Ostatnie spotkanie z Wilczymi Klonami. Będzie mi ich brakowało…, szczególnie Przemka, którego polubiłam za tę jego prawość, opanowanie, lojalność.
Krystian, oczyszczony z zarzutów stawianych mu w poprzedniej części, usiłuje ogarnąć swoje życie zawodowe. Nie jest to łatwe bowiem mierzy się z niechęcią i ostracyzmem wśród przełożonych i kolegów. Brak zaufania współpracowników to jednak jego najmniejszy problem, bowiem w nieoczekiwanym momencie powraca przeszłość, a jeden telefon może zburzyć wszystko, z takim mozołem odbudowywał przez ostatnie miesiące.
Znowu do akcji wkracza Ada, która pomaga ukochanemu i jego bratu, prokuratorowi Wilkowi, rozwiązać sprawę.
W sprawie ciągle kręcą się postaci znane z poprzedniego tomu, jak również pojawia się wredna dziennikarka. I tu następuje piękna akcja Ady :)
Podsumowując cztery części cyklu, uważam że najlepsze są dwie środkowe. Emocjonujące, pełne akcji, treściwe, konkretne. Jedynka i czwórka to moc opisów i dużo powtórzeń (szczególnie przy rozkminianiu profili psychologicznych).
To, co mi trochę zgrzytało w cyklu to sposób przytaczania nazw w tekście. Nie jestem przekonana czy aby na pewno jest konieczność pisania Komisariat Policji Szczecin-Śródmieście w Szczecinie, a zdanie później Komenda Wojewódzka Policji w Szczecinie, itp. Skoro akcja cyklu rozgrywa się właśnie w Szczecinie to wg mnie nie ma potrzeby przypominania o tym czytelnikowi w co drugim zdaniu. Ja wiem, że pełne nazwy tak brzmią, ale nie wiem czy przytaczanie ich w powieści w takiej formie nie trąci trochę sztucznością.
Druga sprawa to jakby trochę autorka zgubiła się w sposobie zwracania się do siebie bohaterów. Te same osoby raz mówią sobie raz na „ty”, a raz na „pan”. Przykład: rozmowa Maciążek-Wilk: „- Jeśli chcesz mieć do kogoś pretensje to zajmij się służbą więzienną” – mówi Wilk do Maciążka w rozdz. 65, potem, w rozdziale 88, te same osoby rozmawiają już tak: „- Co wy odwalacie? Macie złapać seryjnego zabójcę, a ty wzywasz jakiegoś policjanta ze śródmieścia i robisz zadymę (…)” Maciążek do Wilka. „- To pana zdanie” odpowiada Wilk Maciążkowi. Rozmowa ta trwa jeszcze trochę, a po chwili Wilk mówi do Maciążka „pierwszy urwiesz mi głowę”. Dziwnie to wygląda. Rozmowy nieformalne, toczone w cztery oczy i bohaterowie jakby nie do końca wiedzieli, jak się do siebie zwracać? Rozumiem, że podczas czynności formalnych to i zwroty powinny być formalne, ale poza tym trzeba by przyjąć jakiś stały styl :) W trzeciej części też coś podobnego znalazłam w rozmowie Michalskiego z Gabi.
Plus całkiem niemały stawiam za konsekwencje budowania postaci. Przez wszystkie tomy są jednakowi, nie tracą swoich cech, nie zmieniają się, są konsekwentni.
Nie znalazłam odpowiedzi na wszystkie wątki, które się tam rozgrywały, nie wiem co dalej z niektórymi bohaterami. Na końcu autorka zapowiada niebawem pierwszą część nowego cyklu i sugeruje, że niektóre odpowiedzi pojawią się właśnie tam. Na to liczę.
Na koniec mój ulubiony cytat z tego tomu:
„Przeczołgam panią przez wymiar sprawiedliwości tak, że nie odważy się pani pisać o przepisie na zupę pomidorową do lokalnego tygodnika w Łobzie, bo będzie się pani bała o naruszenie prawa autorskiego” (powiedział wścieknięty Wilk do dziennikarki Hatylak :)