Wśród ludzi, którzy całym swoim życiem zasłużyli, by nigdy o nich nie zapomniano z pewnością jest Fridtjof Nansen.
A kto dziś o nim pamięta? Ilu ludzi zapytanych o niego na ulicy wiedziałoby chociaż tyle, że był Norwegiem i polarnikiem?
Z Wikipedii: "Fridtjof Wedel-Jarlsberg Nansen (ur. 10.10.1861 w Store Frøen, zm. 13.05.1930 w Lysaker) – norweski oceanograf, badacz polarny i międzynarodowy działacz społeczny, Komandor Legii Honorowej i laureat Pokojowej Nagrody Nobla."
W latach 1887–1888 wyruszył na nartach przez Grenlandię, by zbadać jej wnętrze i udowodnił, że cała wyspa jest pokryta lodem.
W latach 1893–1896 odbył ekspedycję na Ocean Arktyczny, którą zorganizował na specjalnie zaprojektowanym statku „Fram”. Prowadząc badania oceanu dotarł na odległość 300 km od bieguna północnego, skąd on i Hjalmar Johansen udali się do bieguna na nartach ale nie osiągnęli celu.
Po I wojnie światowej został pierwszym Wysokim Komisarzem Ligi Narodów do Spraw Uchodźców.
Bardzo szybko okazał się człowiekiem od zadań nie do rozwiązania. Dzięki niemu z Rosji Radzieckiej wydostali się żołnierze niemieccy i austriaccy, a jeńcy rosyjscy wrócili do swego kraju. Pomógł też najsłabszym, których wojna rozrzuciła po świecie, pozbawiając wszystkiego. Zorganizował dla nich opiekę i zaczął wydawać specjalne dowody tożsamości (tzw. paszporty nansenowskie), które pełniły rolę dokumentu podróży, bo bez dokumentów nigdzie nie chciano tych ludzi przyjąć, . Za społeczną pracę i zaangażowanie otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla w roku 1922.
Wszystko powyższe to tylko część jego działalności jako podróżnika, naukowca i dyplomaty.
Aż dziw, że powstało o nim tak mało książek. Chociaż może i nie dziwne? Nie zrobił nic spektakularnego, nie zdobył żadnego bieguna ziemi, nie odkrył lekarstwa na raka, nie uratował nikogo z pożaru ...
Ale to, że jego działania uratowały życie i przywróciły tożsamość tysiącom ludzi nie powinno być zapomniane ...
"Fridtjof, co z ciebie wyrośnie?" Aliny i Czesława Centkiewiczów to zbeletryzowana biografia Nansena, opisująca jego życie od dzieciństwa spędzonego na mniej lub bardziej szalonych wyprawach w góry i lasy, po jego kres w 1930 roku.
Jest to po prostu opowieść, fakty bez komentarza czy oceny. Nie są potrzebne.
Przeczytałam ją jako nastolatka, w czasie gdy interesowałam się wyprawami polarnymi.
I zachwyciłam się. Książką, ale przede wszystkim człowiekiem. Nansenem.
Tytułowe pytanie w książce zadaje matka Nansena, synkowi, który znów wraca cały, ale poraniony i poobijany z kolejnej swojej wyprawy. Odpowiedź jest jedna: Pani Nansen, wyrósł z niego CZŁOWIEK.