Serię o odważnych zwierzętach rozwiązujących kolejne kryminalne zagadki bardzo polubiłam. Tom pierwszy i drugi pochłonęłam w ekspresowym tempie, ten trzeci z kolei dość długo musiał naczekać się na swój czas. Ostatnio jednak nareszcie się doczekał swojego debiutu w moich rękach, a ja na powrót zanurzyłam się w świecie wykreowanym przez Annę Starobiniec. Czy kolejna część cyklu o Zwierzęcych zbrodniach okazała się równie dobra, co poprzednie?
Co zrobić, gdy tyle problemów zaczyna się nawarstwiać? Szalona kocia miłość, niepokojące kradzieże i najprawdziwsze porwanie na otwarciu Podziemnego Muzeum Dalekiego Lasu. Wydawać by się mogło, że to prosta do rozwiązania zagadka... Nic bardziej mylnego. Kto za tym wszystkim stoi? Czy kradzież i porwanie są ze sobą powiązane? Jedno jest pewne: przed Borsukotem i detektywem Borsukiem trudny orzech do zgryzienia.
Z ekscytacją zabrałam się do lektury kolejnych przygód szalonego detektywistycznego duetu. Początek nie do końca mnie zachęcił do jak najszybszej kontynuacji lektury, jednak im dalej posuwałam się w tej historii, tym coraz mocniej wciągałam się w sprawę stworzoną przez autorkę. Przyznaję, był taki moment, gdy sama poczułam niepokój o zaginioną samiczkę, która przepadła bez żadnych wieści.
Główni bohaterowie, tak jak poprzednio zauroczyli mnie i sprawili, że koniec końców bez pamięci przepadłam w kolejnej kryminalnej historii. Ciekawym zabiegiem okazał się ten, dotyczący wprowadzenia wątki iście miłosnego - Borsukot, który czuje ogromną miłość do pewnej samiczki, przez co jest całkowicie ślepy na wszystko inne? No dla mnie brzmi to, jak coś naprawdę ciekawego i chyba pierwszy raz spotykam się z takim wątkiem w literaturze dziecięcej. Bez wątpienia jest to pewnego rodzaju powiew świeżości.
Anna Starobiniec ma bardzo dobre pióro, ale o tym już pisałam. Na pochwały zasługuje również tłumaczka, Agnieszka Sowińska. To w końcu dzięki niej możemy poznawać kolejne Zwierzęce zbrodnie i delektować się ich lekturą. O ilustracjach też nie będę się po raz kolejny rozpisywać, ale wciąż mnie zachwycają i wciąż chciałabym je sobie powiesić w ramce na ścianie - takie moje małe marzenie. 😉
Pazury gniewu to emocjonująca opowieść o poszukiwaniu zaginionych przedmiotów oraz o miłości, która... no właśnie, tutaj pozostawię Was w niepewności. Czy serce Borsukota nareszcie odnajdzie ukojenie? Odpowiedź może Was zaskoczyć. Jeśli szukacie czegoś lekkiego, co spokojnie przeczytacie w jeden wieczór, a ponadto, jeśli lubicie literaturę dziecięcą/młodzieżową, to ten tytuł polecam gorąco ku Waszej uwadze.