Czy za zachowaniem niegrzecznego dziecka mogą tkwić intensywne i nieporządne uczucia? Czy samotność i poczucie odrzucenia mogą stać się motywem do ucieczki od ludzi, których miłość jest niezgrabna? Odpowiedzi na te pytania zdają się być oczywiste, ale porzućmy proste potwierdzenia na rzecz powieści Mary Chase. Historii o niegrzecznej dziewczynce, która nauczyła się żyć w taki sposób, by dostać uwagę, jakiej została pozbawiona, gdy na świat przyszło jej rodzeństwo. Kierowana zazdrością i osamotnieniem podążyła za słodkimi słówkami kogoś, kto widział rozrywkę w jej złym postępowaniu i namawiał ją do jego praktykowania. I tak wrażliwe dziecko w oczach nauczycieli czy opiekunów przekształciło się w urwisa, z którym trudno sobie poradzić.
Colin nie wiedział, że ma jeszcze jedną siostrę. Żył przekonany, że jest najstarszy i nic nie wskazywało na to, by mogło być inaczej, dopóki przypadkiem nie usłyszał plotkujących znajomych mamy. To właśnie dzięki nim odkrył pewną rodzinną tajemnicę, ale nawet jeśli nie podążyłby śladem niespodziewanych słów — już wkrótce i tak wszystko miało zostać wyjawione. Bo oto losy Loretty oraz reszty dzieci Masonów znów zostają połączone, a problemy w nowej codzienności domowej to nic w porównaniu do tego, co kryje się za magicznym mostem.
Jedynym minusem powieści są spłycone problemy (jak porzucenie dziecka przez rodzica), ale przyznam, że byłam na to gotowa, gdy zobaczyłam rok powstania książki (1958). To takie... Typowe. Większość powieści nie starzeje się z wdziękiem właśnie przez takie sprawy. Dzisiejszego czytelnika może to uwierać i odstraszać naiwnością. Nie skupienie się na tej kwestii wydaje się być niedopracowaniem historii, a próba przekształcenia matki bohaterów w istotę kochającą i dbającą o swoje pociechy, przebiega w sposób, ktory nie przekonuje. Nie aktualnego czytelnika.
Wciąż jest to jednak tytuł dobry. Fabuła wciąga, bohaterowie budzą sympatię, a klimat od razu pachnie mroczną magią okraszoną słodyczą. Powieść pochłania się strona po stronie i trudno się od niej oderwać. Jesli chodzi o mnie — oby więcej tytułów autorki znalazło się na naszym rynku.
przekł. Katarzyna Rosłan
Autorka to laureatka Nagrody Pulitzera!