Piękne zło to kolejna z premier styczniowych, jakie przyciągnęły mój wzrok. Hasło “thriller psychologiczny” jeszcze bardziej zwiększyło moje zainteresowanie, więc nie było opcji, żebym nie przeczytała tej książki.
Idealna para, idealne małżeństwo i idealne życie - czy na pewno? Maddie i Ian poznali się na jednej z imprez za granicą. On służył wtedy w brytyjskiej armii, a ona była dziennikarką i aktualnie odwiedzała swoją przyjaciółkę. Po upływie lat wiodą wspólne życie jako małżeństwo w spokojnym Kansas City i wychowują ukochanego synka, Charliego. Po tajemniczym wypadku, Maddie rozpoczyna terapię, która ma ujawnić jej lęki i pomóc się ich wyzbyć. Jej strach krąży wokół męża cierpiącego na zespół stresu pourazowego, bezpieczeństwa syna oraz relacji z przyjaciółką. Co i kogo te wydarzenia zaprowadzą do okrutnego morderstwa?
Po tytule, a później i opisie miałam dosyć duże oczekiwania co do tej książki. Byłam nastawiona na totalnie wciągający oraz być może zaskakujący thriller. Czy dostałam to, czego tak pragnęłam? Za chwilę rozwieję Wasze wątpliwości.
Główną bohaterką jest Maddie. Wzbudziła moją sympatię, a także współczucie. Wywołała we mnie również podziw, ponieważ mimo swojej kruchości i delikatności, odważyła się wyjechać za granicę i mało tego! Przekraczała granicę państwa ogarniętego wojną domową bez mrugnięcia okiem. Ja nie odważyłabym się na taki krok, za bardzo bym się bała, że coś mi się stanie. No, ale wracając do Maddie. Kobietę tę polubiłam, ale bywały chwile, kiedy denerwowała mnie swoją uległością. Pozwalała wielu osobom wchodzić sobie na głowę i na jechaniu po sobie jak po łysej kobyle. Nie podobało mi się to.
Ian to drugi główny bohater, który był tak naprawdę od samego początku kreowany jako ten niedobry, niekochający i być może okrutny mężczyzna. Ja jednak widziałam w nim wiele dobrych cech, takich jak np. Troskliwość czy przezorność. Widać było również, jak mocno kocha swoją rodzinę i chciałby zapewnić jej wszystko to, co będzie potrzebować. Irytowało mnie to, jak inni nie potrafili zrozumieć jego przeżyć po wizytach w strefach objętych wojnami i mówili, że jest dziwny lub chory.
Fabuła powieści opiera się głównie na przedstawieniu relacji, jaka łączy głównych bohaterów. Czytelnik poznaje podstawy ich związku oraz chwile, jak się poznawali. Na swój sposób jest to urocze i z pewnością wprowadza pewnego rodzaju chronologię. Z drugiej strony jednak skakanie w czasie co drugi czy trzeci rozdział wytrącało mnie z równowagi i mieszało w głowie. Na całkowite potępienie zasługuje przedstawienie zakończenia grubo przed końcem książki. Było to dla mnie dość dziwne i chyba wolałabym, gdyby Annie Ward jednak pewne zwroty akcji zostawiła na koniec.
Bardzo przypadło mi do gustu to, jak autorka wykreowała swoich bohaterów pod względem psychologicznym oraz jak udało jej się mnie zaskoczyć. Nie spodziewałam się, że postacie, którym sama nadam pewne cechy, nagle okażą się całkowitym przeciwieństwem moich założeń. Pierwszy raz spotkałam się z takim zwrotem akcji i co więcej, podobało mi się to.
Piękne zło to thriller, który zdecydowanie zasługuje na uwagę każdego fana tego gatunku. Owszem, dla kogoś powieść może wydać się do bólu przewidywalna. Myślę jednak, że znajdą się również czytelnicy, których ta książka szczerze zaskoczy tak jak mnie. Jestem pod dużym wrażeniem tej pozycji i mogę śmiało napisać, że spełniła ona moje oczekiwania: była i wciągająca, i zaskakująca.