Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
„Proroctwo Dioriness” autorstwa A.M Engler to całkiem barwnie opowiedziana historia czwórki Strażników, których zadanie to walczyć przeciwko złym bestiom.
Zachęcająca ładnie wyglądająca okładka, wyczerpujący opis i całkiem sporo wolnego czasu wystarczyło abym sięgnęła po tą propozycje. Czy było warto? I tak, i nie.
Od pierwszej strony pojawiło się sporo ekspozycji. Które tak naprawdę towarzyszyły już do końca książki. Wyjaśnienia wymowy nazw, z tyłu jest nawet „ściągawka”. Przy lepszej pozycji fantasy jestem do podobnych rzeczy przyzwyczajona, ale jednak tutaj nie odebrałam tego nazbyt pozytywnie. Wybór Strażników jako wprowadzenie postaci i rozpoczęcie tym książki był dobrym rozwiązaniem.
Od razu poznaje się ten świat, a wspomniane już pojawiające się ekspozycje tylko przybijają ten fakt. Ale niestety, Kartar, Państwo Żywiołów nie jest to świat bardzo ciekawy, czy intrygujący. Pomysł był. Fakt, inspirowany innymi, które już są znane w tym nurcie fantasy, ale jakiś był. Bardzo chce coś w tym aspekcie pochwalić . Niespecjalnie mogę, bo pomimo, że książkę skończyłam chwilę temu to słabo pamiętam co takiego w tym świecie było fajnego. Wzięte motywy nie zostały wykorzystane w sposób ciekawy. Chciałabym chociaż odrobinę powiewu czegoś nowego.
Problem jest tego typu, że dla mnie nie tylko świat tutaj wykreowany, ale również postacie są dosyć generyczne. Czwórka głównych bohaterów Alec, Rin, Ellie i Falen - ci pierwsi to bardziej takie randomowe simy, które nie są specjalnie potrzebne. Najmniej mnie interesowali. Ellie i Falen - autorka bardzo się starała aby błyszczeli. Jednak dla mnie są po prostu poprawni. Romanse między postaciami jak najbardziej na plus. Jeśli czysta akcja i intrygi nie wzbudziły u mnie większych emocji to relacja Ellie z Falenem jak najbardziej. Zmieniłabym nieco dynamikę miedzy całą czwórką, bo mało czuć tutaj wzajemnego przywiązania. Nie wierzę na przykład w przyjaźń między Rin a Ellie. Zdecydowanie lepiej wypada na tym tle Alec i Falen. Taki lekki broromance ja zawsze przygarnę.
Całość "Proroctwa Dioriness” nie tworzy niezapomnianej, rewelacyjnej przygody. Określę to jako przyjemne czytadło, które wymaga jeszcze doszlifowania. Jako, że jest to tom pierwszy to mam nadzieje, że następne tomy będą lepsze. Bo jest tutaj potencjał.