Pocałunek cesarza recenzja

Miłość ma ogromną moc, tak ogromną, że można nią obdarować nawet kilku mężczyzn choć w naszym życiu to raczej napiętnowane to w powieści Sylwii Bachledy tak właśnie było w przypadku naszej młodziutkiej bohaterki Charlotty pt. "Pocałunek cesarza". Historia pięknej miłości rozgrywa się w dziewiętnastowiecznej Francji, gdzie po długiej nieobecności na bal zorganizowany przez rodziców Charlotty przybywa jej ukochany od wielu lat Victor. Niestety ich przyjemne chwile szybko się kończą, gdyż Victor wyjeżdża do Paryża na stałe łamiąc tym serce swej ukochanej. Charlotta jednak nie pozostaje długo sama, ponieważ na kolejnym balu pojawia się uroczy i szarmancki Franciszek rozpalając uczucie w dziewczynie i tym samym ulecza złamane serduszko Charlotty. Pewnego dnia Charlotta dostaje list od Victora, aby przybyła do Paryża i pozostała z nim na zawsze.

/"Musiałam zdecydować czy wyjechać do Paryża, do mężczyzny, którego kochałam czy też zostać tutaj z Franciszkiem, który niezaprzeczalnie dawał mi szczęście "./

Charlotta jednak decyduje się i opuszcza rozkochanego Franciszka powodując smutek i cierpienia chłopaka.
Będąc w Pałacu w Paryżu poznaje przystojnego cesarza Aleksandra, który również namieszał młodziutkiej dziewczynie w głowie.

/"Długo nie mogłam zasnąć myśląc o tych dwóch. Nie chciałam rezygnować z żadnego, chciałam mieć ich dwóch"./

No muszę przyznać, że po raz pierwszy czytałam taką historię miłosną. Bohaterka miała ogromne serce dla przystojnych mężczyzn i przez to nie potrafila ułożyć sobie życia. Bardzo podobała mi się ta książka i naprawdę polecam bo to nie koniec tych perypetii, autorka przedstawi nam dalsze losy Charlotty i jestem niezmiernie ciekawa jak się potoczą. Sam styl pisania autorki urzekł mnie od samego początku i tym samym sprawił, że Sylwia Bachleda jest moją ulubioną autorką, której książki będę chciała zawsze czytać. Do tej książki na pewno jeszcze wrócę za jakiś czas, aby ponownie poczuć klimat tamtej Francji i tych pięknie wykreowanych postaci z powieści.