Od pierwszej linijki tej książki poczułam się jak w domu – i tak poczuje się każdy, kto od początku śledzi cykl o Tomie Ripleyu. Znajomy jest styl Highsmith, klimat opowieści i sam Tom – dokładnie analizujący każdy drobiazg i gotowy na wszystko, byleby zapewnić bezpieczeństwo sobie i swoim interesom. Ci, którzy zdążyli się przywiązać do tej postaci na pewno będą zadowoleni.
Tym razem odżywa sprawa znana z „Ripleya pod ziemią”. David Pritchard, Amerykanin, przyjeżdża do Villepierce, by węszyć wokół sprawy Murchinsona, amerykańskiego policjanta, który zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach. Pritchard jest przekonany, że to Ripley zabił Murchinsona. Jest to zresztą prawdą; policjant zginął, gdyż odkrył, że sprzedawane przez galerię należącą do Toma obrazy Derwatta są sfałszowane. Pritchardowi nie chodzi jednak ani o obrazy, ani o sprawiedliwość dla zabitego. Ten dziwak najwyraźniej czerpie przyjemność z dręczenia Ripleya.
Na Pritcharda patrzymy oczami Ripleya, a ten brzydzi się swojego nowego sąsiada, uważa go za wariata i sadystę. Także wygląd mężczyzny opisuje jako wyjątkowo odpychający, mamy więc tu typowe połączenie brzydkiego ze złym. I choć np. niewiele rzeczywiście mamy dowodów na to, że Pritchard znęca się nad swoją żoną Janice, to jej dziwne zachowanie, siniaki i domysły Toma skutecznie prowadzą czytelnika do wyciągnięcia odpowiednich wniosków. Pritchard prowadzi zresztą niebezpieczną grę, w której wyraźnie nie docenia przeciwnika, skoro myśli, że bezkarnie może go śledzić czy wydzwaniać i podawać się za Dickiego Greenleafa(!).
Nie wiadomo też właściwie, co kieruje Pritchardem. Co prawda kontaktuje się on z żoną Murchinsona, a także Cynthią, która zna prawdę o obrazach, nie wydaje się jednak działać w imieniu żadnej z nich. Wszystko wskazuje na to, że dręczenie ludzi i wyciąganie na wierzch ich brudów z przeszłości rzeczywiście stanowi jego hobby. Janice to postać jeszcze dziwniejsza i jeszcze mniej o niej wiemy, choć Ripley sporo z nią rozmawia i próbuje dokopać się do prawdy o związku tej dwójki. Trudno jednak wywnioskować, które z wypowiedzi Janice są prawdą, które zmyśleniem, a kiedy zwyczajnie pogrywa sobie z Tomem, gdyż bez względu na wszystko stać będzie po stronie męża (czy na pewno męża? Bo nawet co do tego Ripley ma wątpliwości).
„Ripley pod wodą” to już ostatnia część cyklu i spodziewałam się, że będzie w jakiś sposób podsumowaniem całości. Historia Toma nie otrzymała jednak żadnego wyraźnego zwieńczenia, przez co koncówka pozostawia niedosyt i oczekiwanie na kolejny tom, którego już jednak nie ma. Jeśli miałabym wskazać moją ulubioną część, to jednak byłaby to pierwsza – „Utalentowany pan Ripley” – którą przede wszystkim gorąco polecam.