Lubię od czasu do czasu sięgnąć po powieść Agaty Bizuk, bo są to zazwyczaj nieskomplikowane, lekkie historie ze sporą dawką humoru. Tym razem skusiłam się na "Piątek trzynastego", książkę, która jest autorskim debiutem. Jako, że pani Agata od pewnego czasu mieszka i pracuje w Dublinie, pomyślałam, że fajnie będzie posłuchać opowieści, w której pojawia się wątek emigracji. Skusiłam się zatem na audiobook z przytulaśnym kociakiem na okładce i... niestety nie był to dobry pomysł. Szczerze mówiąc rozważałam nawet wybranie się do biblioteki po wersję papierową, tak mnie irytował krzykliwy ton głosu lektorki. Anna Dudziak-Klempka zupełnie nie potrafiła sprostać powierzonemu zadaniu. Opowieść jest dosłownie wykrzyczana, a przez to męcząca w odbiorze. Niestety nie jest to pierwszy raz, kiedy osoba czytająca kompletnie nie sprawdza się i wysłuchany audiobook wypada gorzej niż samodzielna lektura. Zawsze irytują mnie takie sytuacje i jestem zła na siebie, że nie sięgnęłam po wersję papierową lub ewentualnie ebooka.
Oceniając tę powieść postaram się skupić na samej historii pomijając fatalny przekaz. Dobrze, że nie jest to moje pierwsze spotkanie z autorką, bo wówczas zapewne darowała bym sobie inne książki pani Agaty. A tymczasem... Intrygujący tytuł i wspomniany wcześniej rudy słodziak na okładce to dość osobliwe zestawienie. Do tego ciekawy opis na okładce i znajomość pióra autorki sprawiły, że skusiłam się właśnie na "Piątek trzynastego".
Marta jest trzydziestolatką, której los nie szczędzi przykrych niespodzianek. Znudzona bezczynnością i czekaniem na Dawida, który pracuje za granicą postanawia coś zmienić w swoim życiu. Zaczyna od poszukiwania pracy, a gdy to się nie udaje dziewczyna wyjeżdża do swojej siostry Moniki do Irlandii. Ma nadzieję na pracę za granicą i rzeczywiście znajduje ją w Dublinie. Niestety dobra passa szybko się kończy i Marta pozostaje bezrobotna, a związek z Dawidem przechodzi do przeszłości. Jakie decyzje podejmie bohaterka w sytuacji, gdy świat wali jej się na głowę? Ile razy jeszcze będzie musiała znosić złośliwy chichot losu? A może życie ma dla niej wreszcie jakąś miłą niespodziankę?
"Piątek trzynastego" to zabawna i przyjemna historia, do której należy podejść z dystansem i lekkim przymrużeniem oka. Agata Bizuk ma dość specyficzne, lekkie pióro, które miałam przyjemność poznać przy okazji innych powieści. Sporo humorystycznych fragmentów budzi uśmiech na twarzy. Być może niektóre sytuacje okażą się nieco naciągane, jednak mnie to zupełnie nie przeszkadza. Fabuła przepełniona jest wydarzeniami, które obfitują w zbiegi okoliczności, zabawne sytuacje oraz niespodziewane zwroty akcji. Tworząc postać Marty autorka postanowiła obarczyć ją niemal wszystkimi katastrofami tego świata. Życie bohaterki to niekończące się pasmo niepowodzeń, tak jakby rok składał się jedynie z samych piątków trzynastego.
Marta ma bardzo specyficzną przyjaciółkę Aśkę, postrzeloną i beztroską trzydziestolatkę, która wywołuje wokół siebie ogromny zamęt. Choć jest to postać bardzo charakterystyczna, nie polubiłam jej wcale. Zachowanie Aśki w połączeniu z okropną intonacją lektorki było trudne do zniesienia. Bartek, którego Marta poznaje w Dublinie, to chodzący ideał - wzorowy partner i tatuś z sercem na dłoni. Jego postać jest mdła i zbyt doskonała by mogła być wiarygodna. Natomiast apodyktyczna siostra Marty - Monika, która przygotowuje się do ślubu z Irlandczykiem to na pewno intrygująca kobieta, która wzbudza jednak mieszane uczucia. Z uwagi na mnogość wątków grono bohaterów jest barwne i dość szerokie. Część z nich pojawia się tylko na chwilę, by potem zniknąć gdzieś w tle fabuły. Inni zostają na dłużej, aby wzbudzić w nas określone uczucia.
Spodobała mi się ewolucja głównej bohaterki, jej przemiana z dość niefrasobliwej dziewczyny w odpowiedzialną przyszłą matkę. Kobieta ma dystans do siebie i wytrwale poszukuje szczęścia w życiu. Nie lubi "leżeć i pachnieć", więc bierze sprawy w swoje ręce i działa. Skutek tych poczynań jest różny, czasem zaskakujący, ale dzięki temu życie Marty nabiera kolorów.
Agata Bizuk dotyka w tej powieści różnych problemów, takich jak bezrobocie, choroba, praca na emigracji, bezdomność, rodzicielstwo, przyjaźń, zdrada. Moim zdaniem jest ich zbyt wiele jak na tak krótką książkę i dlatego w większości są jedynie wspomniane, zasygnalizowane. Z części tych tematów można było zrezygnować, a pozostałym poświęcić więcej miejsca i nieco je rozbudować.
"Piątek trzynastego" to najsłabsza powieść w dorobku autorki, wśród tych, które przeczytałam. To taki średni debiut wymagający dopracowania. Mogę jednak zapewnić, że następne książki pani Agaty - mam na myśli przede wszystkim cykl o Zielonej 13 oraz "Nic za darmo" - wypadają zdecydowanie lepiej.