Lubicie krasnale ogrodowe? Szczerze powiedziawszy ja nie przepadam za tymi ogrodowymi ozdobami. Malwina, główna bohaterka książki również nie pała do nich miłością. Ba! Ona nawet uważa, że wszystko, co złe to wina krasnali ogrodowych! Co za okropne kreatury :)
Ale książka oczywiście nie jest studium o krasnalach. Jest to zabawna, ciepła oraz bardzo przyjemna w odbiorze i lekturze komedia kryminalna. Malwina i Eliza to wieloletnie przyjaciółki mieszkające w Kraśniku, pięćdziesięcioletnie panie, które marzą o wnukach i z tego powodu postanawiają spędzić Święta Wielkanocne z dala od rodziny, aby zapewnić młodym spokój i odpowiednie warunki do powiększenia rodziny. Obie panie wyjeżdżają do małej miejscowości niedaleko Giżycka. Mają spędzić tydzień w zarezerwowanym przez Elizę pokoju. Jednak padły ofiarą małego oszustwa i nie są zadowolone z tego, co zastały na miejscu. Postanawiają poszukać noclegu gdzie indziej. I tak trafiają do pensjonatu "Olszynka", w którym czeka na nie mnóstwo atrakcji. I to nie byle jakich, bo jest tam duże jezioro, piękna okolica, a także wysyp nieboszczek! Pomysłowe i zaradne pięćdziesięciolatki od razu postanawiają rozwiązać tajemnicę tych nieoczekiwanych trupów. Czy uda im się znaleźć mordercę i zapobiec kolejnym zgonom? Czy te morderstwa to jakaś "grubsza afera"? Zachęcam Was do przeczytania i prowadzenia wspólnego śledztwa razem z pomysłowym duetem pań z Kraśnika. Ta książka to gwarancja miło spędzonego czasu, a także duża dawka dobrego humoru.
Książkę czytało mi się bardzo szybko i przyjemnie. Obie bohaterki bardzo przypadły mi do gustu. Niby panie mają po pięćdziesiąt lat, ale są bardzo zaradne, potrafią bawić się w śledczych, całkiem dobrze wychodzi im poszukiwanie śladów, rozmawianie ze świadkami oraz zdobywanie przydatnych informacji, a na dodatek starają się nadążyć za nowinkami technologicznymi (np. ustalenia ze swojego śledztwa spisywały w notatniku na telefonie). Muszę przyznać, że byłam pod wrażeniem tego, jak trafnie potrafią analizować sytuację i wypowiedzi innych osób. Kraśniczanki niewątpliwie minęły się z powołaniem. Urzekły mnie również opisy przyrody, a także dialogi bohaterów. Polubiłam też innych bohaterów książki. Najbardziej podobała mi się postać Klary, siostrzenicy dziewięćdziesięciotrzyletniego szlachcica, który na każdym kroku przypominał wszystkim o swoim pochodzeniu. Klara niewątpliwie jest przykładem tego, że pozory potrafią mylić i nie zawsze wszystko wygląda tak jakbyśmy mogli się tego spodziewać.
Świetnie się bawiłam czytając tę książkę. Jeśli chcecie się pośmiać i zrelaksować to szczerze polecam. :)