Już od dawna mam w zamiarze zgłębić twórczość pana C.S.Lewisa, a ponieważ cykl „ Opowieści z Narni” litościwie puściłam w niepamięć, sądzę, że powieści tegoż autora są wręcz powalające! Tym razem kolej przyszła na „Dopóki mamy twarze”. Książka nie jest zbyt znana w naszym kraju. Nie mam pojęcia dlaczego. Osobiście lektura bardzo przypadła mi do gustu i spróbuję Was do niej przekonać.
Clive Staples Lewis to brytyjski pisarz, teolog, historyk i filozof, członek grupy Inklingów. Znany z esejów religijno – filozoficznych. W wieku dziewiętnastu lat brał udział w pierwszej wojnie światowej we Francji, potem wrócił do Wielkiej Brytanii i rozpoczął studia nad literaturą angielską. Na uniwersytecie w Oxfordzie poznał J.R.R. Tolkiena. Pod wpływem dyskusji prowadzonych w grupie, rozpoczął się proces powrotu pisarza- ateisty do chrześcijaństwa.
Akcja powieści jest osadzona w starożytnej krainie Glome, którą zamieszkują prości i bogobojni ludzie, czczący boginię Ugnit. Dorastają tutaj trzy królewskie córki. Dwie piękne, z której jedna jest posiadaczką nad wyraz zjawiskowej urody i ostatnia, chociaż pod wieloma względami pięknego wnętrza, to o tak brzydkiej twarzy, że musi ją chować pod welonem.
Na królestwo spada seria plag i nieszczęść, a kapłan ze świątyni krwawej bogini kieruje podejrzenia na jedną z księżniczek. Ludzie oczekują ofiary i zadośćuczynienia, które ma się dokonać za sprawą jednostki.
„Dopóki mamy twarze” można odebrać jako jedną z kolejnych reinterpretacji mitu o Psyche i Kupidynie. Uważniejszy czytelnik jednak znalazłby tutaj historię o miłości i poświęceniu. Walkę pomiędzy rozumem, a pierwotnymi siłami. Chęć zrozumienia rzeczy, których nikomu nie było dane pojąć. Książka pana Lewisa może być kolejną wciągającą lekturą, która opowiada o życiu barbarzyńskiego ludu, jednakże warto zagłębić się w nią mocniej. Wtedy na drodze czytelnika staje wielobarwna opowieść o człowieku, który cały czas dokonuje różnorakich wyborów. Pewnego rodzaju bajkę o istocie tak bardzo zależnej od swojej cielesności, że aż tęskniącej do piękna i doskonałości.
Główna bohaterka – Ournal – to postać czysta wewnętrznie. Inteligentna i sprytna dziewczyna, która darzy ogromnym uczuciem swoją młodszą siostrę. Jest osobą, nigdy nie potrafiącą wzbudzić w sobie dogłębnej zazdrości czy też bezpodstawnego gniewu. Nie jest bohaterką nijaką, jako czytelniczka bardzo chętnie przechodziłam poprzez jej perypetie opisane w książce.
Drugą wartą wspomnienia postacią jest na pewno Psyche. Najmłodsza z księżniczek, szukająca „czegoś więcej”. Bardzo mądra jak na swój wiek, jednak przede wszystkim współczująca i litościwa. Najlepiej opisujące ją określenie to „delikatna”. Dziewczyna bowiem jest bardzo wrażliwą osóbką, przez większość książki miałam wrażenie, że wszyscy wokół niej chodzą na palcach.
Bohaterowie to jednak nie wszystko. Pan Lewis nie rozpisywał się za bardzo, jeśli mowa o świecie przedstawionym, jednakże muszę powiedzieć, że moje wyobrażenie barbarzyńskiej krainy było bardzo wyraziste. Większość książki bazuje na wydarzeniach oraz emocjach, które mogą one wzbudzać. Akcja nie biegnie za szybko, czasami miałam wrażenie, że autor za dużo czasu poświęca przemyśleniom bohaterów oraz ich długim dialogom, które pertraktują tylko na jeden temat. Nie powiem, było to męczące.
Mimo kilku małych minusów, które za bardzo nie pozwoliły mi się wciągnąć w lekturę, „Dopóki mamy twarze” to lektura godna polecenia. Autor trąca w niej o wiele ważnych tematów, nie boi się poruszać ważnych kwestii. Poprzez wypowiedz swoich bohaterów próbuje wniknąć w czytelnika i pozostawić w nim kilka istotnych pytań, które trzeba zadać sobie samemu na osobności. Jestem pewna, że ta jakże kształcąca lektura pozwoli czytelnikowi na moment się zatrzymać i pomyśleć. Kto jest odpowiedzialny za błędy świata?
Ocena: 7/10