Autor: Madeline Martin
Czy w czasie wojny jesteśmy w stanie o niej zapomnieć? Jak choć przez chwilę zapomnieć o spadających bombach? O poważnie rannych ofiarach? O milionach zabitych? Jak poskromić strach, który z dnia na dzień rośnie na sile? Czy jest w ogóle jakakolwiek możliwość?
Grace po przyjeździe do Londynu musi zacząć pracę w księgarni pana Evansa. Kobieta przybywa do miasta na kilka tygodni przed wybuchem wojny. Grace nie wyobraża sobie pracy w takim miejscu nie dłużej niż ustalone z góry pół roku. Postanawia jednak nie zmarnować tego czasu i zaczyna zmieniać sklep. Z zakurzonej, zagraconej księgarni zmienia się w ekskluzywne miejsce, gdzie klienci coraz chętniej przychodzą. To dzięki temu miejscu i pewnemu przystojnemu młodzieńcowi Grace zakochuje się w czytaniu. Teraz zaraża innych swoją pasją. Ale czy to wszystko ma znaczenie w obliczu wojny? Wojny, która i tak niszczy wszystko dookoła siebie?
Zawsze z pewnym dystansem podchodzę do filmów wojennych. Nie wyobrażam sobie co mogli czuć ludzie na wojnie. Nie tylko żołnierze, ale też ich żony, matki, dzieci. To musi być coś niewyobrażalnego. Można by pomyśleć, że ludzie powinni się uczyć na swoich błędach i nie wyniszczać siebie nawzajem. Tak się jednak nie dzieje, co możemy zaobserwować dookoła nas, przy naszej granicy z sąsiadami.
Książka Madeline od razu mnie wciągnęła. Już od pierwszych stron wiedziałam, że będzie wyjątkowa i się nie pomyliłam. Emocje, które towarzyszyły mi przy czytaniu były bardzo skrajne. Od szerokiego uśmiechu na ustach, poprzez łzy w oczach. W tych ostatnich momentach musiałam odłożyć książkę, ponieważ popłakałabym się jak bóbr. To co autorka ze mną zrobiła jest niewyobrażalne.
Polubiłam każdego bohatera opowieści. Nieważne jaki był. Mógł być nawet zgorzkniały, jak pewna pani Nesbitt. Dosłownie każda osoba przewijająca się w książce zyskała moją sympatię. Oczywiście poza nazistami, politykami… W każdej osobie można było coś znaleźć. Delikatność, determinację, powołanie, ale też i strach, złość. Najgorsza mimo wszystko była w tym wszystkim śmierć. Śmierć, która pochłonęła naprawdę ogromną liczbę ofiar. Bohaterów, z którymi się zżyłam.
Opowieść opowiada o bohaterach. Ludziach, którzy nawet nie walcząc na wojnie ratowali ludzi. Dobrowolnie zgłaszali się do ochotniczej straży pożarnej czy patrolowali ulice. Grace uratowała ludzi swoją pasją. Dzięki niej, nasi bohaterowie nie popadli w rozpacz, a także na chwilę zapomnieli o trwającej wokół wojnie. Chroniła ich przed samym sobą. Może nie walczyła na wojnie, ale patrolowała ulice, a potem pracowała w księgarni. Robiła bardzo dużo dla londyńczyków w tym ciężkim czasie.
Wiele osób przeszło wielkie przemiany. Z cichych nagle zaczęli się śmiało odzywać. Z burkliwych zaczęli śmiało odpowiadać nieznanym osobom. Zmieniali swoje postrzeganie świata. Nie mogłam uwierzyć jak bardzo pewni ludzie się zmienili. To było wprost niewyobrażalne.
Najgorsze jednak były momenty, gdy kogoś traciliśmy. Tych, których znaliśmy, ale i tych których nie znaliśmy. Każda strata zostawiała we mnie pustkę. To co ci ludzie przeżyli… Ten kto tego nie doświadczył nigdy tego nie zrozumie. To trzeba przeżyć. My możemy się tylko domyślać.