Pod pseudonimem A.J. Kazinski kryje się scenarzysta Jacob Weinreich oraz reżyser i scenarzysta Anders Rønnow Klarlund. Ostatni dobry człowiek to pierwsza wspólna książka tych duńskich autorów. Zaraz po opublikowaniu stała się międzynarodowym wydarzeniem wydawniczym. Została uhonorowana przez Duńską Akademię Kryminału nagrodą dla najlepszego debiutu 2010.
W różnych miejscach na świecie, począwszy od Chin, aż po Stany Zjednoczone dochodzi do niewytłumaczalnych morderstw. Ofiarami są „dobrzy” ludzie - lekarze, ratownicy, osoby niosące pomoc innym, angażujące się w działalność na rzecz praw człowieka i lokalnych środowisk. Tym co łączy wszystkie ofiary jest dziwny znak na plecach, przypominający tatuaż. Morderstwa przywodzą na myśl pewną żydowską przypowieść o trzydziestu sześciu sprawiedliwych, dzięki którym ludzkość przetrwa. Ci „dobrzy” ludzie nie widzą, że zostali wybrani jednak to właśnie oni strzegą całego świata.
Jedyną osobą, która zauważa zbieżność pomiędzy pojedynczymi zgonami jest włoski policjant Tommaso. Domyśla się, że ofiar może być więcej, dlatego postanawia wykorzystać Interpol i ostrzec policję w kilku europejskich stolicach najbardziej narażonych na kolejny atak mordercy. W ten sposób w sprawę zostaje wciągnięty Niels Bentzon - duński negocjator policyjny, który próbuje odszukać i ostrzec potencjalne ofiary. W ten sposób poznaje pewną bardzo błyskotliwą i inteligentną astrofizyczkę. Kobieta wykorzystując swoje matematyczne zdolności odkrywa system, dzięki któremu jest w stanie ustalić dokładne miejsce kolejnych zbrodni. Kim jednak będą ofiary i jak właściwie znaleźć „dobrego” człowieka? Z takimi pytaniami Hannah i Niels będą musieli się zmierzyć, ale czy uda im się rozwikłać zagadkę i nie dopuścić do kolejnych śmierci?
Od thrillerów, czy powieści kryminalnych zazwyczaj bardzo dużo wymagam. Nie lubię wyświechtanej fabuły, przewidywalnej akcji. Zawsze liczę na jakiś powiew świeżości, element zaskoczenia, nieoczekiwane zakończenie i ciekawie nakreślone sylwetki głównych bohaterów. Muszę powiedzieć, że tym razem się nie zawiodłam. Już dawno żadna książka nie pochłonęła mnie tak bardzo. Ostatni dobry człowiek to świetnie napisany thriller, który wciąga czytelnika już od pierwszej strony. Nie doszukamy się tutaj zbędnych opisów, niepotrzebnego wydłużania i komplikowania akcji. Bardzo spodobało mi się używanie przez autora krótkich zdań, co według mnie usprawnia czytanie i ułatwia zrozumienie treści. Polecam absolutnie wszystkim, którzy lubią thrillery lub maja ochotę na oryginalne połączenie powieści kryminalnej z elementami psychologii. Ja sama już nie mogę się doczekać kontynuacji powieści.