„Dlatego Mistrz odmówił Ci prawa do miecza. Bo nie potrafiłeś dostrzec powodu, który każe mu dokonywać cudów. Bo zapomniałeś, że droga wiedzy stoi otworem przed wszystkimi ludźmi, przed każdym zwykłym człowiekiem”. / 35
„Pielgrzym” rozpoczyna się bardzo poważnie i wzniośle. Oto bohater książki ma stać się Mistrzem Zakonu RAM. Ma otrzymać miecz, który stanie się symbolem jego wiedzy. Bohater długo dążył do perfekcji, która dziś ma być nagrodzona. Jednak Mistrz wręczający miecz poddał kandydata próbie. Owa próba skończyła się klęską bohatera – zbyt chciwie sięgnął po dar. Lampy zgasły, patos wypalił się. Bohater musi zdobyć ponownie wszystkie nauki, a w tym celu ma udać się na pielgrzymkę starym średniowiecznym szlakiem – Camino de Santiago.
„Pielgrzym” to debiut Paulo Coelho. Śledząc jego życiorys natrafimy na informację, że autor nie koniecznie miał z wiarą po drodze. Zmiany pojawiły się niespodziewanie. Spotkał nieznanego mu człowieka. Po czasie spotkał go znowu, w innym miejscu. Postanowił porozmawiać. I ten bezimiennik stwierdził, że Coelho powinien znowu uwierzyć. I udać się na pielgrzymkę do sanktuarium Santiago de Compostela. Osobiste doświadczenia autora zawarte są w książce.
Pielgrzym, autor czy bohater, rozpoczyna długą podróż z przewodnikiem Petrusem. Wędrówka zajmuje wiele dni, nawet więcej niż powinna. Zdarza się mężczyzną krążyć w jednym miejscu kilka dni. Po co? Po to, by przyszły Mistrz nauczył się widzieć.
Pielgrzymka polega na stałym poruszaniu się, jednak czytając nie da się tego odczuć. Przewodnik i Pielgrzym prowadzą ze sobą życiowe rozmowy. Petrus naprowadza bohatera na prawde, która jest dla ucznia objawieniem. Dodatkowo Przewodnik używa w tym celu Praktyk RAM – są to jakby ćwiczenia, które bohater musi wykonać, czerpie z nich naukę. Co ciekawe, takie ćwieczenia – na przykład Ćwiczenie Zasiewu, Ćwiczenie Pogrzebania Żywcem – są dokładnie opisane, czytelnik może bez problemu spróbować je wykonać.
Czymże byłaby taka pielgrzymka bez kuszenia? Pojawia się również diabeł, pod kilkokma postaciami, który chce skusić Pielgrzyma i utrudnić mu znalezienie miecza.
Debiut z 1987 do mnie nie przemawia. Choć nie boję się tematyki religijnej, ta książka nie niesie dla mnie żadnego przesłania. Nauki Przewodnika są znane, uniwersalne, nie raz banalne. Ćwiczenia wydają mi się raczej zabawne, niż przydatne. Książka jest napisana łatwym, przystępnym językiem. Przynajmniej dobrze czyta się o przyżyciach Pielgrzyma. Wracając do tego, ze to osobiste doświadczenia autora – ciekawe, czy przeplatają się z fikcją czy są oryginale – są dla mnie zbyt intymne, by je wydawać. Przyznam się też, że jestem trochę uprzedzona do twórczości Paula Coelho. Już dawno znajomi odradzali mi zabieranie się z książki tego autora, właśnie z tego powodu, że pisze on to, co wiedzą wszyscy, nie odkrywa Ameryki. Cóż, z tym można dyskutować, ale jakieś złe uczucia we mnie zostały.
„Pielgrzym” musi trafić na swojego czytelnika. Być może będą to osoby, które doceniają takie przeżycia i czerpią z nich wiedzę, nawet, jeśli wydają się być pustymi frazesami. Po książkę powinni sięgnąć też Ci, którzy podobnie jak Pielgrzym, szukają nawrócenia i za pomocą książki spróbują ją odnaleźć. Tymczasem ja zabieram się za kolejne książki, bo jak wiadomo - jedna jaskółka wiosny nie czyni. Oglądałam „Weronika postanawia umrzeć” - czas na książkę, napisaną również przez Paula Coelho.