Autor: Gemma Malley
Tytuł: "Deklaracja"
Wydawnictwo: Wilga
Stron: 312
Czy często myślicie o przyszłości świata? O tym dokąd doprowadzi postęp techniczny? Czy człowiekowi uda się ujarzmić choroby, a zaraz potem śmierć? Jak będzie wyglądało życie przyszłych pokoleń? Książek, które próbują zmierzyć się z tym tematem jest sporo, a w moje ręce wpadła znów jedna z nich. „Deklaracja” G. Melley przedstawia dość makabryczną wizję tego, co może nas czekać. Choć jest to powieść skierowana do młodzieży, na pewno wstrząsa i wywołuje szok.
Anna jest nadmiarem – nastolatką, która nie powinna żyć. W jej rzeczywistości ludzie nie umierają, dzięki wynalezionemu leku na długowieczność. Przyczyniło się to jednak do sytuacji, której naukowcy nie przewidzieli – Ziemia jest maksymalnie zaludniona, jeszcze chwila, a ludzie nie będą się mogli na niej pomieścić. Ograniczenie do możliwości posiadania tylko jednego dziecka nie wystarcza. Wkrótce liczba urodzin zostaje całkowicie zredukowana. Każdy musi podpisać Deklarację, zgodnie z którą zapewnia, że w zamian za nieśmiertelność zrzeka się prawa do dziecka. Nieliczni, którzy tego nie robią, mogą wychowywać swoje dzieci, z zastrzeżeniem jednak, że nie należy im się lek. Takich ludzi jest garstka. Nadmiary, które od czasu do czasu przychodzą na świat w nielegalnych warunkach, są tropione przez łapaczy i szkolone w specjalnych ośrodkach. Mają pełnić rolę przydatnych zasobów – wychowywane na pomoc domową dla legalnych, żyją w straszliwych warunkach, gdzie na każdym kroku powtarza się im, że nie powinny żyć, a także nie szczędzi im się surowych kar.
Anna nienawidzi swoich rodziców za to, że wydali ją na świat i zmusili do bycia nielegalnym zasobem. Jej mózg jest kompletnie wyprany – pani Pincent, zarządzająca ośrodkiem, jest dla niej jedynym autorytetem. Dziewczyna ślepo wierzy w każde jej słowo i stara się zrobić wszystko, by uzyskać miano wartościowego zasobu. Jednak jej spojrzenie na świat zmieni się, gdy pozna nowego – Peter opowie jej bowiem o pięknym świecie, który istnieje poza granicami ośrodka, o prawie do życia młodych i miłości, która daje szczęście.
Pomysł na fabułę jest naprawdę dobry i od razu mnie zaintrygował. Skojarzył mi się z trochę z niedawno oglądanym filmem „Wyścig z czasem” (tam ludzie mieli wbudowane pod skórą zegarki, informujące ich o tym, ile czasu im jeszcze pozostało). Myślę, że gdyby przenieść akcję w trochę inne realia, gdyby głównymi bohaterami uczynić starszą parę, książka byłaby o wiele lepsza. Niestety wydaje się, że jest przeznaczona głównie dla osób z przedziału 12-16 lat i jak dla mnie na tym polu traci, gdyż jest trochę zbyt przewidywalna, prosta i naiwna. Trudno mi obiektywnie ją ocenić, gdyż nieskomplikowany styl autorki w ogóle do mnie nie przemówił.
W książce przeszkadza trochę nadużywanie słów „nadmiar”, „zasób”, „deklaracja”, „użyteczność”, które przewijają się na każdej stronie. Mamy wrażenie, że bohaterka do pewnego czasu nie potrafi samodzielnie myśleć i nie trafiają do niej żadne argumenty. To smutne jak działa zniewolenie i ile szkody potrafi wyrządzić w człowieku. Zakończenie raczej nie zaskakuje, czytelnik dostaje tyle wcześniejszych sygnałów, że bez problemu sam rozwiązuje układankę przed czasem. Dialogi też nie są na zbyt wysokim poziomie i chociaż sytuacja bohaterów jest nie do pozazdroszczenia, jakoś nie mogłam się z nimi utożsamić, współczuć im, kibicować. Postacie Malley są raczej bezosobowe, niewyraźne, czegoś im brakuje. Czytałam wiele pozytywnych recenzji tej książki, o tym jak wzrusza i wyciska łzy, jednak we mnie nie wywołała żadnych emocji. Właściwie była po prostu nudna.
Trudno mi ocenić tę książkę, gdyż zdaję sobie sprawę, że skierowana jest do młodszych czytelników i może dlatego budzi we mnie tak sprzeczne emocje. Na pewno przekonuje o sile miłości, o wartości ludzkiego życia i zgubnych wpływach eksperymentowania z danym nam czasem. Jednak zastanawiam się trochę jak – skoro nie trafi do starszych – książkę obiorą ci młodzi czytelnicy, którym okrutny świat przyszłości może namącić w głowie i po prostu przerazić (nie mogę zdradzić zakończenia, więc trudno mi wyjaśnić o jakie konkretnie kwestie chodzi). Może obawiam się niesłusznie, w związku z tym, że książka jest raczej zachwalana, ale wciąż nie widzę w czym tkwi jej fenomem. Pozostawiam to zatem Waszej ocenie, a może ktoś już czytał i ma wyrobione zdanie?
Ocena: 3/6