Po "Opowieści rodu Otori" siegnęłam już po raz drugi. Za pierwszym razem nie było mi dane przeczytać wszystkich części, gdyż nigdzie nie mogłam dostać tej ostatniej. A ponieważ teraz mam prawie nieograniczony dostęp do słowa drukowanego, więc od razu wypożyczyłam całą sagę, bym w spokoju mogła skończyć czytać tą niezwykłą opowieść. Od razu zaznaczę, że ta recenzja będzie dotyczyć pierwszej części pt. "Po słowiczej podłodze".
Muszę przyznać, że czytając sagę po raz drugi bardziej skupiłam się na bohaterach, ich odczuciach, ich sytuacji. Za pierwszym razem byłam bardziej zachwycona stworzonym przez autorkę światem, jej pomysłem na opowiadanie historii. Można łatwo się pomylić sadząc, że akcja dzieje się w Japonii. Otóż nic bardziej mylnego- autorka zaczęrpnęła pewne elementy z kultury japońskiej- to wynik fascynacji Japonią; wszystko jest jednak tylko literacką fikcją. Jakie elementy są pawdziwe? Po pierwsze tytułowa słowicza podłoga, jak również postać japońskiego malarza Sesshu.
Słowicza podłoga ma być niezwykłym wyzwaniem dla niezwykłego chłopca- Takeo. Chłopiec ten utraciwszy bliskich, zostaje uratowany a następnie adoptowany przez możnego pana. Szybko okazuje się, że nic nie dzieje się bez przczyny. Adopcja to nie akt łaski, litości czy chęci posiadania dziedzica. Okazuje się, że zdolności Takeo, którymi się wykazuje, mają być użyte w konkretnym celu. Co tak bardzo wyróżnia chłopca? Ma świetny słuch, umie usypiać wzrokiem i... przejść po słowiczej podłodze tak, by nie wydała żadnego dźwięku. A po co po niej chodzić? Zawsze znajdzie się przecież gdzieś jakiś tyran, którego trzeba usunąć, a który w trosce o swoje bezpieczeństwo użyje wszystkich możliwych środków.
Nie będę się wdawała w szczegóły i nie będę tłumaczyć wątków o władzy, o wojnie, której pierwsze dźwięki słychać na kartach książki. Ani o klanie Kikuta, ani o niezwykłych zdolnościach jej członków. Dla mnie jest to opowieść o ludziach, którzy zostali siłą wciągnięci w rozgrywki między możnymi tego świata, którzy nie mogą o sobie decydować, bo ktoś już za nich to zrobił. Tak właśnie jest z Takeo, którzy ma zobowiązania wobez rodu Otori, który go adoptował i wobec klanu Kikuta, z którego się wywodzi i który chce go mieć w swoich szeregach. Jak pogodzić oba te obowiązki? Co ma zrobić młody chłopiec, od którego wymaga się dorosłych decyzji i poważnych działań? Jak odnaleźć się w świecie, w którym czai sie zdrada, okrucieństwo, prześladowanie i ból? Jak pogodzić się ze śmiercią jedynego opiekuna i jak zareagować na zdradę przyjaciela?
W jeszcze gorszej sytuacji jest Kaede. Córka pana Shirakawy od najmłodszych lat jest zakładniczką gwarantującą względny pokój. Zamiast kształcić się w poezji i rysunku jest zaniedbywana, poniżana i traktowana jak służąca a nie jak córka wojownika. Kaede marzy się status równy mężczyznom- chce tak jak oni móc o sobie decydować, a nie być tylko pionkiem wciąż przesuwanym po szachownicy. Nie chce być tylko córką swojego ojca, zakładniczką kruchego rozejmu. Rozwijająca się uroda dziewczyny jest źródłem wielu nieprzyjemnych sytuacji a w rezultacie doprowadza do tego, że Kaede uważana jest za kobietę, która ściąga nieszczęścia na każdego mężczyznę, z którym się zwiąże. Jej los zostanie spleciony z losem Takeo- jakiego dramatu będziemy świadkami?
Lubię subtelną nutę Japonii, o której nie zapomniała autorka- parująca herbatę podawaną przez kobiety; krzyk przelatującej czapli; szum wody w przydomowych ogrodach. Poszperałam trochę w internecie i usłyszałam jak "śpiewa" słowicza podłoga i co namalował mistrz Sesshu.
A teraz zabieram się za drugą część opowieści.