Baśnie. Myślę, że każdy z nas słyszał chociaż jedną w swoim życiu. Wszystkie te Czerwone Kapturki, Roszpunki, Królewny Śnieżki i inne doczekały się naprawdę wielu wznowień, retellingów i interpretacji. Jednak, kiedy wydawnictwo Jaguar zapowiedziało Piękno i Bestie. Niebezpieczne baśnie, czyli pozycję, która zdecydowanie odbiega od dotychczas znanych mi interpretacji tych opowieści - wiedziałam, że muszę tę pozycję poznać bliżej. Czy okazała się ona tak dobra, jak mówiło wielu czytelników?
Soman Chainani nie ukrywa swojego zamiaru – autor od początku zamierza przedstawić znane nam dotychczas i kochane przez wielu baśnie w klimacie mrocznym, chwilami wręcz przerażającym. Czy naprawdę znaliśmy te wszystkie historie, czy były to tylko ugrzecznione ich formy, a rzeczywistość jest zupełnie inna? Czy to możliwe, by Piękna była w stanie walczyć jak Bestia, a Chłopiec stanowczo i skutecznie sprzeciwił się byciu ofiarą dorosłego?
Pozwolę sobie zacząć od plusów, jakie udało mi się odnaleźć w tej pozycji. Przede wszystkim moją największą przychylność uzyskały historie o Czerwonym Kapturku, Jasiu i magicznej fasoli, Jasiu i Małgosi, Sinobrodym oraz Kopciuszku. Te pięć opowieści sprawiły, że poczułam się niezwykle zaintrygowana, zaangażowana i co więcej - nie dało się nie czuć tego dreszczyku niepokoju, który towarzyszył mi właśnie podczas lektury. Pozostałe baśnie okazały się po prostu dobre, ale nie poczułam do nich głębszych uczuć. Piotruś Pan okazał się opowieścią o niezwykłym pomyśle i bardzo dobrym wykonaniu, choć i ten tytuł zaliczam do grona tych raczej dobrych, niż tych, w których się całkowicie zauroczyłam.
Bardzo liczyłam na Śpiącą Królewnę, która nawet w tej bardziej przyjaznej odsłonie może wzbudzić niepokój. Tutaj niestety się przeliczyłam, a sama baśń okazała się dla mnie niezrozumiała - z jakiegoś powodu nie potrafiłam zorientować się, dlaczego wydarzyło się to, co się wydarzyło i jaki był tak właściwie cel tej historii. No cóż, zdarza się. Mała Syrena, na którą również liczyłam, okazała się stanowczo za krótka, a szkoda – po początku spodziewałam się czegoś naprawdę WOW, a dostałam coś pospieszonego, bez możliwości większego zaangażowania w historię.
Moim największym zarzutem w stronę niektórych tytułów jest ten, że były one jak dla mnie za bardzo moralizatorskie. Choć autor bardzo chciał przedstawić znane nam baśnie w sposób ciekawy, a jednocześnie przemycić jakieś nauki z nich płynące (zresztą, to samo można spotkać w pozostałych interpretacjach), to jednak wyszło mu to trochę na siłę i nie do końca przypadło mi to do gustu.
Poza moimi zarzutami uważam, że Soman Chainani ma naprawdę dobre pióro i poza warstwą moralizatorską, książkę czytało mi się bardzo dobrze i szybko. Nie wszystkie baśnie trafiły w mój gust, ale nie było też tak, że do gustu nie przypadła mi żadna. Dlatego też myślę, że Piękno i Bestie. Niebezpieczne baśnie to pozycja, która w pewien sposób zrzeszy ze sobą wielu czytelników - wymiana zdań na temat poszczególnych historii, porównanie swoich odczuć i otwarta dyskusja – jest tutaj ogromne pole do popisu. Kto wie, może i nawet książka ta mogłaby sprawdzić się idealnie w jednym z kół czytelniczych?
Jeżeli lubicie baśnie, ale chcielibyście poznać je od innej strony, to zdecydowanie polecam Wam ten tytuł. Ja po jego lekturze z chęcią poznam inne książki autora i sprawdzę, czy zostały one napisane równie dobrze.