„Ostatni lot” to powieść po którą bardzo chciałam sięgnąć i co do której miałam naprawdę duże oczekiwania. Tematyka, którą tu mamy może i zbyt wymagająca z jednej strony nie jest, ale z drugiej strony właśnie dlatego łatwo ją zepsuć i zniechęcić tym czytelnika. Jak to tutaj autorce w takim razie wyszło ?
Dwie kobiety. Dwa loty. Jedyna szansa, żeby zniknąć.
Claire Cook wiedzie idealne życie u boku Rory’ego, wspaniałego męża. Związek z zamożnym politykiem, luksusowe mieszkanie na Manhattanie i żadnych powodów do zmartwień. Ale to tylko pozory. Za zamkniętymi drzwiami ich domu nic nie jest takie, jak się wydaje. Apodyktyczny mąż nie potrafi zapanować nad swoim wybuchowym charakterem i wyładowuje agresję na żonie, a armia jego lojalnych pracowników śledzi każdy ruch Claire. I choć Rory kontroluje żonę przez całą dobę, to nie wie, że Claire od miesięcy planuje ucieczkę.
Podróż służbowa, w którą Claire ma się udać sama, to dla niej niepowtarzalna szansa, by wreszcie uwolnić się od męża psychopaty. Na lotnisku w jednym z barów kobieta przypadkowo spotyka Evę, z równą determinacją próbującą zerwać z przeszłością. Strach i pragnienie ucieczki są tak silne, że dwie nieznajome kobiety podejmują spontaniczną decyzję, która na zawsze odmieni ich życie. Zdesperowane postanawiają wymienić się kartami pokładowymi: Claire poleci jako Eva do Oakland, a Eva do Portoryko jako Claire. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem i nikt nie odkryje prawdy, zostawią przeszłość za sobą i zaczną nowe życie.
Kiedy po wylądowaniu w Oakland Claire dowiaduje się o katastrofie lotniczej z udziałem samolotu lecącego do Portoryko, ma w głowie mętlik. Eva wspomniała, że jest pogrążoną w żałobie wdową i nikt nawet nie zainteresuje się jej zniknięciem. Czy to nie idealna okazja, by przejąć tożsamość tragicznie zmarłej kobiety i bezpowrotnie zostawić za sobą przeszłość? Claire nie wie jednak, że Eva ją okłamała, a życie, o którym opowiadała, nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
„Ostatni lot” to powieść, która naprawdę ma duży potencjał. A może miałaby gdyby … No właśnie gdyby nie było tu tyle zbędnych opisów, zbędnych powrotów do nieistotnych rzeczy oraz ludzi.
Przez pierwszą część powieści akcja niestety się dłuży, nuży. Dużo tu opisów poprzedniego życia zarówno jednej i drugiej bohaterki. Rozumiem, że miało nam to bardziej przytoczyć życie obu kobiet, ale niestety jak dla mnie za długie to jednak było. A co gorsza moim zdaniem niewiele to wniosło do fabuły całej powieści.
Właśnie, fabuła tejże powieści. Można by w sumie wiele o niej napisać, ale niestety nie to że jest ona wciągająca. Autorka niestety dość standardowo potraktowała temat książki za który się wzięła, a to spowodowało tylko to że nieźle można się tutaj niestety zawieść. Bohaterki, które tu mamy są jak dla mnie nie tylko dość przewidujące ( jak w sumie cała ta książka i historia w niej opisana), ale także bez jakiegokolwiek charakteru. Ani ich nie polubiłam, ani nie było mi żadnej z nich szkoda. No, czasem tak bywa.
Jeśli chodzi o tę powieść to zabrakło mi tu wszystkiego co można by się spodziewać po takim thrillerze : ciekawej i wciągającej akcji, jakiegokolwiek napięcia, emocji. Za to dostałam niestety coś co mnie nawet nie poruszyło w żaden sposób. Przyznając szczerze, to pod koniec nawet trochę mnie już denerwowała i męczyła. A zakończenie? Niestety nie dość, że przewidywalne to i takie jakieś niejakie, bez żadnego sensu.
Ogólnie rzecz biorąc gusta czytelnicze są różne, ale niestety jak dla mnie ta powieść to lekka strata czasu. Coś co miało naprawdę bardzo dobry potencjał na najlepszy thriller tego roku – jak dla mnie niestety nie wyszło. Ja jej nie polecam.