„Gallant” to książka na której premierę niecierpliwe czekałam. Czytając opis na stronie wydawnictwa byłam zaintrygowana drugim domem i tym kim jest jego pan. Dodatkowo cudowna okładka sprawiała, że nie mogłam oderwać od niej oczu i po prostu musiałam ją mieć. Nie dość, że sama książka jest pięknie wydana, nie tylko wizualnie, ale też zachwyca fakturą gdy weźmie się ją do ręki, to jeszcze była możliwość zamówienia jej w zestawie ze świeczką od Soywitch i skarpetkami. Cieszę się, że zdecydowałam się na ten zestaw bo świeca pachnie obłędnie i przypomniała mi jak bardzo lubię boxy książkowe.
„Jest lato, mimo to list pachnie jesienią, suchą i łamliwą, tą porą roku, kiedy natura więdnie i umiera, kiedy okna zamyka się na dłużej, kominy plują dymem, a tuż za rogiem czai się zapowiedź zimy.”
Olivia Prior nie wie nic o swojej przeszłości czy rodzinie. Odkąd w wieku dwóch lat została pozostawiona na progu Szkoły Merilance dla Nieprzystosowanych Dziewcząt jedynym dowodem na to, że ktoś ją kiedyś kochał jest pamiętnik matki, który miała przy sobie. Dziewczyna jest niema, a ponieważ jedyna nauczycielka znająca język migowy odeszła, nikt nawet nie próbuje się z nią porozumieć, a pozostałe dziewczęta jej dokuczają. W dodatku dziewczyna widuje Martwiaki i doskonale zdaje sobie sprawę, że nikt inny ich nie widzi. Olivia całym sercem marzy by mieć rodzinę i odejść z tego miejsca, ale nie wierzy by było to możliwe. Pewnego dnia, dostaje list od wuja zapraszający ją do posiadłości Gallant, jej domu, miejsca, przed którym ostrzegają zapiski matki. Jedzie tam pełna nadziei, lecz czeka ją chłodne przyjęcie ze strony kuzyna, dziwne obyczaje zabraniające wychodzenia po zmroku i mnóstwo Martwiaków w całej posiadłości. Mimo to nie zamierza opuszczać pierwszego miejsca gdzie czuje się jak w domu. W końcu też łamie zakaz i przechodzi na drugą stronę muru na końcu ogrodu, by znaleźć się w drugiej posiadłości, zrujnowanej wersji Gallanta, zamieszkanej przez tajemniczego pana domu. Czym jest to miejsce, czy dowie się tu czegoś o swojej przeszłości i czy w końcu znajdzie dom?
„To zapewne pierwotna potrzeba, by stawić czoła losowi, ta sama siła, która doprowadziła do tego, że Olivia zajrzała pod łóżko,świadomość, że to, czego się nie widzi, jest zawsze gorsze od tego, co da się zobaczyć.”
Olivia w szkole nauczyła się wytrwałości, radzenia sobie bez niczyjej pomocy, bezszelestnego poruszania się i otwierania zamków. Choć nie tego wymaga się od przyszłej gospodyni, dziewczyna miała własną wizję przyszłości i nie godziła się na utarte schematy. Nie była jak jej rówieśniczki. Swój upór i ciekawość zabrała do nowego domu. Mimo wystawiania na próbę cierpliwości kuzyna starała się odkryć tajemnice, które skrywa posiadłość i zrozumieć czemu jej matka stąd uciekła.
Książka zachwyciła mnie swoją tajemniczością i gotyckim klimatem. Mimo, że nie jest to horror, to mroczny drugi dom ze swoim panem idealnie pasował by do tego gatunku. Nie jest to skomplikowana historia, raczej lekka młodzieżówka, o poszukiwaniu swojego miejsca, jednak przyjemnie się ją czyta. Chętnie razem z bohaterką przemierzałam korytarze obu domów. Choć zwykle żeńskie postaci mnie drażnią, Olivię polubiłam od pierwszych stron i bardzo kibicowałam jej w spełnieniu marzenia o domu i rodzinie.