Żyjemy ostatnio w niespokojnych i dziwnych czasach, prawda? Nagle się okazuje, że dzieje się na świecie COŚ i z dnia na dzień sprawy ważne stają się nic nieznaczące. Bez zapowiedzi, bez ostrzeżenia świat większości ludzi został wywrócony do góry nogami: wirus, kwarantanny, ogarnianie codziennego życia – pomieszanie z poplątaniem. Mój pragmatyczny rozum podpowiadał, że trzeba się z tym pogodzić i przejść do rzeczywistości, ale serce…serce miało nadzieję, że miesiąc, dwa, trzy i wszystko będzie jak dawniej. Wiem nie od dziś, że lepiej mi jednak słuchać rozumu, bo gdybym miała nadzieję, na szybki powrót do normalności, a ktoś pół roku temu powiedziałby mi, że minie lato i sytuacja z pandemią bynajmniej nie zostanie rozwiązana – załamałabym się jak nic. Już sama świadomość, że jest inaczej i tę inność trzeba ogarnąć staje się wystarczająco frustrująca.
Wszystkie dziedziny życia skupiły się na przystosowaniu do nowej rzeczywistości; także literatura stanęła na wysokości zadania.
Bardzo szybko zaczęły powstawać książki dotyczące Covid – 19: uświadamiające bardziej lub mniej, lepsze lub gorsze, mądre lub zupełnie infantylne dla odbiorcy we właściwie każdym wieku.
„Pies w czasach zarazy” to pierwsza tego typu lektura, którą miałyśmy okazję przeczytać i o ile na początku niechętnie po nią sięgnęłyśmy ( przesyt koronawirusa już nas ogarnął), o tyle czytałyśmy z zainteresowaniem.
Bohaterem jest trzynastolatek, Wiktor, który wraz ze swoją koleżanką (i może trochę sympatią) Ninką zostaje uziemiony w bloku na czas narodowej kwarantanny. Dzieci i dorośli odnajdują się (albo i nie) w covidowej rzeczywistości, a jedynym pretekstem do opuszczenia mieszkania przez dzieciaki jest wyprowadzanie na spacer psa sąsiada. Oczywiście sąsiad nie w ciemię bity i każe sobie płacić za ten luksus pysznymi obiadkami. Ale czego się nie robi dla kilku chwil spaceru.
Odnalazłyśmy w książce mnóstwo bliskich nam faktów: nieznani dotychczas sąsiedzi stali się bliscy, obiad wcale nie musiał składać się z dwóch dań, pierwsze wyjście na spacer z zachowaniem odpowiedniego odstępu i lekcje online, które raz się odrabiało, a raz nie. No i zakupy, które jakoś można było zrobić raz w tygodniu. Tyle takich sytuacji przeżyliśmy całą rodziną, ale nie przyszło nam do głowy, że to wszystko można udokumentować.
Autorka miała świetny przyszłościowy pomysł! Macie książkę – kompendium koronawirusowe z najważniejszymi wytycznymi i konkretami pierwszych miesięcy pandemii wplecionymi w prostą, nieskomplikowaną fabułę. I chociaż może teraz wydać się niepotrzebne, to za jakiś czas okaże się, że wy zapomnieliście, a książka…pamięta. Może w ten sposób młody czytelnik zrozumie, jak bardzo zmieniło się życie dokoła. Polecam dzieciakom 7+, nawet do czytania na lekcji. Gwarantuję, że tematów do dyskusji będzie całe mnóstwo.
Książka jest nieduża, z twardymi okładkami i niewielką ilością czarno – białych ilustracji. Większa czcionka umożliwia czytanie nawet tym mniej zaawansowanym.