Kilka słów na początek
"Pięść" Bożeny Walewskiej przyciągnęła mnie do siebie przede wszystkim okładką i intrygującym tytułem, sam opis już nie był dla mnie taki istotny, bo wiedziałam, że i tak chcę tę książkę przeczytać.
Okładka sugeruje zbliżony do arabskiego świat, czyli coś dla mnie totalnie egzotycznego i fascynującego, do którego jak najbardziej do niego wkraczamy. Mamy możliwość nie tylko poznać potęgę pustyni, ale i wkroczyć na zupełnie inne tereny, bowiem akcja powieści nie ogranicza się tylko pustynnej Alierii, z jej ciemnowłosymi mieszkańcami.
"Gdy nadchodzą dni pogardy, nienawiści i krzywdy, a zło roznosi się jak zaraza, niszczy i odziera z godności, wtedy budzi się w zwykłych ludziach moc, która pozwala im wstać, choć czują, że nie dadzą rady unieść głowy, pozwala walczyć, choć każdy cios wydaje się ostatnim."
Czym jest tytułowa "Pięść" dowiadujemy się dość szybko i stanowi to jeden z głównych wątków powieści. Istnieje stara przepowiednia, której nadszedł czas realizacji. Pięciu ludzi, niczym pięć palców jednej dłoni muszą się zjednoczyć, by ocalić swój świat. Świat bynajmniej nie niszczony przez mroczną siłę, czy potwory. Świat niszczony jest przez człowieka, okrutnego, rządnego totalnej władzy i ślepego posłuszeństwa.
Razem z licznymi bohaterami wkraczamy w fantastyczny świat, w którym rodzą się ludzie obdarzeni magią, ale nie taką jak sobie pewnie wyobrażacie, żadne tam czary mary, zamienianie się w zwierzęta i inne cuda; magia Bożeny Walewskiej jest bardziej subtelna, mniej dostrzegalna gołym okiem, choć nie mniej niszczycielska i potężna. I chociaż mogłabym powiedzieć, że główny wątek jest oklepany, to jednak sama historia, jak i jej bohaterowie skutecznie tę schematyczność potrafią zamaskować.
Trochę obaw
Jak w przypadku nowego świata pomyślałam, że czeka mnie ciężkie wdrażanie się w zagmatwaną historię, może politykę, i troszkę się tego obawiałam. W przypadku high/low fantasy (gdzie tworzony jest świat od podstaw) to moja zmora i skutecznie potrafi mi uprzykrzyć czytanie. Tekst wprowadzający w realia świata był zgrabnie i sprytnie poprowadzony, bez nadmiaru wiadomości, imion, dat i czort wie czego jeszcze, że ogarnięcie się w wydarzeniach przyszło mi łatwo i szybko.
Jeśli lubicie sporo akcji i scen walki w "Pięści" z pewnością Wam tego nie zabraknie. Akcji jest naprawdę dużo, tym bardziej, że przenosimy się między grupkami bohaterów, opisana jest dynamicznie, bez zbędnego przedłużania i opisów. Sugestywne i zwięzłe opisy walk dodają prawdziwego smaczku, choć miejscami mogą wydawać się bardzo brutalne. Autorka umiejętnie prowadziła fabułę, ścieżki poszczególnych grup bohaterów w pewnym momencie łączyły się, splatały, później rozchodziły, by na powrót się znów spotkać, co dodawało powieści dynamizmu.
Ale nie tylko akcję i walki tu doświadczycie. Razem z Nairem, Caril, Kallą i resztą będziecie podróżować do górzystej Sylii, czy odwiedzać egzotyczne wyspy. Wszystkie lokacje opisane bez zbędnych słów, tylko to co niezbędne, by oddać cechy danego miejsca, bo najważniejsi w tej historii są ludzie.
Bohaterowie to jednostki silne, choć wszyscy doświadczyli krzywd, pozbawiono ich ojczyzny, niejednych ścigano i traktowano gorzej niż zwierzęta.
Bohaterów mamy sporo, autorka głównie operuje samymi imionami, a przy tym postaci są bardzo charakterystyczne, więc zapamiętanie ich też nie stanowiło jakiegoś problemu. Dopiero nieco później, gdy akcja przeniosła się na wyspy, troszkę mieszały mi się imiona z postaciami, ale to drobiazg. Grunt, że rozpoznawałam tych, których powinnam :)
"Wielu ludzi straciło życie tylko dlatego, że pochodzili z Morovii czy Alierii, że miało inny kolor skóry, innych bogów albo zwyczajnie pragnęło wolności?"
Klimatyczna, choć trudna - dlaczego?
"Pięści" nie czyta się lekko w emocjonalnym sensie. Przyjemny styl autorki oraz miejscami wpleciony humor dodają lekkości ciężkiemu i trudnemu wydźwiękowi powieści. Poruszona w nim tematyka walki o swój kraj i prawo do wolności, choć umieszczone w świecie całkowicie wymyślonym, są przerażająco realne i śmiało można by je odnieść do współczesnego świata. Zresztą odnoszę wrażenie, że autorka właśnie opierając się na wydarzeniach z rzeczywistości - niekoniecznie współczesnej - budowała swój fikcyjny świat.
" - Matko - wyszeptał cień.
Jedno ciche słowo, czekała tak długo, by znów je usłyszeć, że serce omal nie wyskoczyło jej z piersi, a po policzkach popłynęły łzy. Na czworakach podpełzła do kraty i wyciągnęła dłoń, szukając jego reki, jednak on swojej nie wyciągnął."
Tematami, które dość mocno mnie poruszyły były: dyskryminacja kobiet posiadających zdolności magiczne oraz matczyna miłość. Nigdy nie zrozumiem jak można uważać kogoś za gorszego, mniej wartościowego tylko dlatego, że jest kobietą i zawsze będzie to wzbudzać we mnie wewnętrzny sprzeciw. Temat miłości matczynej zaskoczył mnie mocno, ale doskonale się wpisuje w charakter "Pięści". Nie będę Wam zdradzać, której postaci ten wątek dotyczył, powiem jedynie, że wzbudza duże emocje.
Jednakże pomimo ciężkiej atmosfery panującej w powieści jest w niej też czas na miłość. Bo miłość rodzi się w czasach nawet, gdy wojna wre. Wątki miłosne poprowadzone są bardzo dyskretnie i nie dominują w powieści. Postaci doświadczają emocji bez zbytniego epatowania nimi, niezwykłe wyczucie i odpowiedni dobór słów, a także sposób przedstawienia reakcji bohaterów, bez wdawania się w ich wewnętrzne rozterki, bez problemu pozwalało się domyśleć co mogą oni przeżywać. Wbrew pozorom wcale nie jest takie proste by pokazać, a nie opisać emocje i cieszę się, że autorka tak właśnie uczyniła i wyszło jej to bardzo dobrze.
Podsumowując:
"W wojnie, nie ma nic pięknego, synu, ani wzniosłego - odparł szejk ze śmiertelną powagą. - Zapamiętaj sobie: martwy bohater gnije i... cuchnie tak samo, jak martwy tchórz."
Między innymi to zdanie, wypowiedziane przez jednego z bohaterów - Sahana, przyświeca tej książce. To prawda, w wojnie nie ma nic pięknego i wzniosłego. Wojna to cierpienie, strach i ból tych, którzy zostają w nią wciągnięci, niezależnie od tego, po której ze stron się znajdują. Bożena Walewska dobitnie to przedstawia. "Pięść" nie jest powieścią, po której możemy się spodziewać szczęśliwego zakończenia, a przynajmniej nie takiego, które nie byłoby okupione cierpieniem i stratą. To pierwszy tom i wiele jeszcze może się wydarzyć i mam nadzieję, że kolejny będzie na tak samo wysokim poziomie.
Wydarzenia pełne akcji, trudnych doświadczeń przeplatane są ze spokojnymi, momentami wydawać by się mogło sielskimi, scenami. Styl autorki sprawia, że czyta się lekko, zdarzenia są umiejętnie zrównoważone, bohaterowie liczni, ale ci istotni dla fabuły opisani wyraziście i wyróżniający się z pośród pozostałych. Znajdziecie tu liczne odniesienia do rzeczywistego świata.
Osobiście historia "Pięści" bardzo mi się podobała i polecam każdemu, kto lubi sporo akcji, emocje, indywidualnych bohaterów i liczne odniesienia do współczesnego nam świata. Będę czekać na drugi tom, by dowiedzieć się jak dalej potoczyły się losy polubionych przeze mnie bohaterów.