"Panna młoda w szkarłacie" to druga po "Uwikłanej" książka z serii o tajemniczym Towarzystwie Świętego Jakuba. Towarzystwo to ma wiekowe i międzynarodowe tradycje, zrzesza braci szczególnie płci męskiej i działa na dwóch płaszczyznach. Oficjalnie jako klub intelektualny a w tajemnicy jako Strażnicy ludzi obdarzonych szczególnym Darem, swoistym jasnowidzeniem- umiejętnością zobaczenia tego co dla zwykłych ludzi jest niedostrzegalne.
W szeregi Bractwa chce wstąpić młodziutka Anais de Rohan. Od lat jest szkolona do służby Strażnika. Nie boi się niebezpieczeństwa, walk wręcz czy śmierci za to jest pełna determinacji by spełnić swoje zadanie i marzenie. Jej pojawienie się na ceremonii inicjacyjnej powoduje oburzenie i konsternację wszystkich braci. Kobieta w tajnym bractwie?!!! Nigdy! Jednak Anais de Rohan okazuje się być potrzebna. Z narażeniem własnej reputacji zgadza się udawać nowo poślubioną żonę lorda Basseta, jednego z przywódców Towarzystwa Świętego Jakuba. Wyruszają w tajną misję mającą na celu uratować małą dziewczynkę posiadającą Dar. Ta podróż przyniesie wiele doświadczeń, odczuć i emocji. Roznieci żar, który trudno będzie ujarzmić.
Bardzo spodobała mi się postać Anais. Jeżeli szukać kobiety znacznie wyprzedzającej swoje czasy, to na pewno będzie to nasza bohaterka. Anais nie boi się wejść w zupełnie obce, a do tego męskie środowisko. Nie zważa na odmowy ale prze bez ustanku w kierunku, który ją interesuje i fascynuje. Anais mimo młodego wieku nazbierała sporo doświadczeń i życiowych, i zawodowych, i miłosnych. To nie jest płoche dziewczę, które można zbyć byle czym. Oprócz tego jest inteligentna, bystra, błyskotliwa, szybko kojarzy fakty, nie daje się zaskoczyć, celnie ripostuje i do tego jest obdarzona poczuciem humoru, potrafi również odczytać przyszłość z kart, czym kupiła mnie bez reszty. Polubiłam ją natychmiast i kibicowałam w wyborach.
Natomiast lord Basset to prawdziwy przedstawiciel romansowego światka. Postawny, przystojny, uwodzicielski z odrobiną mroku w oczach. Któż nie lubi takich mężczyzn. Od pierwszej chwili zafascynował i mnie i Anais. Lord Basset jest posiadaczem Daru, współodczuwa emocje wszystkich ludzi. Co dodaje mu tajemniczości i atrakcyjności.
Razem tworzą duet idealny. Piękni, inteligentni, bogaci...
Liz Carlyle idealnie stopniuje napięcie , fascynację i pożądanie między bohaterami żonglując przy okazji naszymi emocjami. Przyciąga ich ku sobie i odpycha, daje odrobinę wytchnienia przed kolejną falą seksualnego podniecenia. Jednak samych opisów scen erotycznych jest mało, a wyrażone one są słowami przemyślanymi i subtelnymi, które mają pobudzić wyobraźnię a nie salwy śmiechu.
Oprócz wątku typowo romansowego, odnajdziemy w "Pannie młodej w szkarłacie" całkiem logiczną i pomysłową intrygę. Miło było razem z bohaterami obmyślać chytre plany i patrzeć jak sprawdzają się one w praktyce.
Akcja powieści gna na złamanie karku i nie sposób jej zatrzymać ani na chwilę. A zresztą po co? Nie znajdziecie w książce dłużyzn ani zbędnych opisów jedynie samą przyjemność z lektury i wspaniałą rozrywkę.
"Panna młoda w szkarłacie" to doskonały romans z historią w tle, z odrobiną paranormalu, z ciekawymi bohaterami. Jesteśmy świadkami fantastycznej przygody kobiety, dla której wyzwania są sensem życia.