Cykl z komisarz Leną Rudnicką na stałe zagościł w moich skromnych progach. Kinga Wójcik dość skutecznie wepchnęła się do mojego życia, jednak nie mam jej tego za złe. Ba! Jestem niesamowicie wdzięczna za to, że mogłam poznać jej książki. Niech więc nie zdziwi Was fakt, iż za mną kolejny tom przygód Leny Rudnickiej. Czy Osuwisko przypadło mi do gustu równie mocno, co poprzednie części? Odpowiedź na to pytanie odnajdziecie w tej recenzji.
Kto by pomyślał, że przeszłość będzie mieć aż tak duży wpływ na teraźniejszość? Trzydzieści lat temu w miejscowej kopalni doszło do tragedii - życie straciła dwójka nastolatków. Teraz, trzydzieści lat później, nad brzegiem miejscowego stawu zostają odnalezione zwłoki mężczyzny, Bogusława Konopki, który uchodził za dziwaka i właśnie tak był traktowany przez mieszkańców Białych Brzegów. Do śledztwa zostaje włączona Lena Rudnicka, która ma jednak problem ze wskazaniem motywu zbrodni. Wkrótce na jaw wychodzi prawda o tym, iż trzy dekady temu Boguś był obecny podczas tragedii w kopalni, a sporo mieszkańców uważa go za winnego tamtego zdarzenia. Czy to możliwe, że ktoś próbował wymierzyć sprawiedliwość na własną rękę?
Ja nie wiem. Nie rozumiem. Nie wiem jak tak można. Jak można pisać swoje książki tak dobrze? Kolejna odsłona przygód Leny Rudnickiej dostarczyła mi nie tylko rozrywki, ale również zajęła moje myśli na tyle, że nie byłam w stanie pomyśleć o czymkolwiek wykraczającym poza sferę tej książki. Moja miłość do kryminałów narodziła się stosunkowo niedawno, ale już teraz wiem, że Kinga Wójcik to jedna z moich ulubionych polskich autorek.
Główna bohaterka fascynuje mnie z każdym kolejnym tomem. Lena jest na tyle specyficzną postacią, że dla mnie jest bohaterką jednocześnie niesamowicie przyciągającą, ale i irytującą. Tak, Rudnicka to uparta bestia i bardzo często musi mieć ostatnie słowo w dyskusji, no cóż, taki typ. Piszę to chyba po raz kolejny, ale będę to powtarzać do skutku. Uważam tę bohaterkę za świetnie wykreowaną i jestem niesamowicie wdzięczna autorce za to, że stworzyła właśnie taką Lenę.
Sięgając po Osuwisko, byłam oczywiście przekonana o tym, że książka ta z pewnością przypadnie mi do gustu. Możecie się ze mnie śmiać, ale nie brałam nawet innej opcji pod uwagę. Nie pomyliłam się w żadnym wypadku i z tego powodu ogromnie się cieszę. Autorka porusza tym razem wątek tego, jak szybko ludzie potrafią skreślić drugiego człowieka, a w momencie, gdy ten sam człowiek zaczyna coraz bardziej zamykać się w sobie i w efekcie dziwaczeć - słychać ze wszystkich stron “no tak, to było do przewidzenia” lub “mówił_m, że to jakiś wariat”. Boguś Konopka uchodził za takiego właśnie dziwaka, choć w rzeczywistości całe swoje życie poświęcił chorującej matce. Ktoś może powiedzieć, że przecież miał wybór, mógł obrać inną ścieżkę, ale... zazwyczaj jest tak, że osoba traktowana przez innych, jak wariata, nie będzie robić nic innego, bo i po co – i tak powiedzą, że wariat, więc nie warto się wychylać i jakkolwiek starać. W pewien sposób wątek ten mnie poruszył i zwrócił uwagę na ten problem.
Pióro Kingi Wójcik jest niezawodne i sprawia, że przez powieść się płynie. Osuwisko to bardzo dobry kryminał, który można przeczytać praktycznie na raz – tak mocno wciąga i tak lekko się go czyta. Nie pozostaje mi chyba nic innego, jak po prostu polecić Wam ten tytuł, zwłaszcza jeśli lubicie polskie kryminały.