więc kolejne tomy postaram się omijać z daleka.
Moja osobista rada dla wielbicieli Anity Blake, o ile odnajdziecie tu podobny styl pisania, to możecie sobie całkowicie obrzydzić książki Pani Hamilton. Ja osobiście długo chyba już nie sięgnę po jej pozycje.