Przyznam się od razu na początku, że po „Pana Pipa” sięgnęłam tylko dlatego, że jeden z moich ulubionych aktorów zagrał w ekranizacji tej powieści. Pomyślałam, przeczytam przed obejrzeniem filmu. Tak wypada. Zachęcała również okładka i recenzje zagranicznych opiniotwórców literatury. I przeczytałam. „Pan Pip” to pewna opowieść o życiu, właściwie jakimś fragmencie czyjegoś życia, opowieść napisana w pierwszej osobie, prostym, bardzo przystępnym językiem. „Pan Pip” to historia Matyldy, dziewczyny z egzotycznej wyspy, która za sprawą szkolnego nauczyciela - Pana Wattsa - zakochuje się w literaturze... Pana Dickensa. W osobie nauczyciela dziewczyna odnajduje przyjaciela, tajemniczego, bez historii, że zmyślonym życiorysem, jedyny biały człowiek na wyspie. Szkoda byłoby przytaczać tu teraz całą treść powieści, która jest dość krotka i zdradzanie szczegółów zepsułoby zwyczajnie niespodziankę fabuły. Dlatego też tego nie zrobię. Ciekawi mnie tylko, dlaczego autor wybrał akurat taki temat, osadzając bohaterów w miejscu raju na ziemi, ale tylko z zewnątrz, a co się działo w środku? Wszystko... ból, cierpienie, strach, śmiech, łzy, wojna. Takie to banalne. A jednak. Dostajemy kawałek historii, współczesnej historii, petardę uczuć jednej osoby, jej punkt widzenia, jej czyny, na początku walkę o siebie, potem dążenie do celu i chęć odnalezienia drogi do domu. Matylda, tak jak Pip (bohater "Wielkich Nadziei") Dickensa, pragnie znaleźć swoje miejsce na ziemi. Lektura nauczyciela buduje w jej głowie inny, lepszy i łatwiejszy świat, który choć na chwilę pozwala uciec od okrutnej rzeczywistości. Czy ten świat jest prawdziwy? Wyobraźnia potrafi czynić cuda. Potrafi zbudować w naszej głowie świat, o jakim marzymy. Świat, który tylko my rozumiemy, a on nas, do którego wciąż próbujemy dotrzeć i który pragniemy zdobyć. Nie zawsze udaje nam się osiągnąć cel i zamieszkać w nim na stałe, a czasami, jak już go osiągniemy, rozczarowanie jest ogromne. Dlatego, może lepiej pozostać w tym lepszym, ale jednak wymyślonym świecie. Matylda zetknęła się z jednym i drugim. Poznała prawdziwe życie. Poznała świat wyobraźni. Nie miała wyboru. Życie samo ułożyło ścieżkę w trudnej rzeczywistości. My mamy wybór. Korzystajmy więc z wyobraźni, ale bądźmy sobą, a świat będzie piękniejszy...
Magdalena Muszyńska