Zanim przejdę do treści książki, chciałbym pochylić się na chwilę nad marketingiem i całym szumem, jaki wytworzył się wokół całej trylogii. Skoro okładka nie przyciąga zbytnio wzroku na półce to skąd wziął się jej fenomen? Wielu w ogóle jej nie czytało, a wie o czym opowiada. Czytanie opisu z tyłu wydaje się być zupełnie zbędne, bo o książce każdy już czytał w Internecie lub słyszał z ust dziennikarza czy znajomego, który wcześniej już trafił na jakąś wzmiankę o niej. W Polsce jeszcze przed premierą znalazła się na szczycie listy sprzedaży, a w rodzimym kraju autorski - Wielkiej Brytanii - cała seria w wielu sklepach i księgarniach jest wyeksponowana na samym wejściu, żeby nikt nie musiał długo jej szukać. W Stanach Zjednoczonych natomiast, powieść ta zasłynęła tym, że podobno zrewolucjonizowała życie seksualne Amerykanek, co wydaje mi się nad wyraz przesadzone.
Zanim podzielę się z Wami moimi odczuciami po przeczytaniu tejże książki, zachęcam do zapoznania się z opisem mówiącym pokrótce o tym, czego możemy spodziewać się sięgając po nią. Otóż, młoda, niewinna studentka literatury Anastasia Steele jedzie w zastępstwie koleżanki przeprowadzić wywiad dla gazety studenckiej z rekinem biznesu, przystojnym i zamożnym Christianem Greyem. Mężczyzna od pierwszych sekund spotkania fascynuje ją i onieśmiela. W powietrzu wisi coś elektryzującego, czego dziewczyna nie potrafi nazwać, a może tylko się jej wydaje? Z prawdziwą ulgą kończy rozmowę i postanawia zapomnieć o intrygującym przystojniaku Plan spala jednak na panewce, bo Christian Grey zjawia się nazajutrz w sklepie, w którym Anastasia dorywczo pracuje. Przypadek? I do tego proponuje kolejne spotkanie. W tym miejscu kończy się „disneyowskie” love story, choć młodziutka, niedoświadczona dziewczyna nie wie jeszcze, że Christian opętany jest potrzebą sprawowania nad wszystkim kontroli i że pragnie jej na własnych, dość niezwykłych warunkach… Czy dziewczyna podpisze tajemniczą umowę, której warunki napawają ją strachem i fascynacją? Jaki sekret skrywa przeszłość Christiana i jak wielką władzę mają drzemiące w nim demony?
Zachęcający opis? Myślę, że wydawca dobrze się postarał, choć wielkiej reklamy nie potrzebuje po tym, jak na świecie książka zyskała ogromną popularność. Wystarczyło napisać "światowy bestseller, który sprzedaje się jak świeże bułeczki" i zapewne to także wystarczyłoby, żeby zainteresować wielu czytelników. Po przeczytaniu jej, zamiast od razu myśleć o kolejnej części albo zastanowić się nad właśnie przeczytaną treścią, mnie nasunęło się jedno pytanie: "skąd ten fenomen na świecie?" Czy Pięćdziesiąt twarzy Greya jest tak trudną książką, że nie do końca ją zrozumiałem? A może wręcz przeciwnie - jej treść jest tak płytka, że straciłem tylko czas, który mógłbym poświecić na inna, lepszą lekturę? Choć nigdy nie czytałem serii Zmierzch, bo po obejrzeniu filmu stwierdziłem, że to na pewno nie jest gatunek, który mógłbym polubić. To może być niejako klucz do znalezienia odpowiedzi na dręczące mnie pytanie, ponieważ wielu uważa, że E. L. James właśnie niejako wzorowała się na słynnej serii Stephenie Meyer opowiadającej o miłości wampira do nastolatki. Każdy zapewne pamięta jak wielkie zainteresowanie i skrajne emocje wzbudziła owa saga. Teraz poniekąd historia się powtarza, jednakże w tym przypadku odbija się jeszcze większym echem.
Zapewne każdy kojarzy Pięćdziesiąt twarzy Greya z erotyką i seksem. Mało kto przed przeczytaniem potrafi powiedzieć coś więcej o tej książce. Niestety wielu może szybko się rozczarować, kiedy zacznie ją czytać, gdyż tak naprawdę jest to średniej klasy powieść, gdzie brakuje prawdziwej atmosfery erotyzmu i zmysłowości. Zaletą na pewno jest to, że nie wymaga ona większego skupienia. To sprawia, iż w gruncie rzeczy czyta się ją łatwo i przyjemnie, a fabuła mimo wszystko wciąga czytelnika i zachęca do przeczytania dalszych losów bohaterów zawartych w kolejnym tomie. Tytułowego Christiana Greya raczej dobrze nie poznamy, gdyż autorka postanowiła owiać jego postać jedną wielką tajemnicą. Natomiast Anastasia to typowa zakompleksiona i niezdarna dziewczyna, a więc niejako mamy do czynienia z księżniczką zamkniętą w wysokiej wieży, która najlepiej czuje się w samotności czytając książki.
Jeśli idzie o język, to książka ta na pewno nie zasługuje na miano najlepiej napisanej książki roku. Generalnie język jest banalny, a ilość powtórzeń może czasami irytować. W wielu przypadkach zachowania bohaterów są bardzo przewidywalne, a niektóre sytuacje, dosłownie, zdarzają się tylko w opowieściach.
Co sprawia, że kompletnie nie skreślam tej książki i mimo wszystko sięgnę po drugi tom? Wciągająca fabuła to chyba jedyna zaleta Pięćdziesięciu twarzy Greya. Pomimo "psioczenia" i wytykania wszystkich minusów, na pewno po jej przeczytaniu wielu zgodzi się ze mną, że chętnie sięgnie po kolejną część