Nie miałam wcześniej okazji czytać książki Grzegorza Wielgusa, nie wiem, jak do tego doszło, ale nadszedł czas, aby to zmienić. Książka, o której Wam dziś opowiem zachwyciła mnie swoją okładką, nawiązaniami do pustyni, a kiedy przeczytałam opis, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Nie było innego wyboru, jak złapać tą cegiełkę
w dłonie i dać się pojmać każdemu, nawet temu najmniejszemu ziarnku piasku. „Pieśń pustyni” to książka, która zaskoczyła mnie niezwykle pozytywnie. Nie spodziewałam się tego, że pochłonie mnie niczym grząskie piaski już od pierwszego kroku, czy też pierwszej przeczytanej strony. Czytając moje recenzje zdołaliście się przekonać o tym, że lubię przebywać i zwiedzać nowe światy, ilekroć sięgam po książki fantastyczne nastawiam się na elementy poznawcze. Byłam zaciekawiona, jakich bohaterów uda mi się poznać, czy z łatwością zyskają moją sympatię?
Główną bohaterką książki autorstwa Grzegorza Wielgusa pod tytułem „Pieśń pustyni” jest Zirra, dziewczyna, która zbiera biało pył i szczerze nienawidzi tego zajęcia. Stara się, jakoś wiązać koniec z końcem, kiedy siostra dziewczyny została porwana przez kult Wszechśmierci nie waha się nawet przez chwilę, aby wyruszyć w pościg. Zirra chce zrobić wszystko, aby uratować pojmaną Seivę. Szybko okazuje się, że nie będzie w tej podróży sama, Karamis to człowiek, któremu bardzo trudno będzie zaufać, zwłaszcza, że pełnił funkcję kapitana i był poszukiwany listem gończym. W tym przypadku darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby, lepszego towarzysza drogi nie mogła znaleźć. Do eskapady dołącza młoda dyplomatka, która ma za zadanie wykraść bardzo niezwykłą księgę. Nie wszystko idzie jednak zgodnie z planem. Zirra stała się wojowniczką, a jej popisy na arenie miały zaspokoić spragnionych wrażeń widzów. Czy białookiej uda się uwolnić? Czy będzie miała okazję doprowadzić sprawę do końca? Co się stało z siostrą dziewczyny?
„Pieśń pustyni” to niesamowita powieść, która zachwycała mnie praktycznie każdym przeczytanym przeze mnie zdaniem. Im bardziej zagłębiałam się w książkę tym bardziej nie chciałam jej kończyć, czułam się rozdarta. Grzegorz Wielgus wplótł w fabułę wiele tajemnic, które chciałam odkryć, jednocześnie się tego obawiałam, bo zwiastowało to koniec przygody z książką. Autor nie obawia się operowania słowem, ani sprawienia, że akcja zmienia się w bardzo dynamiczną. Bardzo podobała mi się różnorodność bohaterów, z którymi spotkała się główna bohaterka. Nie tylko spotykamy tutaj dyplomatkę, która ma szpiegowską smykałkę, ale także rannym porucznikiem oraz z dawnym wrogiem, cóż drużyna pierścienia to, to nie jest, ale ma ogromny potencjał. Czy Zarra mogła wybrzydzać? Bardzo polubiłam dziewczynę, jej odwagę, siłę i sposób, w jaki walczyła. Była niesamowita! „Pieśń pustyni” jest historią opowiedzianą z perspektywy różnych bohaterów, dzięki Czemy mogłam się dowiedzieć znacznie więcej, zaczęłam się zastanawiać, czy jest jakakolwiek rzecz, która mi się w powieści nie spodobała i wiecie, co? Niczego takiego nie się nie dopatrzyłam. Grzegorz Wielgus potrafi zaskoczyć czytelnika, poprowadzić akcję w taki sposób, że nie jest w stanie odłożyć książki nawet na chwilę. Mam nadzieję, że dacie szansę jego twórczości, bo uważam, że naprawdę warto to zrobić. Nie mogę się doczekać kolejnego tomu.