„... Mimo to każdy na pewnym
etapie życia napotyka przeszkody, pod których
wpływem zniechęca się albo zupełnie załamuje. Z nich powstają upiory wystawiające swoje lepkie łapy z szafy. Najważniejsze jest jednak, by nie dać im się złapać”.
„Patrz ze mną w gwiazdy” to cudowna, delikatna, a zarazem słodko ‐ gorzka, pełna emocji, historia, którą pokochałam całym sercem. Historia koncentruje się na Mai, ale także pozwala dowiedzieć się, co słychać u bohaterów z poprzedniej części. Autorka w tej historii skupia się na trudnych relacjach rodzinnych i delikatnym wątku romantycznym. Z każdej strony wylewają się emocje.
Znajdziemy w niej wiele smutku, braku zrozumienia, ale również pokazuje, że warto być sobą, nikogo nie udawać i nie ocenić czyjegoś życia przez pryzmat własnych wyobrażeń, a przede wszystkim, nie żyć uprzedzeniami i dawać drugie szanse. Pokonywać przeszkody i się nie poddawać. Być ze sobą szczery i ze swoimi uczuciami. Najsmutniejsze jest w tej historii to, że Maja zostaje porzucona przez swoją rodzinę, nieakceptowana, spychana na samo dno i nic dla nich nieznacząca. Pięknie została ukazana przyjaźń pomiędzy dziewczynami. Całość fabuły ciekawie nakreślona, dialogi świetnie poprowadzone.
Historia pokazuje, że pokonywanie przeszkód i bycie szczerym ze sobą jest kluczem do szczęścia. „Patrz ze mną w gwiazdy” to opowieść pełna emocji, która porusza wiele ważnych tematów związanych z akceptacją, miłością i poszukiwaniem swojego miejsca w świecie.
Książkę czyta się zaskakującą lekkością.
Bohaterzy świetnie wykreowani, wyraziści, różnorodni i barwni.
Maja nie wierzy w siebie, jest pełna kompleksów, nieco wycofana, uważa, że natura poskąpiła jej urody i przyjaznego charakteru, a sarkazm to jej drugie imię. Jest realistką twardo stąpającą po ziemi, niezwykle silna. Niestety nie czuje się ważna i kochana. Zawsze musiała radzić sobie sama, znosi wszystko w milczeniu. Została czarną owcą w swojej perfekcyjnej rodzinie, która ją nie akceptowała. Maja tylko marzyłaby, rodzice ją kochali taką, jaka jest. A czy to tak wiele być kochanym bez perfekcyjnej otoczki. Przecież nikt nie jest doskonały.
Polubiłam Maję od samego początku, inteligentna, pracowita i niezwykle silna dziewczyna.
„⁃ Powtarzam: spalisz się na wiór — wymamrotałam z uporem. Spojrzał na mnie znad okularów i... o matko. O co chodziło z tym dreszczem, który przetoczył się przez moje ciało?
⁃ Albo wręcz przeciwnie, tylko zachęcisz mnie, bym trzymał te ogniki dłużej w dłoni”.
Maja stworzyła wokół siebie barierę prawie nie do przebicia. Całe życie była pomijana, szydzono z niej i porównywana do swojej starszej siostry, żyje w jej cieniu, traktowana niczym kopciuszek, zamknęła się na świat i miłość. W pisaniu odnalazła ulgę, mogąc przelać całe nagromadzone emocje. Tylko przez swoje przyjaciółki Tosię i Lenkę jest akceptowana taka, jaka była, a przy nich odnalazła ciepło, którego potrzebowała. Zostaje potrącona przez samochód, wtedy na pomoc jako jedyny przychodzi jej nieznajomy chłopak Caleb. Tak zaczyna się ich znajomość, dzięki Calebowi, czuła się ważna i jak normalna nastolatka. Jednak bała się zaryzykować i rozwinąć dalszą znajomości z nim, ponieważ nie wierzyła w dobre zakończenia, wiedząc, że to wszystko może prysnąć jak bańka mydlana.
-Czy miłość sprawia, że życie zyskuje słodki smak?
-Czy Maja uwierzy w siebie?
-Czy rodzina Mai w końcu ją dostrzeże?
-Czy w końcu powie dość i znajdzie cel?
-Czy Majka będzie mogła polegać na swojej siostrze i w końcu wyjaśnią sobie wszystko?
-Czy zrozumie, że jest wyjątkową osobą i pokocha siebie?
-Czy odnajdzie swoje bezpieczne miejsce?
-Czy da szansę Calebowi?
Zachęcam do przeczytania tej książki, by odkryć odpowiedzi na powyższe pytania i doświadczyć wzruszającej podróży Mai.