Mieszkańcy miasteczka Clayton znowu nie będą mogli spać spokojnie. Ledwo poprzednie ataki się skończyły, teraz zaczynają się nowe. Podrzucane zwłoki zamordowanych w okropny sposób kobiet paraliżują mieszkańców, wzbudzając w nich strach i szerząc panikę. Poprzedni morderca został zniszczony przez młodego socjopatę – Johna Cleavera, jednak czy i tym razem bohaterowi, a właściwie jego demonicznej stronie nazywanej Panem Potworem, uda się powstrzymać zabójcę? Zwłaszcza, że wszystko wskazuje na to, że nowy morderca pragnie dopaść nikogo innego, jak samego Johna.
Pierwszy tom serii o chłopaku z antyspołecznymi zaburzeniami osobowości, dla którego najlepszą rozrywką jest balsamowanie zwłok i wszczynanie pożarów, okazał się naprawdę godnym uwagi dziełem. Nic więc dziwnego, że miałam spore oczekiwania wobec drugiego tomu. Język Dana Wellsa jest w dalszym ciągu lekki i w pełni zrozumiały, dlatego czytanie „Pana Potwora” nie sprawia czytelnikowi żadnych trudności, chociaż kilka pierwszych rozdziałów nużyło niemiłosiernie. Dopiero, gdy akcja zaczyna nabierać tempa, czytelnik wkręca się do tego stopnia, że ciężko jest mu uwolnić się spod wpływu książki. Szkoda, że tego typu uczucia nie towarzyszą odbiorcy od początku, a jedynie od połowy lektury.
Dzięki postaci głównego bohatera, mamy możliwość wczuć się w rolę socjopaty, osoby pozbawionej wszelkiej empatii, która ma dodatkowo zadatki na zostanie seryjnym mordercą. Tak nietypowa postać wzbudza zainteresowanie czytelnika, który w pewnym momencie ma ochotę spojrzeć na świat oczami mordercy, a właśnie taką możliwość daje nam postać Johna. Jest to nietypowe, choć przerażające doświadczenie, i może z tego powodu, seria napisana przez Dana Wellsa cieszy się takim zainteresowaniem wśród czytelników w różnym wieku.
Obserwując całą historię z punktu widzenia młodego socjopaty, odbiorca zaczyna zdawać sobie sprawę, że wszystkie pozostałe postacie są jedynie tłem, które ma wytłumaczyć działania bohatera. Autor zdecydował się trochę rozwinąć wątek miłosny, który tak naprawdę wydaje się mdły i nijaki. Być może jest to związane z postacią Johna, który cały czas się kontroluje i nie zachowuje się jak zakochany nastolatek, jednak nie zmienia to faktu, że autor mógłby darować sobie opis czegoś, rozwijającego się pomiędzy bohaterami.
„Pana Potwora” mogę podzielić na dwie części. Część pierwsza nie robi wrażenia i jest w głównej mierze związana z perypetiami bohatera i Brooke, natomiast druga część jest jej całkowitym przeciwieństwem. Od momentu, gdy autor postanowił zapoznać Johna z grasującym mordercą, lektura staje się ciekawa i niesamowicie wciągająca. Dalszy rozwój wypadków jest dla czytelnika jedną wielką niewiadomą. Dan Wells nie pozwala się nudzić odbiorcy i odkrywa przed nami kolejne niespodzianki, uatrakcyjniające lekturę.
Kontynuacja „Nie jestem seryjnym mordercą” jest dobrą, choć nie rewelacyjną lekturą. Usunięcie pierwszej połowy książki z pewnością dobrze by wpłynęło na całą lekturę, ponieważ to właśnie ona jest najsłabszą częścią „Pana Potwora”. W książce nie zabraknie drastycznych i brutalnych scen, dlatego nie nadaje się ona dla osób o słabych nerwach. Uważam, że każdy prędzej czy później powinien zaznajomić się z tą serią, dlatego polecam ją każdemu, kto tylko czuje się gotowy zmierzyć oko w oko z niebezpieczeństwem u boku równie niebezpiecznego chłopaka, jakim jest nasz inteligentny i przebiegły socjopata.