Rosjanka od lat mieszkająca we Włoszech, tłumaczka książek Umberto Eco, napisała tę krótką książkę po inwazji Rosji na Ukrainę w celu wyjaśnienia Włochom, o co tak naprawdę chodzi kremlowskiemu dyktatorowi. Książka zdobyła sobie dużą popularność w Italii, teraz wydano ją u nas. Można ją traktować jako uzupełnienie i uaktualnienie książki Eltchaninoffa 'Co ma Putin w głowie?' którą omawiałem parę miesięcy temu.
Według autorki władca Kremla to przede wszystkim paranoik wierzący w ezoterykę, dziwaczne teorie, ufający wróżbitom i szamanom. To człowiek przekonany o dziejowej misji swojego kraju. Pisze autorka: „Nie sposób oceniać jego zachowania i decyzji, stosując kryteria inteligencji czy zdrowego rozsądku.” Brr...
W szczególności bliska jest Putinowi doktryna 'russkiego miru'. Termin ten oznacza utopię: „idealnego państwa łączącego wszystkie terytoria, na których żyją lub żyli etniczni Rosjanie. Obejmuje także ziemie, gdzie mieszkali w czasach odległych, w epoce mitycznej „pierwotnej cywilizacji słowiańskiej”.” To właśnie do 'russkiego miru' i wyjątkowości genetycznej Rosjan odwołuje się Putin gdy mówi: „Rosyjski świat jest zamieszkiwany przez ludzi obdarzonych szczególnym kodem genetycznym! To ród, który nie boi się śmierci i gardzi bezużytecznymi udogodnieniami. Rosyjski świat oferuje Europie coś wyjątkowego, czego jej brakuje: odwagę, by zbuntować się przeciwko dyktatowi obcej kultury i mentalności”. Cudnie, po prostu cudnie...
Bliska jest również Putinowi ideologia noomachii (wojny cywilizacji) oraz poglądy Aleksandra Dugina, filozofa i ezoteryka. Notabene, dzieła Dugina są lekturą obowiązkową dla ludzi władzy w Rosji. Według Dugina strategiczny plan dla Rosji polega na „walce ze Stanami Zjednoczonymi aż do ostatecznego zwycięstwa, a plan taktyczny przewiduje pierwsze starcia na terytorium Ukrainy.” Zatem mamy pierwszy etap świętej wojny z zepsutym Zachodem...
Autorka następnie pisze o literze Z będącej symbolem rosyjskiej inwazji, niby pochodzi ona od słów `za pobiedu' (za zwycięstwo), ale w języku rosyjskim ta litera pisana jest cyrylicą i wygląda inaczej niż łacińskie Z. Autorka sugeruje raczej, że Z przypomina połowę swastyki, ciekawa interpretacja...
Pisze sporo Kostioukovitch o putinowskim przepisywaniu historii w iście orwellowskim stylu. Na przykład twierdzi władca Kremla, że Rosja: „nigdy nie wywoływała wojen, a zawsze musiała odpierać ataki i walczyła w chwale”. Podaje autorka sporo przykładów z XIX i XX wieku udowadniających fałsz tego zdania.
Pokazuje niezbicie Kostioukovitch, że ideologia Putina bardzo przypomina nazistowską, z jej paranoją, zamiłowaniem do ezoteryki, mitem wyższości rasy, koniecznością ekspansji terytorialnej, itp. Na szczęście militarnie to są różne światy: armia Hitlera była świetnie wyszkolona i wyekwipowana, miała znakomitych dowódców, ale i tak przegrała. Wojska Putina są skorumpowane i fatalnie dowodzone, jestem przekonany, że czeka je ten sam los.
Ważne, że takie książki powstają i czytają je mieszkańcy Zachodu, którzy nigdy na własnej skórze nie zaznali 'russkiego miru' i sądzą w swojej naiwności, że można się dogadać z władcą na Kremlu.