„Żelazo hartuje się w ogniu, człowieka w trudnościach.”.
Czy czas leczy rany? Igor przekonał się, że sprawia jedynie, iż bolą mniej.
Od pamiętnej nocy w hotelu, kiedy to życie straciła Sofia, jego Kopciuszek minęło osiemnaście lat. Wyrzuty sumienia, żal i tęsknota za kobietą wciąż silnie na niego działają. Mężczyzna, choć z zewnątrz wygląda na twardziela i za wszelką cenę stara się, by każdy tak o nim myślał to w środku niesamowicie cierpi i jest, wobec tego bólu bezbronny.
Mimo wewnętrznych rozterek i awersji do polityki Igor spełnia ostatnią wolę zmarłego brata i staje na czele mafii.
Mniej więcej w tym samym czasie na jego drodze staje Aisza — piękna Czeczenka, łudząco podobna do Sofii, która nieco burzy jego rządy. Okrutnie i boleśnie doświadczona przez życie dziewczyna skrywa wiele tajemnic, ba, ona cała jest tajemnicą, która zaczyna Igora intrygować. Aisza sprawiła, że zaczęły go zalewać uczucia, które czuł ostatnio osiemnaście lat temu…
„Miałem ochotę kazać mu wypierdalać z samochodu, bo poczułem się tak, jakby wymierzył mi policzek. Osiemnaście lat temu pewnie bym to zrobił. Wtedy byłem typem cwaniaczka, przed którym klękał cały świat. A potem zostałem brutalnie sprowadzony na ziemię.”.
Co tu się zadziało. Moje serce po raz kolejny zostało brutalnie podeptane, i to przez tę samą osobę. Pani Paulino chyba jestem masochistką, ale podoba mi się ten stan i chcę więcej.
W „Pachanie” dostajemy obraz Igora nieco innego, odmienionego. Igora dojrzalszego, bardziej doświadczonego i bardziej opanowanego. Nadal jest stanowczy i konsekwentny. Nadal lubi tortury i zapach krwi. Wciąż karmi się strachem innych. Jednak to wszystko, przez co przeszedł nauczyło go nieco pokory względem samego siebie. Zrozumiał, że nie jest niezniszczalny, że ma swoje słabości. I choć proszenie o pomoc początkowo mu uwłacza, wie, że w pewnych kwestiach musi schować dumę do kieszeni, bo sam sobie nie poradzi.
Igor jest złym człowiekiem. Robi rzeczy, których absolutnie nie powinno się pochwalać, ale jest w nim również pierwiastek dobroci, który sprawia, że wpuszczamy go do swojego serca.
Szczerze wam powiem, że czytając rozdziały prowadzone z jego perspektywy autentycznie miałam ciary.
Mamy też Aiszę, dziewczynę, która zdobyła moją sympatię niemal od razu. Z pewnością przyczyniło się do tego ogromne współczucie i żal, które czytając o tym, co ją spotkało wylewały się ze mnie tak silnym strumieniem, że to aż bolało. Autorka zgotowała tej dziewczynie okrutny los, którego nie życzyłabym najgorszemu wrogowi.
Uwielbiam styl pisania Pauliny Jurgi. Uwielbiam to jak żongluje moimi emocjami. Książek autorki się nie czyta, je się przeżywa całym sobą.
Seria gruzińska ma niesamowity klimat, a potęgują go wplecione w tekst gruzińskie przypowieści, przysłowia, czy nawet toasty. Nie musicie się martwić, że czegoś nie zrozumiecie, bo na samym początku książki zamieszczony jest słowniczek, w którym objaśnione są wszystkie obce słówka.
O zakończeniu książki nie powiem nic, bo jak tylko wracam do niego myślami mam ochotę wypróbować torakotomii międzyżebrowej na autorce.
Oczywiście żart. Szkoda byłoby tych wszystkich historii, które może nam jeszcze dać. 😁
Kochani, jeżeli jeszcze jakimś cudem nie czytaliście tej serii, to nadrabiajcie albo żałujcie, że jej nie znacie. 😏
Gorąco polecam 🔥.