„ Gdy żyjesz z kłamcą, on idzie za twoimi plecami , a ty ciągle spoglądasz przez ramię. Tak się obracasz, obracasz, aż w końcu się potkniesz i upadniesz „
Wiele książek napisano o miłości i trudno zapewne napisać coś odkrywczego. Nie inaczej jest w kontynuacji „ Konkursu na żonę „. Nie jest ona jakoś specjalnie skomplikowana czy zaskakująca. Lekko i przyjemnie napisana historia, gdzie poznani wcześniej bohaterowie Hugo i Łucja starają się naprawić swoje relacje. Łucja próbuje odbudować nadszarpnięte zaufanie i odpowiedzieć na pytanie, czy chce dać drugą szansę Hugo. Pomimo, że dziewczyna czuje się oszukana i nie potrafi zapomnieć przystojnemu adwokatowi prawdziwych intencji, dla których zabiegał o jej względy, wychodzi za niego za mąż. Nie ufa mu i być może nigdy to nie nastąpi, ale zdrowie babci jest dla niej ważniejsze, niż jej osobiste animozje. Wie, że tylko nieoceniona pomoc Hugo może uratować jej życie. Natomiast Hugo odkrywa, że w jego życiu nie ma już nic cenniejszego niż Łucja i jego maleńka córeczka. Postanowił walczyć o swoją rodzinę ze wszystkich sił, ale wcześniej musi rozliczyć się z przeszłością i nauczyć się wybaczać. Gdy wszystko jest na najlepszej drodze i para ma szansę na pojednanie, a Łucja z trudem odbudowuje więź z Hugo, wydarza się coś, co znów nadszarpuje i tak cienką nić porozumienia.
Jedynie ciekawość jak potoczą się losy bohaterów „ Konkursu na żonę „ sprawiła, że sięgnęłam po jej kontynuację. Oczekiwałam też, że autorka o wiele bardziej skomplikuje życie swoim bohaterom, a tak wyszło słodko, że momentami, aż mdli. Być może zrobi to w kolejnym tomie, ale raczej nie będę chciała się o tym przekonać. Pomimo, że książka napisana lekko, łatwo i przyjemnie, nie wciąga zwłaszcza na początku, gdy autorka opisuje codzienność rozgrywającą się między dwoma szpitalami. Historia rozciągana niemiłosiernie do granic wytrzymałości, o dwóch zagubionych sercach, które próbują odnaleźć drogę do siebie, ale nie potrafią dojść do porozumienia. Nie było by w tym nic złego, ale tym razem autorce nie udało się stworzyć zbyt ciekawej historii. Muszę stwierdzić, że niestety kontynuacja wyszła dość przeciętnie. O ile w pierwszej części doszukałam się przekazu o tym, co w życiu najważniejsze i w pewnym stopniu nawet mi się ta historia podobała, to teraz zmęczyłam się wewnętrznymi rozterkami bohaterów, które zwyczajnie mnie nudziły. Chyba w przeciętnym Harlekinie bardziej iskrzy między bohaterami niż w „ Bilecie do szczęścia.„ Większość czytelniczek jest tą powieścią oczarowana i się nią zachwyca, ale ta książka zdecydowanie jest nie dla mnie i nie przypadła mi do gustu. Owszem czyta się w miarę szybko, ale jest banalna i przewidywalna do bólu ze zbyt idealnymi bohaterami, którzy mi się nie spodobali. Babcia Łucji, kobieta niemal święta, do której wszyscy zwracają się o radę niczym do wyroczni. Łucja dziecinna, irytująca swoją naiwnością i nadmierną wiarą w ludzi, Hugo przechodzi metamorfozę i z srogiego, bezwzględnego uwodziciela przedzierzga się w łagodnego pantoflarza. Ja tej historii nie kupuję, jako jedna z nielicznych, ale to nie znaczy, że krytykuję osoby, którym tego typu literatura się podoba i ją czytają. Dopóki sprawia ona przyjemność czytelniczkom, jest sens tworzenia kolejnych takich historii.
Naiwny i schematyczny romans, jakich stworzono setki, myślę, że jest to książka w sam raz na wakacje, kiedy rozleniwiony mózg nie ma ochoty na wysiłek i raczej dla młodszych czytelniczek, które żyją ideałami.
„ W życiu zawsze chodzi o wybór. Gdy tracisz możliwość wyboru, tracisz prawie wszystko. Zostaje ci jedynie bezradność i bierne oczekiwanie na to, co przyniesie los. „